Boris Johnson o protestach w Londynie: nie ma miejsca dla rasistowskiego bandytyzmu

Brytyjski premier Boris Johnson potępił starcia między antyrasistowskimi demonstrantami, a sympatykami skrajnej prawicy i policją, do których doszło w sobotę w Londynie.

2020-06-13, 23:10

Boris Johnson o protestach w Londynie: nie ma miejsca dla rasistowskiego bandytyzmu

"Na naszych ulicach nie ma miejsca dla rasistowskiego bandytyzmu. Każdy, kto zaatakuje policję, spotka się z pełną mocą prawa. Te marsze i protesty zostały podważone przez przemoc i naruszają obowiązujące wytyczne. Na rasizm nie ma miejsca w Wielkiej Brytanii i musimy pracować razem, aby to urzeczywistnić" - napisał na Twitterze.

Powiązany Artykuł

1200 londyn.jpg
Tysiące osób demonstruje w Londynie wbrew wezwaniom władz i policji. Kontrmanifestanci odseparowani

>>>[CZYTAJ WIĘCEJ] Manifestacje przeciwko rasizmowi w Wielkiej Brytanii. Doszło do starć z policją

- Znajdujemy się w bezprecedensowej sytuacji zagrożenia zdrowia publicznego i każdego dnia mówiłam, podobnie jak policja w całym kraju i w Londynie, że te protesty, te zgromadzenia, są nielegalne i zniechęcamy do udziału w nich - oświadczyła z kolei minister spraw wewnętrznych Priti Patel.

REKLAMA

Wcześniej w sobotę londyńskie służby medyczne informowały, że w zamieszkach obrażenia odniosło co najmniej 15 osób, w tym dwóch policjantów, a sześć osób odwieziono do szpitali.

"Black Lives Matter" w Wielkiej Brytanii

Do starć doszło zarówno na Parliament Square i w rządowej dzielnicy Whitehall, gdzie część zwolenników skrajnej prawicy - którzy przyjechali, by bronić pomników przed aktami wandalizmu ze strony antyrasistowskich aktywistów - rzucała butelkami i racami w kierunku policji, jak również w Hyde Parku, gdzie manifestowali sympatycy ruchu "Black Lives Matter".

Policji nie udało się odseparować od siebie obu grup i w niektórych punktach Londynu - m.in. na Trafalgar Square i w pobliżu dworca Waterloo - doszło do bezpośrednich starć między nimi, przy czym agresji dopuszczali się członkowie jednego i drugiego obozu.

REKLAMA

Kilkaset uczestników demonstracji pozostało na ulicach po godz. 17, gdy zgodnie z rozporządzeniem policji miały się one skończyć, ale obecnie policja jak się wydaje opanowała sytuację i zarówno z Parliament Square, jak i Whitehall protestujący zostali już usunięci.

jp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej