El. Euro 2020: obiecujący napastnik, wielki obrońca. Reprezentacja żegna Piszczka
We wtorkowym meczu ze Słowenią Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. Przez ostatnią dekadę był podstawowym obrońcą kadry i człowiekiem, na którym praktycznie zawsze można było polegać.
2019-11-19, 09:30
Posłuchaj
- Łukasz Piszczek pożegna się z kadrą i kibicami na PGE Narodowym
- Prawy obrońca ma rozpocząć mecz w podstawowym składzie
- Zawodnik Borussii Dortmund występował w reprezentacji Polski przez 11 lat
"Ciężka, ale racjonalna decyzja"
19 listopada Piszczek zanotuje swój 66. mecz w reprezentacji. Na tym jego licznik w biało-czerwonych barwach się zatrzyma. Decyzję o tym, że rozstaje się z kadrą, ogłosił w sierpniu 2018 roku.
"W życiu czasami trzeba podejmować ciężkie, ale racjonalne decyzje. Po długich przemyśleniach ja taką podjąłem. 11 lat zawsze z dumą reprezentowałem Polskę w seniorskiej reprezentacji. Był to wyjątkowy czas. Będę go zawsze bardzo miło wspominał" - napisał wówczas na swoim profilu na Facebooku.
Od pierwszego powołania Łukasza Piszczka minęło już ponad 12 lat. 3 lutego 2007 roku, wypożyczony z Herthy Berlin do Zagłębia Lubin napastnik dostał 29 minut w wygranym 4:0 towarzyskim starciu z Estonią. Szansę dał mu Leo Beenhakker.
REKLAMA
21-letni wówczas zawodnik był jeszcze daleki od zaprezentowania się ze strony, z której poznaliśmy go w barwach Borussii Dortmund. Holenderski szkoleniowiec zabrał go na mistrzostwa Europy w 2008 roku - umożliwiła to kontuzja Jakuba Błaszczykowskiego, w miejsce którego został powołany. Jedyną szansą na pokazanie się szerszej publiczności było 25 minut w przegranym 0:2 spotkaniu z Niemcami.
Mentalność i ciężka praca
Z Polski wyjechał jako 19-latek, wypatrzony przez skautów klubu ze stolicy Niemiec. Droga do wielkiej piłki nie była jednak łatwa. Piszczek początkowo występował jako napastnik, zarówno w drużynach młodzieżowych, Zagłębia. Przez długi czas podobnie było w zespole Herthy.
Wszystko zmieniło przyjście Luciena Favre'a, którego można uznać za trenera mającego największy wpływ na karierę zawodnika. Szwajcar zdecydował się zmienić pozycję Polaka, z ataku cofnął go na prawą stronę defensywy. I okazało się to strzałem w dziesiątkę.
REKLAMA
Sam Piszczek wielokrotnie powtarzał, że gdyby Favre nie wpadł na ten pomysł, nigdy nie znalazłby się w miejscu, w którym jest obecnie, a Ligę Mistrzów oglądałby w telewizji. Mówiąc krótko - Szwajcar zrezygnował z przeciętnego napastnika, a w jego miejsce stworzył świetnego prawego obrońcę. Zawodnika, który zwyciężał w Bundeslidze i rozegrał w niej 300 spotkań, sięgał po Puchar Niemiec, grał w finale Ligi Mistrzów i zapisał się w Galerii Sław klubu z Dortmundu.
To także ten szkoleniowiec doradzał piłkarzowi, by skorzystał z propozycji Borussii Dortmund, która chciała sprowadzić go do siebie w 2010 roku.
- To znakomity zawodnik o świetnej mentalności, gotowy do ciężkiej pracy - mówił o piłkarzu trener.
Powiązany Artykuł
ELIMINACJE. EURO 2020
Do reprezentacji wrócił dopiero w 2010 roku, już jako prawy obrońca Borussii. I szybko stał się jednym z tych graczy, bez których trudno było sobie wyobrazić zestawienie biało-czerwonych. Piszczek miejsce w kadrze wywalczył sobie przed mistrzostwami Europy, które Polska organizowała razem z Ukrainą.
REKLAMA
Rosły jego notowania w klubie i szybko stało się jasne, że biało-czerwoni po prostu nie mają drugiego gracza, który występowałby na tym poziomie. Prawdę mówiąc, nie było też wielkiego wyboru - pod nieobecność defensora Borussii najczęściej jego miejsce zajmowali nominalni stoperzy lub piłkarze, którym do klasy Piszczka brakowało sporo, jak choćby Grzegorz Wojtkowiak czy Marcin Kowalczyk.
Pierwszego gola w kadrze zdobył w meczu przeciwko Ukrainie w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii. W sumie do siatki trafił trzy razy - po jednej bramce dołożył w spotkaniach z San Marino i Czarnogórą. Łatwo wskazać, która z tych bramek była najważniejsza i zarazem najładniejsza.
"Dawałem z siebie maksa"
Najlepszy czas dla zawodnika nastąpił za kadencji Adama Nawałki, kiedy to cała kadra odrodziła się po chudych latach. Piszczek był jednym z tych, od których selekcjoner rozpoczynał ustalanie wyjściowego składu, niepodzielnie rządził na prawej flance. Choć stracił dużo czasu przez kontuzję biodra, po której długo dochodził do siebie, po powrocie spisywał się w koszulce z orłem na piersi znakomicie.
REKLAMA
Przyczynił się do awansu biało-czerwonych na Euro 2016 i zanotował tam bardzo udany turniej. W eliminacjach do mistrzostw świata w Rosji znów był pewniakiem. Po raz ostatni zagrał w reprezentacji na mistrzostwach świata w Rosji. Rozegrał całe spotkanie w meczu z Kolumbią.
Na pewno nie będzie mógł dobrze wspominać tej imprezy, z której Polacy odpadli już w fazie grupowej po dwóch porażkach - 0:2 z Senegalem i 0:3 z Kolumbią. Jedyne zwycięstwo odnieśli nad Japonią.
Bez wątpienia było to smutne pożegnanie. Jerzy Brzęczek przyznał, że to właśnie prawy obrońca, który w Rosji musiał występować na środku defensywy, najbardziej przeżył mundialową kompromitację w Rosji.
REKLAMA
- Kiedy zaczynaliśmy eliminacje do mistrzostw świata, już wiedziałem, że będą to moje ostatnie eliminacje. Podjąłem decyzję, że jeśli uda nam się awansować, to mistrzostwa świata będą moim ostatnim turniejem. To, że nie udało się nam tam dobrze zaprezentować, było dla mnie przykre - mówił piłkarz.
Piszczek był jednym z tych, którzy stanowili trzon reprezentacji Adama Nawałki, a do tego był bardzo ceniony przez kolegów z reprezentacji, którzy doceniali jego wpływ zarówno na boisku, jak i poza nim. Do tego można traktować go jako piłkarza, który dla młodszego pokolenia może być stawiany jako wzór. We wtorek po raz ostatni zobaczymy w biało-czerwonych barwach jednego z najlepszych prawych obrońców, którzy grali w kadrze Polski.
- Chciałoby się coś wygrać z reprezentacją, ale piłka reprezentacyjna jest bardzo specyficzna i nie jest o to tak łatwo jak w piłce klubowej. Mimo to przez 11 lat zawsze chętnie przyjeżdżałem na kadrę i dawałem z siebie maksa. Mistrzostwa Europy z 2016 roku na długo zostaną w mojej pamięci - mówił w rozmowie z Andrzejem Janiszem.
REKLAMA
Bez wątpienia możemy stawiać Piszczka razem z Antonim Szymanowskim czy Markiem Dziubą. W niedawnym plebiscycie PZPN, w którym internauci wskazywali najlepszych kadrowiczów ostatniego stulecia, nazwisko Piszczka było jednym z tych, które pojawiały się najczęściej. I nie stało się tak bez przyczyny.
Spotkanie ze Słowenią odbędzie się we wtorek na PGE Narodowym. Początek meczu o 20:45. Na relacje zapraszamy do radiowej Jedynki oraz na stronę portalu PolskieRadio24.pl
>>> TERMINARZ I TABELA GRUPY G EL. EURO 2020
ps
REKLAMA