Maciej Kot o specyfice mamucich skoczni: niektórzy mają latanie we krwi
W czwartek rozpoczną się mistrzostwa świata w lotach narciarskich w niemieckim Oberstdorfie. Reprezentant Polski Maciej Kot w audycji "Przy Muzyce o Sporcie" opowiadał, czego potrzeba do sukcesu na mamucich skoczniach.
2018-01-15, 09:23
Posłuchaj
Po czwartkowych kwalifikacjach na piątek i sobotę zaplanowano po dwie indywidualne serie skoków, których łączny rezultat wyłoni medalistów. Tytułu sprzed dwóch lat broni Słoweniec Peter Prevc. W niedzielę zawodników czeka rywalizacja drużynowa. Aktualnymi mistrzami świata są Norwegowie.
W Niemczech w biało-czerwonych barwach wystąpią Kamil Stoch, Stefan Hula, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot. Ten ostatni był gościem audycji "Przy Muzyce o Sporcie".
Co jest najważniejsze w skokach na tych ogromnych i budzących respekt obiektach?
- Pierwsza rzecz to naturalna zdolność do latania. Posiadają ją na przykład Norwegowie. Właściwie każdy z nich, który idzie na skocznie mamucią, lata bardzo daleko. Oni od początku przygotowują się do ofensywnego skakania, latanie mają we krwi. Większość zawodników chce coś w swojej technice zmienić, co nie jest do końca dobre i może popsuć skakanie - mówił polski skoczek.
REKLAMA
Kot oddał swój najdłuższy skok w życiu w marcu 2017 roku, kiedy na skoczni Vikersund poleciał na odległość 244,5 metra.
- To była mocno wyśrubowana bariera, przekroczenie jej dało mi pewność siebie, że jestem w stanie latać bardzo daleko na "mamutach". Moment przełomowy nastąpił, kiedy byłem jeszcze w kadrze B. Zaczęliśmy zmieniać technikę mojego skakania, zacząłem pewniej czuć się na dużych skoczniach i łatwiej było mi się przestawić - opowiadał.
Który moment lotu jest najlepszy i co czuje człowiek, kiedy leci prawie ćwierć kilometra? Zapraszamy do posłuchania całej rozmowy.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA