W Series przepustką do "męskiego" świata F1? Gosia Rdest: dziewczyny nie mają szansy się przekonać, że istnieje taki sport i że być może jest to dla nich
- W Series nie powstało, by odizolować kobiety, stworzyć im odrębne wyścigowe podwórko. Seria powstała, żeby otworzyć kobietom drzwi do świata motorsportu, dać im szansę wykazania się - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Gosia Rdest, jedna z polskich kandydatek do W Series.
2019-01-02, 16:25
W Series to nowa kategoria wyścigowa, wyłącznie dla kobiet. Start ma ułatwić kobietom awans do Formuły 1.
Kalendarz rywalizacji obejmuje sześć wyścigów po 30 minut. Wszystkie zawody odbędą się na terenie Europy (m.in. niemieckie Hockenheim). Stawka ma wyglądać podobnie jak w Formule 1, w przedziale 18-20 zawodniczek, które będą się ścigać w bolidach Formuły 3 - kategorii juniorskiej.
------------------
Mateusz Brożyna: od sezonu 2019 kobiety będą mogły ze sobą rywalizować w ramach W Series. Wraz z uruchomieniem wyścigów dla żeńskiej części kierowców pojawiło się wiele komentarzy na ten temat. Jedni popierają pomysł, inni krytykują. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Powiązany Artykuł
Gosia Rdest gotowa na wyzwanie w W Series. "To może pomóc w przełamywaniu stereotypów w głowach fanów motoryzacji"
Gosia Rdest: to prawda, że W Series od początku budzi wiele kontrowersji w środowisku. Osobiście cieszę się, że coś wokół tematu kobiet w motorsporcie się dzieje. Wciąż jest nas znacznie mniej w tym sporcie niż mężczyzn. Według danych FIA zaledwie 2 procent kierowców na świecie posiadających licencję wyścigową to kobiety. Dlatego każda inicjatywa, mająca na celu promowanie kobiet w motorsporcie i ułatwianie im dostępu do tego męskiego świata, jest moim zdaniem ważna i cenna. Czy ta formuła się sprawdzi? Tego sama nie jestem pewna. Być może projekt okaże się wielką klapą, być może wręcz przeciwnie – będzie wielkim sukcesem i będzie kontynuowany w przyszłości. Jestem tego bardzo ciekawa i chętnie będę obserwować całe te wydarzenie od środka, z perspektywy uczestniczki.
M.B.: panie w bolidach. To będzie naprawdę interesujące widowisko..
G.R.: myślę, że dobrym posunięciem ze strony organizatorów było dołączenie W Series do weekendów wyścigowych DTM, które cieszą się niezwykłą popularnością, zwłaszcza w Niemczech. Myślę, że wysoka frekwencja sprawi, że wiele ludzi zobaczy kobiety na torze, "oswoi się” z tym widokiem, przekona, że kobiety są szybkie i waleczne, ze chcą być obecne w tym sporcie. To może pomóc w przełamywaniu stereotypów w głowach fanów motoryzacji i faktycznie torować kobietom drogę do ścigania się na najwyższym poziomie. Mam delikatne obawy, co do wyboru bolidu – nie jest to Formuła Renault 2.0. ani też Formuła 4. Organizatorzy od razu postawili poprzeczkę wysoko, wybierając bolid Formuły 3. Myślę, że będzie ciężko zebrać 18 kobiet, będących w stanie rywalizować na podobnym poziomie, obstawiam, że wyniki będą mocno zróżnicowane, a faworytkami będą oczywiście nieliczne wyjątki, które miały styczność z tym bolidem. Dla mnie to na pewno będzie duże wyzwanie. Oczywiście bardzo chciałabym przejść kolejne etapy i dostać się do finałowej osiemnastki.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Gosia Rdest wśród kandydatek do W Series
M.B.: W Series to zaledwie sześć wyścigów w ciągu sezonu. Nie za mało w drodze na sam szczyt tj. Formuły 1?
G.R.: w wyścigach W Series wykorzystane zostaną bolidy Formuły 3. Nie jest możliwe od razu, po sześciu weekendach wyścigowych tego typu „wskoczyć” na najwyższy poziom. Od Formuły 3 do Formuły 1 jeszcze daleka droga, tym bardziej, że jest jeszcze kwestia zrobienia superlicencji i wyjeżdżenia odpowiedniej liczby godzin. Nie sądzę, by po jednym sezonie W Series któraś z zawodniczek od razu znalazła się w F1. Na pewno będzie to jednak krok przybliżający do tego upragnionego celu.
Gosia Rdest Osobiście cieszę się, że coś wokół tematu kobiet w motorsporcie się dzieje. Wciąż jest nas znacznie mniej w tym sporcie niż mężczyzn
M.B.: ilość wyścigów nie ma znaczenia?
G.R.: co do samej liczby rund nie mam zastrzeżeń – wiele serii wyścigowych jest zbudowana w taki sposób, między innymi zawody GT4 European Series, w których brałam udział w tym roku. Również mieliśmy do dyspozycji sześć weekendów, po dwa wyścigi podczas każdego. Jeszcze nie jest znany ostateczny format weekendu wyścigowego W Series, czy będzie to jeden czy dwa wyścigi na rundę.
M.B.: mimo talentu w motorsporcie, potrzebne są fundusze. To jest chyba jeden głównych problemów z dostępem pań do F1?
G.R.: nie jest tajemnicą, że fundusze są problemem z dostępem do motorsportu w ogóle, nie tylko w przypadku pań. Fundusze to jedna sprawa, umiejętności druga, a chęć do ścigania kolejna.
M.B.: kobiety na torze mają szansę w rywalizacji z mężczyznami?
G.R.: tak, jestem zdania, że jak najbardziej. Sama jestem tego przykładem – od 10 lat ścigam się z mężczyznami i osiągam sukcesy. Z moich obserwacji wynika, że kobiety nieco inaczej podchodzą do tematu, w inny sposób uczą się dochodzić do maksimum możliwości samochodu i przełamywać barierę prędkości. Facet najpierw pojedzie na 110%, wypadnie z toru, by za kolejnym razem pojechać na 90%. Kobieta raczej stopniowo buduje swoją pewność za kierownicą i tempo – najpierw pojedzie na 70%, na 80%, by stopniowo osiągnąć właściwy poziom. Jako kobieta na pewno musiałam włożyć więcej pracy w przygotowanie fizyczne – spędzam bardzo dużo czasu na siłowni, by być w znakomitej kondycji i mieć siłę hamować i trzymać samochód w ryzach. Myślę, że mężczyźni nie muszą wkładać w to aż tyle wysiłku. Ale ostatecznie, z powodzeniem staję do zawodów na równi z kolegami.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Polka wśród kandydatek do W Series
M.B.: jesteś w motorsporcie od 2009 roku. Rzeczywiście kobiety mają trudniej w tym środowisku?
G.R.: faktycznie, zbliża się dziesięciolecie mojej obecności na torze. Był to wspaniały czas. Dekada skrajnych emocji, sportowych wrażeń, rozwoju osobistego, budowania kariery. Dekada spełniania marzeń, po prostu. Czy kobietom jest trudniej w tym środowisku? I tak i nie. Faktycznie jest to męski świat, ale nigdy nie czułam się dyskryminowana przez zawodników. Na etapie kartingu zdarzały się kąśliwe uwagi, zniechęcanie mnie, ale co ciekawe, nie ze strony kolegów z toru, ale ich ojców. Mówili, że na pewno mi przejdzie, że to chwilowa fanaberia. Tymczasem w 2011 roku zdobyłam tytuł Mistrza Polski w kartingu. Obecnie mija 10 lat mojego ścigania i nie zamierzam na tym poprzestać. Z czasem wszyscy przekonali się, że jestem szybka, że nie ma ze mną żartów. Być może faktycznie kobietom jest trudniej wejść w to środowisko, ale gdy już są tam obecne, nie uważam, by spotykały się z dyskryminacją, choć oczywiście to tylko moja perspektywa. Myślę, że mniejsza liczba kobiet w motorsporcie wynika z faktu, że nikt dziewczynkom takiej drogi nie pokazuje. Na gokarty zabiera się syna, nie córkę. Dziewczyny nie mają szansy się przekonać, że istnieje taki sport i że być może jest to sport dla nich.
M.B.: miałaś przygodę z brytyjską Formułą 4, zamierzasz jeszcze spróbować sił w tej kategorii. Może W Series w dłuższej perspektywie?
Gosia Rdest Liczę na to, że dzięki W Series faktycznie zobaczymy więcej kobiet w Formule 1
G.R.: rzeczywiście miałam w swojej karierze krótki epizod w pojazdach jednomiejscowych. W 2013 roku brałam udział w zawodach BRDC Formuła 4, zdobywając nagrodę Who Zoom Award za największą liczbę udanych wyprzedzeń w sezonie. Jednak bardzo wysokie budżety w wyścigach singleseaterów, jak i brak sponsorów w niższych kategoriach, zweryfikował moje marzenia o karierze w formułkach. 5 lat temu przesiadłam się do samochodów turystycznych, co wiąże się z zupełnie inną techniką jazdy. Teraz, gdy pojawia się szansa, by ponownie ścigać się w bolidach, w dodatku bez konieczności wnoszenia horrendalnego budżetu – nie mogłam się oprzeć, by nie skorzystać z okazji.
M.B.: Kolumbijka Tatiana Calderon, kierowca rozwojowy Saubera, przeszła podobną drogę zaczynając od kartingu. Jej zdaniem W Series ma udowodnić, że kobiety będą w przyszłości rywalizować z mężczyznami na tym samym poziomie. Zgadzasz się?
Powiązany Artykuł
Rywalizacja tylko dla pań. Kobiety coraz bliżej Formuły 1?
G.R.: zgadzam się z tym. W Series nie powstało, by odizolować kobiety, stworzyć im odrębne wyścigowe podwórko. Seria powstała, żeby otworzyć kobietom drzwi do świata motorsportu, dać im szansę wykazania się. Bardzo gorąco liczę na to, że dzięki W Series faktycznie zobaczymy więcej kobiet w Formule 1.
M.B.: Jakieś rady dla żeńskiej grupy kierowców, która chce rozpocząć karierę w sportach motorowych?
G.R.: dziewczyny, nie bójcie się! Chwytajcie byka za rogi i jazda! Jeśli coś kochacie, nie poddawajcie się, nieważne kto by Was do tego nie zniechęcał. Nie dajcie sobie wmówić, że to nie dla Was. Walczcie o swoje marzenia. Pamiętajcie tylko, że czeka Was bardzo ciężka praca i bądźcie gotowe na wiele wyrzeczeń, które zresztą dotyczą wszystkich zawodowych sportowców.
REKLAMA
***
Mateusz Brożyna, PolskieRadio24.pl
REKLAMA