Jesteśmy mistrzami świata! "Żółtodziób" Antiga i jego drużyna wywołali w Polsce euforię. Ekipa Heynena przejęła pałeczkę
21 września 2014 roku, po 40 latach przerwy polscy siatkarze zostali mistrzami świata. W finałowym meczu biało-czerwoni pokonali obrońców tytułu - Brazylijczyków - 3:1. Teraz biało-czerwoni walczą na mistrzostwach Europy i znów są w medalowej formie.
2019-09-21, 15:00
Posłuchaj
- Pięć lat temu w katowickim Spodku zapanowała euforia - JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA - skandowano
- Mariusz Wlazły został najlepszym atakującym i MVP całego turnieju. Niestety, spiker podał wówczas też złą wiadomość - filar reprezentacji Polski zapowiedział zakończenie reprezentacyjnej kariery
- Na kolejnych mistrzostwach świata w 2018 roku Polacy obronili tytuł. Trenerem był już Vital Heynen, trenerski geniusz, a polską ekipą pod siatką rządził Bartosz Kurek. W finale MŚ 2018 pokonaliśmy... Brazylię 3:0
- Dzisiaj biało-czerwoni walczą na mistrzostwach Europy i znów są w medalowej formie
Powiązany Artykuł
ME SIATKARZY 2019 - SERWIS SPECJALNY
Pięć lat temu pisaliśmy ... Dokładnie 40 lat temu, w 1974 roku polscy siatkarze zostali mistrzami świata. Od tamtej pory, przy okazji każdego siatkarskiego mundialu, przypominano obrazki z tamtego turnieju, niczym słynny mecz na Wembley, przy okazji meczów piłkarzy z Anglią. Dzisiaj biało-czerwoni napisali nową historię. Od teraz, należy zapamiętać tę wrześniową datę... i zapamiętaliśmy.
Zanim w 2014 roku polscy siatkarze triumfowali, po drodze do medalowego dorobku mundialowego polskiej męskiej siatkówki wpadło jeszcze srebro za turniej w Japonii w 2006 roku. Tam Polacy musieli uznać wyższość... Brazylii, z którą gładko przegrali 0:3. Rewanż po ośmiu latach był bardzo słodki.
Zanim doszło do wielkiego finału Polska - Brazylia w 2014 roku. obie ekipy spotkały się już we wcześniejszej fazie polskich mistrzostw świata. W trzeciej fazie też górą byli Polacy (3:2), a po spotkaniu Brazylijczykom puściły nerwy. Dlatego jeszcze przed finałem zaczęła się mała wojenka za pośrednictwem mediów. Zawodnicy Brazylii i Polski podgrzewali atmosferę.
Kolektyw siłą Polaków
Siłą drużyny prowadzonej podczas tamtych mistrzostw świata przez Stephane'a Antigę był wyrównany skład. Potwierdził to również finał, chociaż pierwszego seta lepiej wcale nie pamiętać. W naszej ekipie nie było zawodnika, który nie miałby problemów ze skończeniem ataku. Brazylijczycy bronili kapitalnie i w efekcie wygrali wysoko 25:18.
REKLAMA
Wolno rozgrzewał się Mariusz Wlazły, który jeszcze w drugim secie nie potrafił wejść na swój najwyższy poziom. Ale wtedy uwidoczniła się siła polskiego kolektywu. Rozgrywający Fabian Drzyzga zaczął grać częściej do Mateusza Miki. To był najmłodszy zawodnik w "14" Antigi, a presję walki o złoto zniósł znakomicie. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że zagrał swój najlepszy mecz w życiu. Brazylijczycy nie byli w stanie go nawet dotknąć w bloku, a jak już sytuacja wydawała się bez wyjścia, młokos bez skrupułów wybijał piłkę w aut po rękach utytułowanych rywali. To głównie dzięki niemu wygraliśmy partię do 22. Choć Polacy znowu zaserwowali kibicom nerwówkę. Prowadzili już 17:11, ale tak jak w półfinale z Niemcami, zanotowali serię straconych punktów w jednym ustawieniu. Przy zagrywkach Bruno "Canarinhos" zdołali doprowadzić do remisu, ale w końcówce dla Miki nie było trudnych piłek. A przecież po kapitalnej pierwszej fazie mundialu, przyjmujący sprawiał wrażenie zmęczonego, w starciu z silniejszymi rywalami sobie nie radził. Wrócił do dobrej gry w najważniejszym momencie.
Sukces trenerskiego "żółtodzioba"
Powiązany Artykuł
ME siatkarzy 2019. Stephane Antiga: Polska ma wszystko żeby zagrać dobry turniej [WYWIAD]
Doprowadziliśmy do remisu 1:1 w setach, a siatkarze z Kraju Kawy zaczęli się denerwować. W efekcie zaczęli popełniać tak proste błędy, jak dotknięcie taśmy, przejście dołem, czy atak w antenkę. Właśnie po takim zagraniu Lucarellego wygraliśmy seta numer trzy. W jego trakcie szalał już Mariusz Wlazły. Atakował, blokował, posyłał bomby z zagrywki i odrzucał rywali od siatki. Wygraliśmy 25:23 i do euforii brakowało już tylko jednego wygranego seta.
Wtedy na parkiecie nie było już Fabiana Drzyzgi, ale kapitalną zmianę dał mu Paweł Zagumny. Najbardziej doświadczony zawodnik w polskiej kadrze imponował spokojem. Jeszcze przed turniejem ogłosił, że żegna się z reprezentacją. Chciał odejść z medalem, odejdzie jako mistrz świata.
A stało się tak też dlatego, że w czwartym secie razem z kolegami pokazał prawdziwy charakter. Choć przez długi czas utrzymywali minimalną przewagę punktową, to w decydującym momencie znaleźli się pod ścianą. W newralgicznym momencie seta tracili do rywali trzy punkty (17:20). Ale decydujący fragment wygraliśmy aż 8:2 i w katowickim Spodku zapanowała euforia. To oznaczało bowiem, że Polacy zostali mistrzami świata. Cała hala zaczęła skandować "dziękujemy, dziękujemy", a następnie "Stephane Antiga". Nazwisko trenera "żółtodzioba", który jeszcze kilka miesięcy wcześniej występował na parkietach PlusLigi jako zawodnik Skry Bełchatów. PZPS mu jednak zaufał, a Francuz w swojej pierwszej pracy jako szkoleniowiec osiągnął największy od czterdziestu lat sukces polskiej siatkówki.
REKLAMA
Polska - Brazylia 3:1 (18:25, 25:22, 25:23, 25:22)
Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Mateusz Mika, Karol Kłos, Fabian Drzyzga, Mariusz Wlazły, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Zagumny, Dawid Konarski, Michał Kubiak.
Brazylia: Bruno Rezende, Sidao, Wallace De Souza, Ricardo Lucarelli, Lukas Saatkamp, Murilo Endres, Mario (libero) oraz Raphael Oliveira, Felipe Fonteles, Leandro Vissotto, Eder Carbonera.
Pięć lat minęło....
... a Polscy siatkarze nie zwalniają tempa. Obecna ekipa, kierowana przez belgijskiego szkoleniowca Vitala Heynena, z wcześniej wywalczonymi biletami na igrzyska olimpijskie w Tokio, kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa w kierunku kolejnego medalu - tym razem mistrzostw Europy.
Na tegorocznym Euro biało-czerwoni wygrali pięć meczów z rzędu - pokonali kolejno Estonię, Holandię, Czechy, Czarnogórę i Ukrainę. W drodze do 1/8 finału stracili seta ... w pierwszym grupowym spotkaniu z Estonią, kiedy selekcjoner Vital Heynen nieco eksperymentował ze składem.
REKLAMA
- Jesteśmy jak Mike Tyson za najlepszych czasów. Pierwsza runda, nokaut i koniec. Żadnych zabaw pod publiczkę. Po prostu dopadamy przeciwnika, dobijamy go i wychodzimy z sali. To mi się podoba, bo tak zachowują się klasowe drużyny - przyznał trener Jakub Bednaruk w rozmowie z PolskimRadiem24.pl.
Polacy w sobotę rozegrają mecz 1/8 finału z Hiszpanią. Są faworytami tego spotkania i jednym z kandydatów do złotego medalu mistrzostw Starego Kontynentu. Czy znów znokautują rywala? Wszystko na to wskazuje.
- czytaj więcej: ME siatkarzy 2019: Jakub Bednaruk marzy o finale Polska - Francja. "Są jak Mike Tyson z najlepszych czasów"
A za rok igrzyska. Przepustkę na ten turniej podopieczni Vitala Heynena wywalczyli w bardzo efektowny sposób podczas turnieju w trójmiejskiej Ergo Arenie. Aż strach pomyśleć jakie emocje czekają na polskich kibiców podczas olimpijskiego turnieju, bo Polacy głośno mówią, że polubili złoty kolor i marzą o kolejnym krążku wielkiej imprezy. Zresztą trener już zapowiedział: Tokio, sobota, 8 sierpnia 2020, godzina 14:15 polskiego czasu.. zapiszcie to sobie. Wtedy chcemy przejść do historii".
ah, bo, polskieradio24.pl
REKLAMA
REKLAMA