Andrzej Gołota zaczął od medalu igrzysk. Potem podczas jego walk wybuchły zamieszki

Wielokrotnie próbował wygrywać z najlepszymi, często przegrywał ze sobą. Był pięściarzem nieobliczalnym - 29 września 1988 roku Andrzej Gołota stanął na olimpijskim podium, zdobył brązowy medal w Seulu.

2020-09-29, 14:00

Andrzej Gołota zaczął od medalu igrzysk. Potem podczas jego walk wybuchły zamieszki
Polski pięściarz Andrzej Gołota . Foto: Printscreen z Twitter
  • Andrzej Gołota to wielki bokser, który reprezentował barwy Legii Warszawa
  • Kibice zapamiętali jego dramatyczne pojedynki w tym te z Riddickeim Bowe, które wpłynęły na popularność Polaka, mimo, że obie przegrał w kontrowersyjnych okolicznościach
  • W pojedynku z legendarnym Mikem Tysonem Gołota opuścił ring
  • Dwa razy przegrał przez nokaut w pierwszych rundach 

 Amatorskie początki

Andrzej Gołota przyszedł na świat 5 stycznia 1968 roku w Warszawie. Już jako chłopiec zainteresował się boksem. Miał wrodzone predyspozycje do tego sportu. Mierzył ponad 190 centymetrów i ważył 100 kilo. Pierwsze kroki pięściarskie stawiał w Legii Warszawa. Pozostał wierny temu klubowi do końca swojej amatorskiej kariery. W wieku 17 lat zdobył srebrny medal juniorskich mistrzostw świata. W finale przegrał z reprezentantem Kuby Felixem Savonem. Późniejszym trzykrotnym mistrzem olimpijskim.

Powiązany Artykuł

Kamila Skolimowska.jpg
Kamila Skolimowska - najmłodsza polska mistrzyni IO. "Ten wiersz przeczytam za 30 lat i się wzruszę"

29 września 1988 roku na XXIV igrzyskach w Seulu wywalczył brązowy medal. Był w życiowej formie i do Korei jechał jako faworyt. Eliminacje przeszedł bez problemu. W półfinale trafił na reprezentanta gospodarzy Baek Hyun Mana. W trakcie walki doznał kontuzji łuku brwiowego i nie mógł jej kontynuować.

"Olimpiada minęła jak piękny sen. Kiedy wygrałem pierwszą walkę nabrałem pewności siebie i rozluźniłem się. W skrytości ducha liczyłem na finał lecz pech przekreślił moje szanse” - wspominał po latach swój występ na igrzyskach w rozmowie cytowanej przez PKOl.

REKLAMA

Jako amator stoczył 114 pojedynków, z czego wygrał 99, 2 remisował i poniósł 14 porażek. Był to dobry start w świat zawodowego boksu.

Konflikty z prawem

Postanowił wyjechać do USA. Tam chciał spróbować swoich sił na ringach zawodowych. Decyzję tę przyśpieszył także incydent nie związany ze sportem. W 1990 roku Gołota został oskarżony o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Wydarzyło się to we Włocławku, w trakcie zabawy na dyskotece. Przed rozprawą wyjechał do Ameryki. W konflikt z prawek Gołota wszedł także w 2000 roku. Wtedy został oskarżony o pobicie, do którego miało dojść przed jednym z hoteli w Sopocie. Po tym wydarzeniu Gołota ponownie udał się do USA. Wysłano za nim list gończy. Za Gołotą wstawił się ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. Bokser otrzymał list żelazny. Proces we Włocławku zakończył się skazaniem Gołoty na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Zawodowstwo

Na początku walczył za 50 dolarów na ringach w małych klubach. Na szczęście zwrócił na niego uwagę Lou Duva. Legendarny trener. Wychowawca takich gwiazd bokserskich jak Evander Holyfield, Arturo Gattiego czy Lennox Lewis. Pod skrzydłami tego szkoleniowca Andrzej Gołota osiągnął w krótkim czasie wspaniałe wyniki. Przez 28 walk był niepokonany. Zrobiło się o nim bardzo głośno.

Pierwsza walka o tytuł zawodowego mistrza świata została zakontraktowana z Riddickeim Bowe. Odbyła się ona 11 grudnia 1996 roku w Nowym Jorku.

REKLAMA

"Wystarczyło rzucić na niego okiem podczas ważenia, abyśmy nabrali przekonania, że Andrew sobie z nim poradzi” - oceniał możliwości Gołoty Lou Duva w wydanej w Polsce autobiografii "Moje siedem dekad w boksie”.

Powiązany Artykuł

PAP Andrzej Gołota 1200.jpg
Andrzej Gołota okradziony z mistrzowskiego pasa. Świat boksu grzmiał: to skandal

Walka miała bardzo dziwny przebieg, a szczególnie zakończenie. Po szóstej rundzie Polak wyraźnie prowadził na punkty. Wyglądało się, że zwycięstwo ma zapewnione. Zdaniem sędziów zaczął zadawać nieprzepisowe ciosy. Poniżej pasa. W siódmej odsłonie, za kontynuowanie nieprzepisowych uderzeń został zdyskwalifikowany. Na ringu rozpętało się piekło. Wbiegli na niego członkowie zespołu Bowe'a. Gołota otrzymał cios w tył głowy telefonem komórkowym. Jego trener został pobity i znalazł się w szpitalu. Na trybunach wybuchły zamieszki.

Obaj panowie byli żądni rewanżu. Odbył się on tego samego roku, w grudniu w Atlantic City.

"Siedziałem w drugim rzędzie i z tych wszystkich walk, które oglądałem, to był najbardziej dramatyczny pojedynek. Tej walki nie zapomnę do końca życia. Pierwszy raz złapałem się na tym, że tak drżały mi ręce, że nie mogłem nawet dobrze przygotować sobie notatek. Potem nie mogłem ich odczytać, czego nigdy nie było. A tam padały wtedy takie ciosy (…) Nie przesadzę mówiąc, że śmierć unosiła się nad ringiem. To była walka zabijaków - wspominał Andrzej Kostyra, komentator Telewizji Polskiej. Znowu wyraźnie prowadził Gołota. Został zdyskwalifikowany za zadawanie nieczystych ciosów.

REKLAMA

Walki, po których kariera Gołoty uległa mocnym zawirowaniom

Już rok po walkach z Bowe, Polak dostał szansę na kolejną walkę o tytuł. Została zakontraktowana z Brytyjczykiem Lennoxem Lewisem. Zakończyła się po 95 sekundach nokautem Gołoty.

W 2000 roku doszło do najdziwniejszego pojedynku w historii boksu zawodowego. Przeciwnikiem Polaka był sam wielki Mike Tyson. W pierwszej rundzie tego pojedynku pan Andrzej był liczony. Drugą przetrwał. Ale w przerwie przed trzecią zszedł z ringu i udał się do szatni! Tego było za dużo dla kochających boks kibiców. Okrzyknięto Polaka tchórzem. Wypominano mu brak zaangażowania. Brak profesjonalizmu. Jednak walka została zakwalifikowana jako nierozstrzygnięta ponieważ wykryto, że Tyson był pod wpływem marihuany. Po takim psychicznym ciosie Andrzej Gołota rozstał się z boksem na długie lata. Nikt nie przypuszczał, że jeszcze kiedyś stanie na zawodowym ringu.

Odrodził się na chwilę, ale tym razem zabrakło szczęścia

A jednak po trzech latach wrócił. W 2004 roku znowu otrzymał szansę walki o pas mistrzowski. Tym razem z Chrisem Byrdem. Walka zakończyła się skandalem. Trwała 12 rund. Polak był wyraźnie lepszy. Jednak sędziowie orzekli remis.

"Zasłużyłem na zwycięstwo. To był dobry boks i dobra walka. Sędziowie uznali, że padł remis, ale według mnie to ja wygrałem. Zwycięstwo należało się mnie. Nie wiem, jaki był punkt widzenia sędziów” wspominał tę walkę Gołota w rozmowie z Polskim Radiem.

REKLAMA

Rok później zmierzył się z Lamonem Brewsterem. Walka trwała tylko 52 sekundy. Gołota został znokautowany. Po tej walce już nigdy więcej nie boksował o wysoką stawkę.

Zakończył karierę w 2014 roku pokazową walką z Danellem Nicholsem.

"Prawda o Gołocie jest taka, że zawsze, kiedy przegrywał, przegrywał ze sobą, a nie z rywalem. Kiedy Andrew chce walczyć, niewielu gości jest w stanie stanąć z nim oko w oko. Wiedziałem, że mogę z niego zrobić mistrza świata wagi ciężkiej. Był duży, miał znakomite warunki fizyczne, chciał i lubił się uczyć. Gołota był też największym wrogiem samego siebie” - podsumował karierę Polaka jego wieloletni trener Duva.

Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że rynek amerykański jest bardzo hermetyczny. Aby zabłysnąć na nim trzeba być wielokrotnie lepszym niż miejscowi. I to też nie pozwoliło Andrzejowi Gołocie na zabłyśnięcie na zawodowym bokserskim ringu.

REKLAMA

AK

Czytaj także:

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej