Piotr Nowak w wywiadzie dla PolskieRadio.pl. Lechia Gdańsk to drużyna, a nie zlepek indywidualności
- W Gdańsku udało się stworzyć drużynę, która rozumie się na boisku, jest odpowiedzialna, wierzy w to co robi a nie jest jedynie zlepkiem indywidualności - uważa trener Lechii Gdańsk Piotr Nowak, który zdradza kulisy swojej pracy w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.
2017-03-21, 08:00
Posłuchaj
Lechia Gdańsk po porażce w ostatniej kolejce piłkarskiej Ekstraklasy z Legią Warszawa (1:2) z dorobkiem 46 pkt zajmuje czwartą lokatę w tabeli, ale wciąż poważnie liczy się w walce o mistrzostwo Polski. Zapraszamy do przeczytania wywiadu ze szkoleniowcem biało-zielonych Piotrem Nowakiem.
Powiązany Artykuł
Ekstraklasa
PolskieRadio.pl: Kilkaset spotkań na koncie - od polskiej ligi, poprzez turecką, szwajcarską, niemiecką Bundesligę i amerykańską MLS. Do tego 19 spotkań w seniorskiej reprezentacji kraju. Tak bogate doświadczenie boiskowe bardzo pomaga w późniejszej pracy szkoleniowca?
Piotr Nowak (trener Lechii Gdańsk): I tak i nie. Szczególnie w pierwszych latach, gdy byłem trenerem, gubiłem się często na tym, że starałem się myśleć, jak piłkarze. I tutaj ten dystans - ta linia pomiędzy byciem piłkarzem, a piłkarzo - trenerem jest bardzo cienka. Nie chciałem też pokazywać zbyt wiele. Nie miałem nic do udowodnienia moim piłkarzom i łapałem się czasem na strofowaniu ich, na takiej zasadzie - "przecież ja to mógłbym zrobić". Myślę, że to był mój błąd, ale błąd, który szybko naprawiłem. Ten dystans został utrzymany.
Czasami to doświadczenie też pomaga, bo instynkt piłkarski podpowiada pewne rzeczy, które dzieją się na boisku - przy zmianach, zmianie ustawienia, przy taktyce. Trzeba się dokształcać, wiedzieć co się dzieje w najnowszych trendach piłkarskich i trzeba wiedzieć, jak to wszystko skleić. I tu liczy się bardziej rola dydaktyczna - rozmowy z piłkarzami.
REKLAMA
Nie mogę być ich kolegą z boiska. Z jednej strony chciałbym, ale ten mój czas już minął. Ale mogę im podpowiedzieć z własnego doświadczenia, jako piłkarz. Czasami rozmawiamy więc, tak jakbym był ich starszym kolegą. Ale ta linia pomiędzy byciem trenerem a byciem piłkarzem musi być zachowana.
Grał pan na pozycji ofensywnego pomocnika, rozgrywającego, czy w związku z tym, jak patrzy pan na grę na boisku ma pan ochotę samemu wkroczyć na boisko, pokazać, jak powinno się zagrać jakąś akcję? Czy w związku z tym więcej uwagi poświęca pan zatem Rafałowi Wolskiemu, czy Sebastianowi Mili? Podpowiada im pan, daje im wskazówki bardziej niż innym, dlatego, że grają na tej pozycji, na której kiedyś pan grał?
Może nie tak bardzo indywidualnie. Indywidualnie też, ale bardziej w takich luźniejszych rozmowach. Chodzi generalnie o to, żemam inklinację do gry ofensywnej. Trochę na tej ofensywnej grze się znam i miałem swoje doświadczenia, które procentują już w pracy trenera. Także na pewno tak. Z drugiej strony mam pewne braki jeśli chodzi o grę defensywną zespołu, ale przez te inklinacje, że lubię grać do przodu, lubię grać ofensywnie i te zespoły, które prowadziłem właśnie tak grały. Nasze rozmowy indywidualne polegają zatem bardziej na tym, żeby pokazać im nie tylko jedne rozwiązanie, ale też drugie, trzecie, którego w ferworze treningu, walki czy samego grania – nie widzą. Myślę, że rozumieją, że nie jestem od mówienia, co mają dokładnie robić, tylko od pokazania im różnych opcji do wyboru. Oni zdecydują jak ta akcja ma wyglądać, ale mogą wybierać z różnych wariantów ten, który im będzie najbardziej odpowiadał.
W 2004 roku rozpoczął pan karierę trenerską w Stanach Zjednoczonych. Mistrzostwo kraju z DC United, potem reprezentacja USA do lat 23, rola asystenta Boba Bradleya w pierwszej kadrze tego kraju i w końcu Philadelphia Union. Da się jakoś porównać doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych z tym, jak funkcjonują kluby w Polsce? Jakie są największe podobieństwa a jakie różnice?
W tych wszystkich doświadczeniach ten kontakt z piłkarzami a sztabem trenerskim jest bardzo ważny. W Ameryce dużą wagę przywiązuje się do „feedbacku”, czyli jak się piłkarze czują, czego potrzebują, itd. U nas z racji może innych trenerów, którzy tu byli lub cały czas są – mamy czasem podejście, że „to jest moja droga i nią musimy iść, czy się sprawdzi, czy nie”. Uważam, że te doświadczenia, które zebrałem nawet na Antidze (Piotr Nowak był selekcjonerem reprezentacji Antigui i Barbudy w latach 2014-16 – przyp. red.), jeśli chodzi o regulamin, podejście do zasad - jest tam bardzo luźne. I czasami traktowałem to też jako naukę. Było to na innym poziomie, ale jest to nauka.
Są ważniejsze rzeczy w życiu, niż patrzenie na zegarek i stanie w drzwiach. Gdy ktoś się spóźni – dwie-trzy sekundy, minutę to nie jest jakiś „big deal” (wielka sprawa – przyp. red.). Dlatego uważam, że te wszystkie doświadczenia przeze mnie zebrane – na pewno procentują.
REKLAMA
Różnica jest w profesjonalizmie. Myślę, że u nas jest to poważniejsze, bardziej profesjonalnie zrobione, a piłkarze są bardziej odpowiedzialni, jeśli chodzi o wszystkie rzeczy - dietę, samoprowadzenie się. W Stanach jest to powiedzmy na bardziej luźnym poziomie, nawet biorąc pod uwagę życie pozaboiskowe i przenosząc je na boisko – powiedzmy nie są tak zdyscyplinowani.
Jedyną rzeczą, która mnie martwi i czasem to zauważam, co jest na pewno do poprawy to to, że większość naszych piłkarzy nie wierzy w siebie. Trzeba ich ciągle głaskać, pocieszać, wpadają czasami ze skrajności w skrajność. Myślę, że przez ten ostatni rok udało nam się spełnić naszą rolę i w tej chwili wierzą nie tylko we własne umiejętności, ale też, że to co robią na treningach przynosi wymierne efekty w postaci wyników, ich dobrej gry i dobrego samopoczucia
Po tych wszystkich doświadczeniach - jakim trenerem jest dziś Piotr Nowak? Surowym, wymagającym? Traktuje pan piłkarzy po partnersku, czy nie można jednym określeniem tego opisać?
Wszystkim po trochu. Trudno jest trenera zaszufladkować jeśli chodzi o podejście do piłkarzy. Miałem w swoim życiu tyranów, despotów, którzy wymagali tylko i wyłącznie tego co nam powiedzieli, a także takich którzy starali się być bliżej zespołu, starali się wejść w życie drużyny, na boisku, na treningu, poza boiskiem. Starali się te wszystkie rzeczy zauważyć.
W dalszym ciągu się uczę, ale najważniejszą moją cechą, takim doświadczeniem jest to, żeby stworzyć drużynę, która rozumie się na boisku, jest odpowiedzialna, która wierzy w to co robi i nie jest zlepkiem indywidualności, różnych charakterów, różnych ludzi, którzy mają tylko i wyłącznie własne interesy. Myślę, że taką drużyną jesteśmy. Wiele pracowaliśmy nad tym, wiele rzeczy zostało poprawionych. Naturalnie są jeszcze niektóre braki – to wynika z różnych przyczyn. Ale biorąc pod uwagę, że mamy Portugalczyków, Serbów, Chorwatów, Słowaków i Polaków udało się to wszystko fajnie sklecić, żeby oni się rozumieli na boisku i poza nim, i co jest dla mnie bardzo ważne, żeby każdy z nich miał radość z treningu, a nie na zasadzie, że skoro mi płacą to muszę przyjść i muszę grać. Myślę, że to nie powinno być na takiej zasadzie i myślę, że każdy kto jest z nami, ten czas spędza fajnie - każdy przychodzi z uśmiechem na twarzy na trening, na mecz, bo wierzy w to, co robimy.
REKLAMA
Jak wygląda projekt Lechia Gdańsk pod względem polityki kadrowej? Kiedyś był to klub oparty głównie na wychowankach - ostatnim takim talentem był Paweł Dawidowicz, wcześniej choćby Przemysław Frankowski. Teraz Lechia raczej sprowadza doświadczonych piłkarzy lub młode talenty z zagranicy. Czy ta tendencja pozostanie, czy pan trener widzi to jakoś inaczej?
Podzielam stanowisko zarządu i Rady Nadzorczej klubu jeśli chodzi o jedno i drugie. Nie możemy grać tylko swoimi wychowankami a z drugiej strony mamy możliwość poprzez kontakty prezesa i ludzi, których znamy, żeby te talenty młode sprowadzać i dawać im szansę. Był u nas Dawidowicz. Teraz Vanja Milinković-Savić idzie do Torino. Gdyby nie grał, nie włożył pracy w swoje występy – tego transferu by nie było. Także uważam, że jest to droga w miarę rozsądna jeśli chodzi o politykę kadrową.
Karol Fila wszedł do naszego zespołu jako wychowanek i naprawdę sobie radzi bardzo dobrze. Ta kadra będzie na pewno jeszcze uzupełniana i coraz lepsza. Ci wszyscy młodzi piłkarze, którzy wchodzą do nas z akademii muszą mieć pewne określone umiejętności, by mogli dostosować się do tych warunków treningowych i do tego zespołu, jeśli chodzi o taktyczne przygotowanie, techniczne, szybkość myślenia, reagowania, czytania gry. Ten trening jest bardzo ważny i bardzo intensywny i to musi być robione z głową.
Uważam, że ta kadra będzie przez najbliższych kilka lat odmładzana - musimy sobie to śmiało i jasno powiedzieć, ale nie odbędzie się to na zasadzie rewolucji, a bardziej - ewolucji
Na koniec panie trenerze. Lechia Gdańsk to olbrzymie wyzwanie, ale jeśli uda się panu tu osiągnąć sukces, myśli pan o tym, co jeszcze przed panem? Ma pan ambicje, np poprowadzenia kiedyś w przyszłości reprezentacji Polski?
Na razie myślę co się stanie latem – kto do nas przyjdzie, jak będzie wyglądała walka w grupie mistrzowskiej. Nigdy nie wybiegałem aż tak daleko w przyszłość . Teraz przez ten rok czasu tutaj jestem sam – nie dlatego, że rodzina mnie by dekoncentrowała, ale uważam, że ten czas musiałem poświęcić moim obowiązkom, które staram się wykonywać jak najlepiej.
REKLAMA
A jeśli chodzi o temat reprezentacji – myślę, że jeszcze daleka droga do tego. Jeżeli cokolwiek takiego się stanie to na pewno trzeba się zastanowić, czy jestem na to gotowy. Bo nie chodzi tylko o to, czy Piotr Nowak by chciał, czy ktokolwiek inny, ale o przygotowanie mentalne, merytoryczne, dydaktyczne. Wszystkie te rzeczy, które składają się na bycie selekcjonerem muszą być poukładane. Człowiek musi sobie zdawać sprawę z tego, czy temu podoła. Bo to nie jest małe wyzwanie. Takie mieliśmy z Bobem (Bradleyem – przyp. red.) w Stanach, takie mimo wszystko było na Antidze - mimo iż to mała wyspa to trzeba być do tego przygotowanym.
To, że bym chciał to nie znaczy, że mogę i uważam, że tak powinniśmy do tej pozycji selekcjonera podejść.
Zapraszamy też do wysłuchania całej rozmowy z trenerem Piotrem Nowakiem w dźwięku dołączonym do artykułu.
Rozmawiał Marcin Nowak, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA