Wieloletnie zaniedbania władz portu i polityków jedną z przyczyn tragedii w Bejrucie
Mieszkańcy Bejrutu opłakują zabitych we wtorkowej eksplozji chemikaliów w porcie. W libańskiej stolicy rozpoczęły się pogrzeby pierwszych ofiar, w tym strażaków, którzy zginęli, gdy próbowali opanować pożar magazynu z saletrą amonową. Oficjalny bilans zabitych wzrósł do 145 osób, rannych jest ponad 5 tysięcy.
2020-08-06, 13:50
Powiązany Artykuł
Media podają coraz więcej informacji o tym, dlaczego doszło do wybuchu. Wiele wskazuje, że jedną z przyczyn tragedii były wieloletnie zaniedbania władz portu oraz polityków. Do pożaru i późniejszej eksplozji doszło po tym, gdy spawacze zaczęli prowadzić prace w magazynie numer 12. Składowano w nim prawie 3 tysiące ton niezabezpieczonych w żaden sposób azotanów.
Posłuchaj
Z ustaleń miejscowych mediów wynika, że ładunek trafił do bejruckiego portu przypadkiem. Sześć lat temu znajdował się na pokładzie statku płynącego do Mozambiku. Maszyna miała jednak awarię i zawinęła do portu w Bejrucie. Usterka była na tyle poważna, że libańskie służby nie pozwoliły okrętowi wyruszyć w dalszą drogę.
Marynarze uciekli
Azotany zostały wyładowane do magazynu, a marynarze uciekli. Właściciel statku nie zainteresował się losem maszyny. W samym Bejrucie ostrzegano, że ładunek w porcie to "tykająca bomba", ale nikt nie doprowadził do jego usunięcia. Chemikalia przeleżały w porcie sześć lat, aż wyleciały w powietrze, powodując największe od dekad zniszczenie miasta.
REKLAMA
Na miejsce przyleciał francuski prezydent Emmanuel Macron. Polityk mówił, że by postawić Liban na nogi, w kraju potrzeba gruntownych reform. Tymczasem mieszkańcy domagają się rozliczenia całej klasy politycznej za korupcję, zaniedbania i za obecną tragedię.
pkur
REKLAMA