Ekspert o zakupie systemu HIMARS: to kropla w morzu zadań, które mamy w NATO
Rząd podjął decyzję o zakupie mobilnych wyrzutni rakietowych HIMARS. Poinformowali o tym premier Mateusz Morawiecki i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. - Ocena zakupu jest jedna. Nareszcie - mówi prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku, który podkreśla jednocześnie, że to nadal kropla w morzu potrzeb.
2019-02-10, 17:05
Posłuchaj
Gość Polskiego Radia 24 podkreśla, że zakup jednego dywizjonu tego typu rakiet, jest tożsamy z sytuacją, "gdybyśmy kupili jeden okręt i zaczęli się strasznie chwalić, że jesteśmy już bezpieczni na Bałtyku".
- W tym samym czasie Rumunia kupiła trzy dywizjony. (...) Jest to dobry początek, jeśli rzeczywiście ktoś będzie ten system rozwijał. Jeśli po tym zakupie pójdą następne - ocenia prof. Daniel Boćkowski, dodając, że jeśli ograniczymy się to tego jednego dywizjonu, to sytuacja będzie taka, „jak byśmy ustawili jedną baterię patriotów”. - Fajnie wygląda, ale z punktu widzenia militarnego niewiele znaczy - mówi.
Ekspert dodaje, że każdy dodatkowy system wzmacnia możliwości obronne państwa, bo to wiąże się ze zwiększeniem mobilności wojsk. - W przypadku HIMARS to jest działanie: "strzel, zapomnij, uciekaj, przenieś się w dowolne miejsce, przezbrój pociski i uderz". To jest ważne - analizuje profesor. Boćkowski zwraca też uwagę na to, że ów system składa się z dwóch typów rakiet.
- Zasięg jednego zestawu rakiet wynosi 60-70 km i one rzeczywiście są takim systemem samoładującym się do dużego ostrzału. Są też rakiety z zasięgiem do 300 km. Ale w tym przypadku to są 2 pociski, o ile mnie pamięć nie myli, na jednej wyrzutni - mówi. Gość Polskiego Radia 24, tłumaczy, że prowadzenie ostrzału rakietami o krótszym zasięgu leży w granicach naszych możliwości technicznych. Do obsługi drugiego zestawu rakiet potrzebny jest dodatkowy sprzęt.
REKLAMA
- W przypadku rakiet, które strzelają na odległość 300 km potrzebujemy też systemów naprowadzania. My ich nie mamy, więc tu trzeba by było współpracować z Amerykanami, czy innymi członkami NATO, którzy też mają tego typu artylerię. Ewentualnie musielibyśmy mieć w obszarze, gdzie potencjalnie można zaatakować, komandosów naprowadzających te rakiety lub wykorzystywać nasze myśliwce - podkreśla ekspert.
Profesor Daniel Boćkowski zaznacza, że planowany przez rząd zakup jest "kropelką w całym morzu zadań, które mamy w ramach struktury NATO".
- Bo to jest też ważne, aby być komponentem do działania w ramach całego NATO na tej wschodniej flance. I bez wątpienia powinniśmy iść w kierunku Rumuńskim, czyli mieć przynajmniej 3 dywizjony, jeżeli chcemy mieć realną siłę odstraszającą - zauważa.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
REKLAMA
Polskie Radio 24/pkur
--------------------------------
Data emisji: 10.02.2019
Godzina emisji: 15.09
REKLAMA