Przyłapana na dopingu biegaczka ujawnia tajemnice! Afera dotyczy kolejnych osób!
Rosyjska biegaczka narciarska Alena Sidko uchyliła rąbka dopingowej tajemnicy.
2010-04-01, 13:46
"Próba antydopingowa dała wynik pozytywny nie tylko w moim
przypadku" - powiedziała zawodniczka w wywiadzie dla agencji "Cały
sport".
Alena Sidko przyłapana została na stosowaniu erytropoetyny podczas grudniowych zawodów "Krasnogorska narta" 26 grudnia pod Moskwą. Nałożona miesiąc później dwuletnia dyskwalifikacji spowodowała, że nie wystąpiła w 21. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver.
"Zabronione środki odkryte zostały nie tylko w moim organizmie, lecz także u innych kontrolowanych, którzy pojechali jednak do Kanady i wystąpili w zawodach olimpijskich. Dowiedziałam się o tych sprawach od pracowników rodzimej agencji antydopingowej" - powiedziała Alena Sidko, która nie chciała jednak wymienić nazwisk sportowców.
"Miałam zaufanie do opiekujących się mną lekarzy. Natychmiast poinformowałam o moim przypadku prezesa związku biegów narciarskich Władmira Łoginowa proponując, aby doszło do spotkania z moim udziałem oraz trenera i lekarza" - dodała Sidko.
Rozżalona biegaczka zapowiedziała, że jeśli nie zmieni się sytuacja w związku, nie wróci do uprawiania sportu, po okresie dwuletniej dyskwalifikacji.
Agencja "Cały sport" potwierdziła, że przebadanie próbki B dało identyczny wynik jak pierwszej. Sama sportsmenka nie została do tej pory oficjalnie poinformowana o rezultatach tego badania.
dp, PAP
Alena Sidko przyłapana została na stosowaniu erytropoetyny podczas grudniowych zawodów "Krasnogorska narta" 26 grudnia pod Moskwą. Nałożona miesiąc później dwuletnia dyskwalifikacji spowodowała, że nie wystąpiła w 21. Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver.
"Zabronione środki odkryte zostały nie tylko w moim organizmie, lecz także u innych kontrolowanych, którzy pojechali jednak do Kanady i wystąpili w zawodach olimpijskich. Dowiedziałam się o tych sprawach od pracowników rodzimej agencji antydopingowej" - powiedziała Alena Sidko, która nie chciała jednak wymienić nazwisk sportowców.
"Miałam zaufanie do opiekujących się mną lekarzy. Natychmiast poinformowałam o moim przypadku prezesa związku biegów narciarskich Władmira Łoginowa proponując, aby doszło do spotkania z moim udziałem oraz trenera i lekarza" - dodała Sidko.
Rozżalona biegaczka zapowiedziała, że jeśli nie zmieni się sytuacja w związku, nie wróci do uprawiania sportu, po okresie dwuletniej dyskwalifikacji.
Agencja "Cały sport" potwierdziła, że przebadanie próbki B dało identyczny wynik jak pierwszej. Sama sportsmenka nie została do tej pory oficjalnie poinformowana o rezultatach tego badania.
dp, PAP
REKLAMA