Giro d'Italia: na starcie w Izraelu bez "biało-czerwonych". Pierwszy z wielkich tourów czas zacząć

Piątek jest dniem rozpoczęcia 101. edycji jednego z trzech najsłynniejszych wieloetapowych kolarskich wyścigów świata - Giro d'Italia wystartuje... w Izraelu. Na starcie zabraknie tym razem gwiazd polskiego kolarstwa, jednak rywalizacja i tak zapowiada się pasjonująco. Oczy fanów oraz całego peletonu będą zwrócone na Christophera Froome'a, który, w cieniu dopingowych oskarżeń, marzy o wygraniu trzeciego wielkiego touru z rzędu...

2018-05-04, 09:44

Giro d'Italia: na starcie w Izraelu bez "biało-czerwonych". Pierwszy z wielkich tourów czas zacząć
W 2017 roku zwycięzcą Giro di Italia okazał się Tom Dumoulin . Foto: Radu Razvan/Shutterstock.com

Posłuchaj

Swoich kandydatów do triumfu typuje Wacław Skarul, w przeszłości trener reprezentacji Polski i prezes Polskiego Związku Kolarskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Narodowy włoski wyścig kolarski zorganizowano po raz pierwszy w 1909 roku. Jak to często z ważnymi tourami bywało, idea wielkiej rywalizacji wiodącej drogami całej Italii zrodziła się w głowach dziennikarzy sportowych, a konkretnie wśród autorów mediolańskiej "La Gazzetty dello Sport", wówczas wydawanej od nieco ponad dekady, rosnącej w siłę gazety codziennej. 

Ówczesny redaktor naczelny mediolańskiego dziennika Tullo Morgagni w 1908 roku dowiedział się, iż na podobny pomysł wpadli redaktorzy konkurencyjnego "Corriere della Serra". Morgagni zdawał sobie sprawę, że zorganizowanie tak wielkiego wydarzenia może przysporzyć gazecie popularności i pomóc w jeszcze większym wzroście nakładu (w tym okresie wydawana trzy razy w tygodniu gazeta mogła się już pochwalić ponad stutysięcznym nakładem). Mediolański dziennikarz szybko przeszedł więc od słów do czynów i już w 1909 roku miliony Włochów mogły śledzić zmagania najlepszych krajowych kolarzy. 

Historyczna pierwsza edycja odbyła się w dniach 13-30 maja. Składała się z ośmiu etapów, a jej triumfatorem okazał się pochodzący z Lombardii, Luigi Ganna. Nazwisko triumfatora, który indywidualnie zwyciężał w trzech etapach wyścigu, nie było niespodzianką: Ganna wygrał w tym samym roku najsłynniejszy z włoskich klasyków: Mediolan-San Remo.

Ganna triumfował, gdyż... zdobył najmniej punktów. Kolarze otrzymywali wtedy punkty za zdobyte lokaty na poszczególnych etapach: zwycięzca otrzymywał jeden, drugi zawodnik - dwa, trzeci - trzy i tak do ostatniego sklasyfikowanego zawodnika na etapie. O liczeniu do klasyfikacji łącznego czasu przejazdu poszczególnych etapów nikt wówczas jeszcze nie myślał... 

REKLAMA

Pierwszą edycję ukończyło 49 kolarzy. Kolejne stawały się wielkim sukcesem, nie tylko organizacyjnym, ale i patriotycznym. Od zjednoczenia Włoch nie minęło wówczas nawet pół wieku, a kraj był zamieszkiwany przez wiele regionalnych społeczności, które nie zawsze odczuwały względem siebie wspólnotę narodową.

Dzięki Giro, wzrastała identyfikacja społeczeństwa z własnym państwem, a spory między uprzemysłowiona północą, a rolniczym południem na czas majowej rywalizacji stawały się mniej intensywne i ustępowały pola ogólnonarodowej euforii z powodu przejazdu kolarzy przez poszczególne regiony. 

Mediolańscy pomysłodawcy wyścigu szybko wywarli duży wpływ na jego oprawę. Redaktorzy "La Gazzetty" wymusili, aby zawodnicy startowali w kaskach, na których, chociaż w części, znajdować się miały różowe barwy, podobne do tych na winiecie pisma.

Od 1931 roku do kanonu wyścigu weszła natomiast słynna do dzisiaj maglia rosa, czyli różowa koszulka dla lidera wyścigu. Przy wyborze koloru trykotu dla lidera klasyfikacji generalnej również wiele do powiedzenia miała redakcja słynnego sportowego dziennika. 

REKLAMA

Tak wyglądały początki wyścigu, który zaczynał jako typowo włoski. W pierwszej edycji zabrakło bowiem kolarzy z innych państw. Z czasem do rywalizacji stawali zawodnicy z Francji, Hiszpanii, Belgii czy Holandii, jednak na pierwszego zwycięzcę spoza Italii trzeba było czekać aż do... 1950 roku, gdy triumfował Szwajcar Hugo Koblet, który wyprzedził legendarnego Gino Bartalego. Warto dodać, że gospodarze wygrywali dotąd aż 68 ze 100 edycji swego narodowego touru. 

Prestiż włoskiego wyścigu wzrastał z roku na rok, aż Giro stało się drugim, po Tour de France, najważniejszym wieloetapowym wyścigiem w kolarskim świecie. Kibice z Italii byli świadkami wielkiego majowego ścigania co roku, za wyjątkiem lat: 1915-1918 i 1941-1945, kiedy Włochy uczestniczyły w wojnach światowych. Wyścig wypromował wiele włoskich i światowych gwiazd kolarstwa, a wśród jego triumfatorów można znaleźć nazwiska samych tuzów tego sportu. 

Najwięcej, bo pięć triumfów, zanotowało w wyścigu trzech legendarnych kolarzy: włoskie gwiazdy z dawnych lat Alfredo Binda (1925,1927,1928,1929,1933) i Fausto Coppi (1940,1947,1949,1952,1953) oraz uważany za najlepszego kolarza w historii Belg Eddy Merckx (1968,1970,1972,1973,1974).

Na liście zwycięzców znajdziemy też takie nazwiska, jak m.in.: Gino Bartali, Felice Gimondi, Bernard Hinault, Jacques Anquetil, Miguel Indurain, Marco Pantani czy współczesne gwiazdy ścigania na dwóch kołach, takie jak Ivan Basso, Nairo Quintana, Alberto Contador czy Vincenzo Nibali. Przed rokiem we wspaniałym stylu, po znakomitej jeździe na czas na ostatnim etapie, triumfował Holender Tom Dumoulin, który znajduje się także wśród faworytów startującej w piątek edycji. 

REKLAMA

Edycji, która pod pewnymi względami będzie wyjątkowa. Organizatorzy włoskiego touru w celach promocji w pojedynczych edycjach decydowali się na start wyścigu poza granicami Włoch. Do tej pory tego zaszczytu dostąpiły Holandia (trzykrotnie), Belgia (dwukrotnie), Grecja, Francja i Irlandia Północna. Giro inaugurowano także na terenie San Marino, Monako i Watykanu. Edycja z 2018 roku będzie jednak pierwszą, która swego początku nie będzie miała na terenie geograficznej Europy.

Organizatorem trzech pierwszych etapów będzie bowiem Izrael. Co ciekawe, będzie to pierwsza sytuacja w historii trzech wielkich tourów (oprócz Giro także TdF oraz hiszpańska Vuelta) aby wyścig rozpoczynał się poza Europą. Zdaniem włoskich mediów, poważnym kontrkandydatem Izraela w walce o rolę gospodarza początkowej fazy wyścigu była... Polska. 

Beppe Conti, jeden z najważniejszych włoskich dziennikarzy specjalizujących się w tematyce kolarstwa, już podczas ubiegłorocznej edycji mówił w telewizji RAI, że "na 90 procent" to nasz kraj będzie gospodarzem inauguracji Giro d' Italia 2018. "Pretekstem" łączącym Polskę z Włochami miałaby być 40. rocznica objęcia urzędu papieża przez św. Jana Pawła II.

Koniec końców, okazało się jednak, iż izraelska oferta bardziej przypadła do gustu Włocom i, niespodziewanie, to kraj niemających żadnych kolarskich tradycji będzie gościł najlepszych kolarzy świata. Jeśli wierzyć doniesieniom włoskich mediów, polska kandydatura nie została jednak całkowicie odrzucona i wciąż istnieje możliwość, że przyszłoroczna edycja Giro wystartuje w naszym kraju.

REKLAMA

Dla Izraelczyków wyścig to szansa nie tylko na sukces turystyczny (do Jerozolimy przyjadą fani kolarstwa z całego świata), ale także okazja na poprawę poziomu swoich kolarzy. Dziką kartę na tour otrzymała bowiem półzawodowa grupa Israel Cycling Academy - w jej ośmioosobowym składzie zaledwie dwóch zawodników będzie jednak pochodziło z tego państwa. Wydaje się więc, że organizacja prestiżowej imprezy niekoniecznie musi się przełożyć na wzrost poziomu tamtejszych zawodników. 

Izraelski start będzie natomiast okazją do pośmiertnego uhonorowania jednego z najbardziej kochanych przez Włochów kolarzy, trzykrotnego triumfatora Giro - Gino Bartalego (wygrywał w 1936,1937 i 1946 roku), którego wielka rywalizacja z Coppim w latach 30. i 40. ubiegłego stulecia na nowo rozpaliła miłość Włochów do kolarstwa. Ta zmarła w 2000 roku legenda włoskiego sportu zapisała się w historii nie tylko za sprawą osiągnięć w peletonie.

Bartali, który był nagradzany medalem Sprawiedliwi wśród Narodów Świata za pomoc 800 Żydom w uniknięciu niemieckiej eksterminacji poprzez dostarczanie im fałszywych dokumentów, zostanie uznany honorowym obywatelem Izraela.

Ponadto, jak zapewnia dyrektor wyścigu Mario Vergni, wszystkie trzy etapy na terenie Izraela (jazda indywidualna na czas w Jerozolimie oraz etapy z Hajfy do Tel Avivu i z Beer Szewy do Eljatu) będą poświęcone upamiętnieniu jego niezwykłej postaci. 

REKLAMA

Od czwartego etapu aż do ostatniego, dwudziestego pierwszego areną ścigania będą już tylko włoskie miasta, miasteczka i wsie. Tradycyjnie wyścig odwiedzi między innymi Sycylię i Sardynię, jednak losy końcowej wiktorii rozstrzygną się podczas etapów alpejskich. Organizatorzy zaplanowali aż trzy dni z rzędu spędzone przez kolarzy w Alpach.

Etapy numer 18, 19 i 20 (z metą kolejno: w Prato Nevoso, Bardonecchii i Cervinii) będą decydującymi dla wyglądu klasyfikacji, natomiast wyścig zakończy się w stolicy kraju. 27 maja kolarze będą rywalizowali w 118-kilometrowym etapie ulicami Rzymu. W odróżnieniu do Francuzów, Włosi nie lubią kończyć swojego touru w stolicy. Do tej pory Giro finiszowało w Rzymie tylko trzykrotnie, ostatni raz w 2009 roku. 

Wiemy na pewno, że, tym razem, o najwyższe laury nie powalczą polscy kolarze. Po znakomitym w wykonaniu Tomasza Marczyńskiego, Rafała Majki i Pawła Poljańskiego starcie w ubiegłorocznej Vuelcie apetyty polskich fanów na dobre rezultaty w wielkich wyścigach jeszcze wzrosły. We Włoszech musimy jednak przełknąć gorzką pigułkę. Po raz pierwszy od 2001 roku na starcie Giro nie stanie ani jeden polski kolarz.

Jedynym polskim akcentem na liście startowej będzie urodzony w Rzeszowie, acz reprezentujący Italię Jakub Mareczko ze startującej z dziką kartą grupy Willier-Triestina. Szybki kolarz niewątpliwie będzie chciał powalczyć o etapową wygraną na którymś ze sprinterskich etapów. 

REKLAMA

Zarówno Bora-Hansgrohe, w której barwach jeździ Majka, jak i zespół Michała Kwiatkowskiego - Team Sky przygotowują Polaków do występu podczas lipcowego Tour de France. Marczyński natomiast prawdopodobnie znajdzie się w składzie Lotto-Soudal na ostatni z trzytygodniowych wyścigów: Vuelta a Espana. 

Blisko powołania na włoski wyścig był Przemysław Niemiec, jednak 38-latka ostatecznie zabrakło w ośmioosobowym składzie UAE Emirates Team. Szósty kolarz Giro z 2013 roku przyznał niedawno w rozmowie z PAP, że przez nieobecność na starcie Polaków tegoroczny wyścig będzie "wyjątkowo smutny".

Patrząc przez pryzmat biało-czerwonych ciężko nie zgodzić się ze znakomitym kolarzem, jednak na trasach Izraela i Włoch znajdzie się wielu innych świetnych zawodników, spośród których kilku ma ogromną chrapkę na wygraną. Kogo należy zaliczyć do faworytów 101. edycji Giro d' Italia?

Tegoroczny wyścig zapowiada się jako wielka rywalizacja Dumoulina z Froome'm. Holender w ubiegłym roku dosyć niespodziewanie zwyciężył swój pierwszy w karierze wielki tour i zapewnia, że jest gotowy do obrony tytułu. Mimo, iż zarówno on, jak i jego koledzy z grupy Sunweb nie osiagają na początku sezonu wartościowych wyników, oczy całego kolarskiego świata będą zwrócone na ubiegłorocznego zwycięzcę.  

REKLAMA

Dumoulinowi, który nie jest typowym góralem nie przeszkadza tegoroczna trasa, na której zaplanowano więcej górskich etapów, niż przed rokiem. Kolarz Sunwebu zapewnia jednak, że gór się nie boi i czeka na ściganie się w Alpach. Holender niewątpliwie będzie chciał rozpocząć Giro od mocnego uderzenia i zwycięstwa w otwierającej wyścig czasówce ulicami Jerozolimy. 

Tym, który będzie chciał przeszkodzić Dumoulinowi w drugiej z rzędu wiktorii będzie Christopher Froome. Brytyjczyk w ubiegłym roku po raz czwarty wygrał Tour de France, a takze triumfował w Vuelcie. Do Włoch przyjechał tylko po to, aby zwyciężyć w trzecim wielkim tourze z rzędu.

Do tej pory nikomu nie udało się zanotować tego swoistego "hat-tricka" w jednym sezonie, natomiast Froome chce wyrównać osiągnięcie Merckxa i Bernarda Hinault, którzy potrafili wygrać trzy wyścigi z rzędu na przełomie dwóch lat kalendarzowych (Merckxowi udało się zwyciężyć nawet w czterech tourach). 

Froome chce być natomiast pierwszym, któremu uda się ta sztuka od 1995 roku i zmiany terminu rozgrywania Vuelty. Wcześniej hiszpański wyścig odbywał się w kwietniu, podczas gdy obecnie jest rozgrywany jako ostatni wielki tour - na przełomie sierpnia  i września. 

REKLAMA

Urodzony w Kenii Brytyjczyk z Teamu Sky nie będzie zapewne ulubieńcem publiczności. Przeciwko Froome'owi wciąż toczy się bowiem śledztwo w sprawie złamania przepisów antydopingowych. Przy okazji jednej z kontroli podczas ubiegłorocznej Vuelty w jego organizmie wykryto podwyższony poziom salbutamolu.

Kolarz bronił się, iż jako astmatyk mógł przyjąć ten środek, jednak jego stężenie w organizmie znacznie przekroczyło dopuszczalną normę. Froome może brać udział w zawodach do czasu, aż Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) ostatecznie zakończy prowadzone w tej sprawie śledztwo. Otwarte pozostaje pytanie, jak zamieszanie wpłynie na formę Brytyjczyka. 

W drugim szeregu faworytów przed rozpoczęciem wyścigu ustawiło się kilku znakomitych zawodników. Zwycięzca Tour of Alps Francuz Thibaut Pinot z grupy Groupama-FDJ, faworyci gospodarzy Fabio Aru (UAE-Emirates Team) i Dominico Pozzovivo (Bahrain-Merida), bądź rewelacyjny podczas ubiegłorocznej Vuelty Kolumbijczyk Miguel Angel Lopez, który pierwszy raz pojedzie w tak prestiżowym wyścigu jako lider grupy Astana to tylko niektórzy kandydaci do pokrzyżowania szyków holendersko-brytyjskiemu duopolowi.

Wyścig zapowiada się więc niezwykle ciekawie nawet w sytuacji, gdy nie będziemy mogli oglądać popisów Polaków. Na walkę o etapowe triumfy Kwiatkowskiego i Majki musimy poczekać do lipca i rozpoczęcia Tour de France. Oglądać wielkie ściganie wspaniałych zawodników z innych państw możemy natomiast przez najbliższe trzy tygodnie. Kto zabierze ze sobą maglia rosę? Przekonamy się już 27 maja po etapie w Rzymie!

REKLAMA

Trasa 101. Giro d'Italia:

 4.5:  1. etap, Jerozolima - Jerozolima, 9,7 km (jazda ind. na czas)

 5.5:  2. etap, Hajfa - Tel Awiw, 167 km

REKLAMA

 6.5:  3. etap, Beer Szewa - Ejlat, 229 km

 7.5:  dzień odpoczynku

 8.5:  4. etap, Katania - Caltagirone, 191 km

 9.5:  5. etap, Agrigento - Santa Ninfa, 152 km

REKLAMA

10.5:  6. etap, Caltanissetta - Etna, 163 km

11.5:  7. etap, Pizzo - Praia a Mare, 159 km

12.5:  8. etap, Praia a Mare - Montevergine di Mercogliano, 208 km

13.5:  9. etap, Pesco Sannita - Gran Sasso d'Italia, 224 km

REKLAMA

14.5:  dzień odpoczynku

15.5: 10. etap, Penne - Gualdo Tadino, 239 km

16.5: 11. etap, Asyż - Osimo, 156 km

17.5: 12. etap, Osimo - Imola, 213 km

REKLAMA

18.5: 13. etap, Ferrara - Nervesa della Bataglia, 180 km

19.5: 14. etap, San Vito al Tagliamento - Monte Zoncolan, 181 km

20.5: 15. etap, Tolmezzo - Sappada, 176 km

21.5:  dzień odpoczynku

REKLAMA

22.5: 16. etap, Trydent - Rovereto, 34,5 km (jazda ind. na czas)

23.5: 17. etap, Riva del Garda - Iseo, 155 km

24.5: 18. etap, Abbiategrasso - Prato Nevoso, 196 km

25.5: 19. etap, Venaria Reale - Bardonecchia, 181 km

REKLAMA

26.5: 20. etap, Susa - Cervinia, 214 km

27.5: 21. etap, Rzym - Rzym, 118 km

Paweł Majewski, PolskieRadio.pl, IAR 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej