Art. 212 Kodeksu karnego. Marian Maciejewski kontra wymiar sprawiedliwości

2017-08-07, 20:05

Art. 212 Kodeksu karnego. Marian Maciejewski kontra wymiar sprawiedliwości
Art. 212 jest uważany przez dziennikarzy i prawników za bicz na niezależność prasy.Foto: Kaboompics // Karolina / pixlr

Marian Maciejewski w 1998 roku napisał artykuł o nieprawidłowościach we wrocławskich sądach, który stał się częścią dłuższej serii. Oskarżono go o pomówienie. Sprawę wygrał dopiero w 2015 roku przed Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu. Marian Maciejewski, były dziennikarz "Gazety Wyborczej", obecnie telewizji Echo24, pracownik naukowy Uniwersytetu Wrocławskiego, był gościem audycji Kulisy Spraw.

Posłuchaj

07.08.2017 Marian Maciejewski: „Nikt nie kwestionował podawanych przeze mnie faktów”
+
Dodaj do playlisty

Jak podkreślał Marian Maciejewski nieprawidłowości we wrocławskim wymiarze sprawiedliwości były ogromne. - W 1996 roku dostałem informację o nieprawidłowościach w sądzie w Krzykach. Wtedy wyszło, że z kancelarii komorniczej zginęły cenne trofea myśliwskie. Pierwszy artykuł napisałem na początku 1998 roku. Prokuratura nie była zainteresowana wyjaśnieniem sprawy – opóźniała rozpatrzenie sprawy przez zlecenie ekspertyzy grafologicznej Napisałem kolejny artykuł w listopadzie 2000 roku. Wtedy prezes sądu uznał, że zamiast zajmować się sprawą komornika lepiej zająć się dziennikarzem i skierował przeciwko mnie doniesienia o przestępstwie pomówienia sądu – mówił gość Polskiego Radia 24.

Według publicysty Zarzuty miały charakter językowy a nie merytoryczny. Sędziowie poczuli się dotknięci użytymi przez dziennikarza sformułowaniami "złodzieje w wymiarze sprawiedliwości" oraz "mafijny układ prokuratorsko-sędziowski" i wytoczyli mu proces z art. 212 Kodeksu karnego. - Nikt nie kwestionował podawanych przeze mnie faktów. Śledztwo było w Opolu, proces w Brzegu, a II instancja w Opolu. W I instancji sąd odszedł od kwestii językowych i ukarał mnie grzywną 2800 zł za podważanie zaufania do wymiaru sprawiedliwości. II instancja podtrzymała wyrok i zostałem wpisany do rejestru przestępców na 10 lat. Musiałem sobie radzić sam, ponieważ żaden adwokat nie dałby rady ogarnąć ogromu sprawy. Ale dzięki swojej pracy i procesowi zrobiłem doktorat z języka mediów i prawa – powiedział Maciejewski.

Zdaniem dziennikarza sprawa byłaby groteskowa, gdyby nie kosztowała go tyle czasu. – Moja sprawa została następnie skierowana do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu przez prof. Rzeplińskiego i Trybunału Konstytucyjnego przez prof. Hołdę. W maju 2008 roku TK ogłosił, że jeśli dziennikarz pisze prawdę o funkcjonariuszach publicznych, to trzeba przyjąć, że jest to zgodne z interesem społecznym. W Strasburgu wyrok zapadł w 2015 roku i przyznał mi rację. Trybunał stwierdził, że nie można wymagać, żeby dziennikarz przemilczał niewygodne fakty dla funkcjonariuszy publicznych – wyjaśniał Maciejewski.

Więcej w całej audycji.

Gospodarzem audycji był Jerzy Jachowicz

Polskie Radio 24/kk

____________________ 

Data emisji: 07.08.2017

Godzina emisji: 19:08


Polecane

Wróć do strony głównej