Wybory w KOD. Ich wynik może pogrzebać ruch
W najbliższą sobotę odbędą się wybory szefa KOD. O fotel przewodniczącego ruchu powalczą Mateusz Kijowski i Krzysztof Łoziński. – Trudno sobie wyobrazić, aby po tym co się stało, zwyciężył dotychczasowy lider KOD - uważa prof. Rafał Chwedoruk. Okazuje się, że Kijowski wcale nie jest bez szans.
2017-05-26, 14:05
Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że kariera Mateusza Kijowskiego w KOD zakończy się równie szybko jak się rozpoczęła. Afera z fakturami nie tylko zaszkodziła jego wizerunkowi, ale naraziła go na poważne konsekwencje prawne. W sprawie prowadzone jest śledztwo prokuratorskiego, a Kijowski może wkrótce usłyszeć zarzuty oszustwa na szkodę Komitetu Obrony Demokracji. Mimo to wciąż cieszy się on dużą popularnością w szeregach ruchu, o czym najlepiej świadczy fakt, że został wybrany na szefa mazowieckich struktur organizacji.
Zwycięstwo w największym regionie zachęciło go do startu w wyborach, w których wcale nie jest na straconej pozycji. Choć Kijowski ma przeciwko sobie cały zarząd KOD, to wśród szeregowych działaczy wciąż nie brakuje jego zwolenników. „Popieram pana Mateusza. Człowieka o wielkiej charyzmie, dla idei obrony wielkich wartości i dorobku społeczeństwa, których trzeba twardo bronić. Dla mnie nie ma innej opcji jak iść tą drogą, ramię w ramię z Mateuszem Kijowskim” pisze pan Stefan. „Mateusz prowadź nas dalej, bo tylko z Tobą uda nam się powstrzymać ten Kaczyzm” dodaje Jacek. Na profilach KOD-u w mediach społecznościowych pozytywne wpisy pod adresem Kijowskiego ścierają się z opiniami krytycznymi. Dotychczasowy lider KOD niewiele robi sobie z tych drugi, a przed sobotnimi wyborami jest pewny swego.
Kijowski: mam dobry program
Wygram, bo mam dobry program, potrafię zorganizować ludzi oraz ich słuchać – tłumaczy portalowi PolskieRadio.pl. Kijowski przekonuje, że KOD pod jego rządami będzie zajmował się sprawami ważnymi dla Polski i chciałbym, aby w przyszłości zmieniła się ona w państwo społeczne, w którym obywatele będą mieć znaczący udział w debacie publicznej. Jednocześnie przekonuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o wizerunkowe straty ruchu.
- W czasach, kiedy rzeczywiście przewodziłem KOD, czyli do lata 2016, rozwijaliśmy się świetnie. Problemy zaczęły się, gdy reszta zarządu postanowiła mnie podkopywać i przejmował władzę. Wtedy KOD zaczął się zwijać – mówi Kijowski i przekonuje, że to jego obecni oponenci odpowiadają za problemy ruchu.
REKLAMA
Z tym stanowiskiem nie zgadza się jego rywal, a więc Krzysztof Łoziński. Działacz nie ukrywa, że odsunięcie od władzy Kijowskiego było głównym celem dla którego postanowił wystartować w wyborach. - Kijowski był twarzą KOD-u, rozpoznawalną i lubianą, jednak jego błędy miały konsekwencje dla nas wszystkich. Poczuliśmy, że z KOD-u uchodzi powietrze, że ludzie tracą w nas wiarę. Nie dopuszczę do tego, aby ta wielka ludzka energia została zmarnowana. KOD odzyska moc i wiarygodność. Jestem o tym przekonany – zadeklarował Łoziński, który zdaniem prof. Chwedoruk ma większe szanse na zwycięstwo.
Chwedoruk: tylko Łoziński może odbudować część wiarygodności
- Trudno sobie wyobrazić, aby po tym co się stało, zwyciężył dotychczasowy lider KOD. Poza tym część liberalnej opinii społecznej, która do tej pory wspierała Mateusza Kijowskiego jest dziś po stronie Krzysztofa Łozińskiego – tłumaczy portalowi PolskieRadio.pl politolog Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że nawet zmiana lidera może nie zapewnić ruchowi nowego otwarcia.
- W ubiegłym roku to politycy opozycji zabiegali o przychylność Komitetu Obrony Demokracji. Dziś role się odwróciły i to KOD stał się petentem polityków, a konkretnie Grzegorza Schetyny. To najlepiej pokazuje jak zmieniła się jego pozycja – wyjaśnia Chwedoruk. W jego ocenie tylko zwycięstwo Łozińskiego może pozwolić KOD na odbudowę choć części wiarygodności. A co jeśli zwycięży Kijowski?
- Żaden poważny polityk nie będzie chciał z nim rozmawiać, bo wtedy automatycznie zostanie zmuszony do tłumaczenia się zarówno przed zwolennikami PiS-u, jak i własnymi wyborcami z całości dorobu lidera KOD-u. Wiemy, że w polityce wady koalicjanta mogą zostać przypisane również jego partnerowi, dlatego nikt nie zdecyduje się podjąć takiego ryzyka – mówi politolog. Czy zdecydują się na nie członkowie KOD-u?
REKLAMA
Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA