Jeniec z Donbasu przyznał się do służby w armii Kremla. Moskwa wszystkiego się wypiera
Zatrzymany przez siły ukraińskie Rosjanin Wiktor Agiejew wyznał, że przed tym, jak posłano go na wojnę na Ukrainę, podpisał kontrakt w rosyjskiej armii. Jedną z pobudek były względy finansowe, chciał też, jak twierdzi, pomóc, bo przejmował się sytuacją w Donbasie, opierając się na przekazach mediów w Rosji. Rosyjski MON, podobnie jak w innych tego rodzaju przypadkach, twierdzi, że ujęty mężczyzna nie służy w siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
2017-07-10, 14:45
Fragmenty rozmowy z wojskowym telewizja 1+1 opublikowała w niedzielę wieczorem. Na materiale pokazanym przez stację mężczyzna mówi, że dostawał pieniądze za swoją służbę. – Płacą. Służba to służba – stwierdził.
O zatrzymaniu Agiejewa poinformowano pod czerwca. Ukraińskiej telewizji 1+1 powiedział, że po odbyciu służby zasadniczej w marcu przyjechał do obwodu rostowskiego i podpisał kontrakt na służbę w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. – Jestem wojskowym. Numer jednostki 65246 – mówił.
Ten numer jednostki w Nowoczerkawsku podawała wczesniej też rosyjska sekcja BBC, powołując się na dwóch kolegów Agiejewa. Dokumenty wojskowe Agiejewa rozpoznała też jego matka, która, jak mówiła mediom, wierzyła, że wojsk Rosji nie ma na Ukrainie. Z synem nie miała kontaktu od maja. BBC cytuje też fragment korespondencji żołnierza ze znajomym, w której informuje go, że jest na Ukrainie, a na pytanie, czym się tam zajmuje, odpowiedział, że jest na kontrakcie, i że płacą dostatecznie dobrze.
Agiejew twierdził, że po przybyciu do obwodu rostowskiego przebywał tam trzy-cztery dni i potem został odprawiony do Donbasu. Pytany, czy innych wojskowych też odprawiają do Donbasu, odpowiedział, że w jego "rejsie”, czyli partii, był tylko on i jego przełożony Aleks. Ten ostatni zginął podczas walki, po której pojmano Agiejewa. Jak podaje ”Ukraińska Prawda” mężczyzna twierdzi, że nie wie wiele o dowódcy. Stwierdził, że on sam pojechał na Donbas trochę z przyczyn ”patriotycznych”, pomagać Ługańskiej Republice Ludowej”, a trochę dla pieniędzy. Poinformował też, że w Ałczewsku została jego umowa na roczny kontrakt, podpisany na rok i że miał ze sobą w Donbasie rosyjski wojskowy mundur.
Rosyjskie ministerstwo obrony zaprzeczało informacjom o tym, że Wiktor Agiejew jest rosyjskim żołnierzem. Stwierdziło, że nigdy nie podpisywał kontraktu, a w maju zakończył służbę wojskową.
O jego zatrzymaniu poinformowano opinię publiczną 25 czerwca.
Według ustaleń stacji BBC 22-letni Wiktor Agiejew został zatrzymany podczas starcia między 93 zmechanizowaną brygadą sił zbrojnych i grupą wywiadowczą 4. Brygady zmechanizowanej 2. Korpusu tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej.
Telewizja 1+1 twierdzi, że część żołnierzy posyłają najpierw na Donbas, potem przeszkolonych nieco na Ukrainę, a taki schemat nazywać się ma „syryjskim ekspresem”.
***
Rosja konsekwentnie zaprzecza, by w działaniach na Ukrainie brali udział jej wojskowi i ukrywa swój udział w działaniach wojskowych w Donbasie. Niestety granica z Ukrainą, wbrew postanowieniom mińskich porozumień, wciąż jest niekontrolowana. Przez nią Rosja przerzuca uzbrojenie, zaopatrzenie, broń sprzęt wojskowy, a czasem żołnierzy i doradców wojskowych, starając się podtrzymać konflikt w ukraińskim Donbasie.
W poniedziałek sekretarz generalny NATO powiedział, że Rosja powinna wycofać z Ukrainy "tysiące rosyjskich żołnierzy", przestać dostarczać tam broń i przerzucać doradców wojskowych.
***
PolskieRadio.pl/Agnieszka Kamińska