Rajd Dakar 2020. Błąd nie zraził Jakuba Przygońskiego: to był dobry odcinek
- Liczyliśmy na szczęście, że się uda, niestety tak się nie stało, i musieliśmy zawrócić - podkreślił Jakub Przygoński, kierowca Orlen Team, który zajął szóste miejsce podczas etapu w Wadi Al Dawasir. Jadący z pilotem Timo Gottschalkiem 34-latek przyznał, że jest zadowolony ze swojego tempa, mimo kilkuminutowej straty powstałej wskutek małego błędu nawigacyjnego.
2020-01-13, 17:55
Posłuchaj
- Podczas 42. edycji zawodnicy przejadą ponad 7800 kilometrów, w tym 5000 km odcinków specjalnych
- Arabia Saudyjska jest 30. krajem, w którym zagościł Rajd Dakar
- Rywalizacja potrwa w dniach 5-17 stycznia
- Na siódmym etapie zginął portugalski motocyklista Paulo Goncalves
>>> TRASA i MAPA 42. RAJDU DAKAR <<<
Powiązany Artykuł
Przygoński w czołówce. Sensacyjny zwycięzca etapu
Szósta lokata Jakuba Przygońskiego i dwudziesta druga Martina Prokopa - tak przedstawiają się rezultaty 8. etapu rajdu Dakar, na którym w poniedziałek, po tragicznej śmierci Paulo Gonçalvesa, rywalizowali jedynie kierowcy samochodów. Podobnie jak w niedzielę, trasa odcinka pozwalała zawodnikom rozwijać maksymalne prędkości.
Trasa poniedziałkowego etapu prowadziła wokół miejscowości Wadi Al Dawasir. Długość odcinka specjalnego wynosiła 477 km do których trzeba było doliczyć 239 kilometrów „dojazdówki”. Kolejny dobry występ zanotował Przygoński, który minął linię mety na 6 pozycji, mając okazję wykorzystać w pełni możliwości swojego samochodu, jadąc po zróżnicowanym pod względem nawierzchni terenie.
- To ponownie był bardzo szybki odcinek, w jednym miejscu przez 30 kilometrów mogliśmy trzymać pełny gaz, bez odpuszczania. Częściowo jechaliśmy po płaskim terenie, po wyschniętym jeziorze, to nie była trudna część odcinka, ale później było trochę kamieni i jazdy w kanionach. W jednym miejscu zaczęły się trudne wydmy, mieliśmy na nich problemy z widocznością przez słońce, które padało pionowo, nie było cienia, i przez to jechało się ciężej - powiedział na mecie etapu Przygoński.
REKLAMA
- Liczyliśmy na szczęście, że się uda, niestety tak się nie stało, i musieliśmy zawrócić. Mimo wszystko to był dobry odcinek, trzymaliśmy się tempa w swojej grupie, co jest dla nas najważniejsze - dodał znajdujący się w gronie legend Dakaru kierowca.
>>> CZYTAJ WIĘCEJ: Dakar odpoczywa na biwaku. Przy ryku Kamazów da się spać <<<
22. miejsce w poniedziałek zajął Martin Prokop, który utrzymuje w tegorocznym Dakarze równą formę - Czech większość odcinków kończy w czołowej dwudziestce kierowców. Niestety, na kilkanaście kilometrów przed metą Ford Raptor odmówił dalszej jazdy, i czeska załoga musiała poświęcić 20 minut na naprawę samochodu.
- Do pewnego momentu to był dla nas najlepszy etap do tej pory, radziliśmy sobie bardzo dobrze i mieliśmy dobry czas. Na 400 km auto stanęło, musieliśmy wymienić korpus przepustnicy, przez co straciliśmy kilkanaście minut i ostatecznie wynik nie jest taki dobry. Czujemy jednak, że prędkość jest coraz lepsza, więc mamy nadzieję na dobre wyniki na ostatnich czterech etapach - powiedział na mecie Prokop, który zaznaczył, że najlepiej czuje się na wymagających etapach, gdzie wraz w Viktorem Chytką są bardziej konkurencyjni w stosunku do reszty zawodników.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Tragedia na 7. etapie Dakaru. Nie żyje motocyklista
We wtorek zawodnicy będą rywalizować na trasie odcinka specjalnego o długości 410 kilometrów, plus 476 trasy dojazdowej. Rywalizację rozpoczną w Wadi Al Dawasir, meta będzie zlokalizowana w Haradh.
/Orlen Team
REKLAMA