Pielęgniarki zapłacą, bo źle przygotowały referendum
Sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec czterech pielęgniarek, oskarżonych o kierowanie nielegalnym strajkiem. Protest odbył się ponad roku temu w łódzkim szpitalu imienia Barlickiego.
2009-12-14, 20:28
Posłuchaj
Kobiety muszą jednak zapłacić na rzecz szpitala od półtora tysiąca do czterech tysięcy złotych - tytułem strat poniesionych przez szpital. Sąd Rejonowy w Łodzi uznał bowiem, że pielęgniarki nie zachowały wymogów, jakie stawia ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i przeprowadziły referendum strajkowe wśród wszystkich pracowników szpitala, a nie tylko wśród swojej grupy zawodowej.
Jak zaznaczył uzasadniając wyrok sędzia Tomasz Krawczyk, strajk był nielegalny, ale tylko w kwestii ważności przeprowadzenia referendum. Jak dodał sędzia - nie doszło jednak do naruszenia terminu, jaki powinien być zachowany między powiadomieniem dyrekcji o ogłoszeniu strajku a momentem jego rozpoczęcia.
Pielęgniarki zawiedzione
Strajk pielęgniarek w "Barlickim" odbył się we wrześniu ubiegłego roku. W tym czasie pacjentami opiekowali się lekarze, pielęgniarki oddziałowe oraz te, które nie przyłączyły się do akcji. Uczestniczki strajku domagały się podwyżki płac w zależności od stażu pracy i stanowiska.
Zanim doszło do porozumienia, dyrekcja szpitala złożyła doniesienie do prokuratury o podejrzeniu nielegalności strajku. Wyliczyła, że nielegalny protest pielęgniarek naraził szpital na stratę miliona złotych.
REKLAMA
I choć sąd dziś postępowanie umorzył, szefowa związku Małgorzata Hiżewska, która kierowała strajkiem, jest zawiedziona wyrokiem. Przypomniała, że strajk lekarzy w 2007 roku trwał dwa miesiące i nikt nie analizował wówczas strat, choć mogły one wynieść nawet 6 milionów złotych. Tymczasem dyrekcja placówki postanowiła złożyć do prokuratury zawiadomienie, mimo iż straty związane z protestem pielęgniarek były zdecydowanie mniejsze.
W ocenie sądu oskarżone naruszyły obowiązujące przepisy, ale działały z nieświadomością, która wynikała z opinii radcy prawnego. Wyrok jest nieprawomocny, obrońca pielęgniarek zapowiedział apelację.
REKLAMA