Mija dekada od brązu Justyny Kowalczyk w Vancouver. "To było sto procent tego, co mogłam zrobić"
19 lutego 2010 roku, równo dziesięć lat temu, Justyna Kowalczyk sięgnęła po brązowy medal zimowych igrzysk olimpijskich w Vancouver w biegu łączonym na 15 kilometrów. Był to drugi krążek Polki, która w wielkim stylu wystąpiła na tej imprezie.
2020-02-19, 13:13
Posłuchaj
Justyna Kowalczyk po zdobyciu brązowego medalu w Vancouver (IAR)
Dodaj do playlisty
Rywalizacja była zacięta do ostatnich metrów i dopiero fotofinisz pokazał, że Polka minimalnie - o 0,1 sekundy - wyprzedziła czwartą na mecie Szwedkę Kristin Stormer Steirę.
Był to drugi krążek polskiej biegaczki w Kanadzie. Kowalczyk pojechała na tę imprezę jako liderka klasyfikacji Pucharu Świata i miała sprawdzić się w roli faworytki, choć konkurencja była wyjątkowo mocna.
W pierwszej konkurencji, 15 lutego w biegu na 10 km techniką dowolną zajęła 5. miejsce, nieznacznie przegrywając czwartą lokatę ze Szwedką Anną Haag.
17 lutego sięgnęła po srebro w sprincie indywidualnym stylem klasycznym, przegrywając jedynie z późniejszą trzykrotną mistrzynią tych igrzysk Marit Bjoergen. Dwa dni później przyszedł czas na bieg łączony na 15 kilometrów.
REKLAMA
Finisz był pasjonujący, Polka zdołała wywalczyć brązowy medal, a o jej sukcesie zadecydowało dosłownie kilkanaście centymetrów.
Źródło: YouTube/olympicvancouver2010
Największy sukces miał jednak dopiero nadejść.
27 lutego Polka zdobyła pierwsze w swojej karierze olimpijskie złoto w biegu na 30 kilometrów stylem klasycznym, tocząc pasjonujący bój z Marit Bjoergen. Kowalczyk zdołała obronić się przed atakiem Norweżki i zapisać się w historii biegów w najpiękniejszy możliwy sposób.
REKLAMA
Źródło: YouTube/fordernPL
Dzięki zdobyciu w sumie pięciu medali olimpijskich, jest najwybitniejszym, pod względem liczby medali, polskim sportowcem w historii zimowych igrzysk olimpijskich i drugą, po Irenie Szewińskiej, najbardziej utytułowaną Polką pod względem medalowych zdobyczy na letnich i zimowych igrzyskach olimpijskich.
ps
REKLAMA