Powstańcze sylwetki. Świadectwa uczestników

Janinę Rożecką, powstańczą sanitariuszkę wybuch walk zastał na Żoliborzu, gdzie wraz z mamą i siostrą mieszkała w willi na ulicy Felińskiego 6. Juliusz Kulesza ps. Julek doskonale zna warszawskie zarówno Żoliborz jak i Stare Miasto. Tam się wychowywał i tam walczył w Powstaniu. Z warszawskimi weteranami rozmawiał Iza Kozłowska

2018-08-01, 07:30

Powstańcze sylwetki. Świadectwa uczestników
Powstańcy spożywają posiłek.Foto: audiovis.nac.gov.pl

Posłuchaj

31.07.18 Bohaterka Powstania Warszawskiego, Janina Różecka - sanitariuszka
+
Dodaj do playlisty

Janina Różecka, sanitariuszka Powstania Warszawskiego

Urodziła się w 1922 roku w Stryju, ale od dziecka mieszkała w warszawskiej dzielnicy Żoliborz. W stolicy ukończyła Szkołę Rodziny Wojskowej oraz Gimnazjum i Liceum imienia Aleksandry Piłsudskiej, mieszczącej się w hotelu oficerskim. Joanna Różecka wraz z matką zamieszkała w willi przy ul. Felińskiego 6. W rozmowie z Izabelą Kozłowską opowiedziała o początkowym okresie działalności konspiracyjnej.

 - Przyszła do mnie koleżanka i powiedziała, że szykuje się powstanie i konspiracja. Zapytała czy chcę się dołączyć. Odpowiedziałam, że naturalnie tak - wspomina Janina Różecka. - Musiałam sobie wybrać pseudonim. Koleżanka zaproponowała imię Dora. Składałam przysięgę w mieszkaniu konspiracyjnym przy ul. Powązkowskiej. To był bardzo wzruszający moment. Zajmowałam się udzielaniem pomocy ludziom. Na Żoliborzu w naszej willi była jedna wielka konspiracja. Naprzeciwko funkcjonował niemiecki szpital, więc wszyscy uważali, że jest blisko i że tutaj nic nie może się wydarzyć. Chłopcy budowali magazyn broni w piwnicy, odbywały się wykłady Szkoły Podchorążych, którą ukończyłam ze stopniem plutonowego podchorążego. Nastawialiśmy specjalnie radio z niemiecką płytą, bo gdy Niemcy przechodzili słyszeli, że ktoś śpiewa po niemiecku i byli bardzo zadowoleni.

Janina Różecka wspomina pożegnanie z ojcem, który w 1939 został wywieziony do Rosji.

- Trzy dni po wybuchu ojciec pożegnał się z matką, siostrą i ze mną. Pocałował mnie w rękę. Byłam przerażona, bo przecież to ja całe życie całowałam rodziców w rękę. Przeczucie mnie nie myliło, bo ojciec zginął w Starobielsku – opowiada sanitariuszka.

REKLAMA

Bohaterka Powstania Warszawskiego pamięta pierwsze momenty wybuchu powstania. – 1 sierpnia miałam się zameldować w Śródmieściu. Tam dowiedziałam się, że o 17:00 mam się stawić na Mokotowie. Wsiadłam w tramwaj i w drodze na Żoliborz przed wiaduktem Niemcy zatrzymali pojazd, kazali wszystkim wysiąść. Kobiety i dzieci przepuścili dalej, a wszystkich mężczyzn zatrzymali. Z rękoma do góry przeszłam, ale nie mogła wrócić z powrotem. W pierwszym dniu powstania Niemcy wycofali się ze szpitala, który przejął porucznik dowódca. Zameldowałam się mu, przedstawiłam pseudonim i zostałam w tej placówce – mówi gość PR24.

Juliusz Kulesza, grafik i pisarz, uczestnik Powstania Warszawskiego

- Powszechnie słyszało się zdanie mieszkańców Warszawy: nie pozwólmy im tak spokojnie odejść. To jest najlepszy przykład sensowności walki z Niemcami – wspomina Juliusz Kulesza, polski grafik i pisarz, uczestnik Powstania Warszawskiego.

Juliusz Kulesza urodził się w 1928 roku. Wychował się na warszawskim Żoliborzu. Ukończył tajne gimnazjum i wieczorową szkołę poligraficzną. Jego rodzice pracowali w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW).  - Pamiętam moment po kapitulacji Warszawy kiedy przez plac Mickiewicza wchodziły oddziały niemieckie, paradnie z orkiestrą i świetnie zorganizowane – wspomina początki swojej służby konspiracyjnej. - Przed wybuchem powstania stolica żyła swoim życiem, niezależnie od okupacji. To była forma odreagowania na terror, machinę aparatu, ale też naturalna potrzeba zakazanego wówczas uprawiania sportu – dodaje.

"Julek" wspomina pierwsze momenty Powstania Warszawskiego. - Godzina "W" przebiegła specyficznie. Mieszkałem w bloku pracowników PWPW. To był ogromny kompleks fabryczny. Według powstańczych planów miał to być magazyn żywności, obiekt obronny. Jego zdobyciem zajmował się oddział przebywający wewnątrz. Niezbyt liczną załogę niemiecką, strzegącą budynku, nagle wzmocniono dwoma ciężarówkami, wypełnionymi bronią maszynową. Ale gmach zdobyto na zasadzie konia trojańskiego, ponieważ wewnątrz była już grupa konspiracyjna PWB/17/S, czyli Podziemna Wytwórnia Banknotów. Stałem się później żołnierzem tej specjalnej grupy zajmującej się zaopatrywaniem polskiego państwa podziemnego w pieniądze i wszelakie druki – opowiadał Juliusz Kulesza.

REKLAMA

Całość w nagraniu audycji.

Z Janiną Różecką i Juliuszem Kuleszą rozmawiała Iza Kozłowska.

Polskie Radio 24

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej