Polacy nie obawiają się już utraty pracy
Obawy o pracę nie spędzają snu z powiek polskim pracownikom. - 89 procent z nich deklaruje, że w ciągu pół roku bez problemu znajdzie następną - mówi Mateusz Żydek z Ranstad Polska, firmy, która co roku monitoruje rynek pracy.
2019-01-16, 14:58
Posłuchaj
I jak podkreśla, takiego wyniku w historii jeszcze nie było.
− Oczywiście jest te 11 procent, które nie widzi takich szans, ale generalnie dobrze oceniamy naszą pozycję na rynku pracy – mówi Żydek.
Zarobki nie są już najczęstszym powodem zmiany pracy
Co ciekawe, tegoroczne badanie Ranstad pokazało, że do zmiany pracy wcale nie motywują już przede wszystkim wyższe zarobki – dodaje Mateusz Żydek.
Jak podkreśla, zarobki są nadal bardzo istotnym czynnikiem przy zmianie pracy, ale urosła im konkurencja - w postaci rozwoju zawodowego.
REKLAMA
Coraz częściej patrzymy na rozwój zawodowy
− Polacy patrzą na rozwój zawodowy z jednej strony z indywidualnego punktu widzenia, z drugiej oczekują na działania pracodawcy. Oczekują, że ten da im szansę, i to na różnych szczeblach pracy – mówi Mateusz Żydek.
Jednak zarobki nadal bardzo ważne
Jednak to wyższa pensja jest głównym powodem skłaniającym do zmiany pracodawcy, co pokazuje nasz najnowszy raport „Specjaliści 2018” – mówi Aleksandra Skwarska z Grupy Pracuj.pl.
Jak podaje, z badań wynika, że siedmiu na dziesięciu specjalistów jako przyczynę zmiany pracy podaje chęć wyższych zarobków.
Liczy się też dofinansowanie urlopu
− Z kolei 54 proc. specjalistów oczekuje od pracodawców możliwości rozwoju, awansu. Przy zmianie pracy duże znaczenie ma dofinansowanie urlopu, mniejsze znaczenie miała opieka medyczna czy możliwość pracy zdalnej - Aleksandra Skwarska.
REKLAMA
Największe braki pracowników w handlu
− Badania zarówno Ranstad, jak i pracuj.pl potwierdzają, brakuje głównie pracowników w handlu i sprzedaży – mówi Aleksandra Skwarska.
− Właśnie do osób z tej branży kierowana była co trzecia oferta, najwięcej ofert pracy pochodzi z woj. mazowieckiego, śląskiego oraz małopolskiego – mówi specjalistka.
Zatem najbardziej deficytowe branże to w pierwszej kolejności usługi, a potem produkcja. Ale trudno wymienić takie, w których zapotrzebowania na pracowników nie ma – mówią zgodnie eksperci.
Aleksandra Tycner, jk
REKLAMA
REKLAMA