"Franz" ma już skład na Ukrainę?
Piłkarze reprezentacji już na pełnych obrotach trenują podczas zgrupowania w Grodzisku Wielkopolskim. Selekcjoner Franciszek Smuda dokonał wstępnych przymiarek do wyjściowego składu na mecze towarzyskie z Ukrainą i Australią.
2010-08-31, 18:42
Po luźniejszym, pierwszym dniu zgrupowania, Smuda od wtorku nie oszczędza już swoich podopiecznych. Po krótkim rozruchu i treningu biegowym, selekcjoner zarządził małe gry. Potem już "tradycyjnie" podzielił kadrę na dwa zespoły, które na całym boisku rozegrały wewnętrzny sparing.
 Szkoleniowiec ma już najwyraźniej w głowie wstępny skład na mecz z  Ukrainą. Pierwszy zespół "bez oznaczników" zagrał w składzie: Artur  Boruc - Łukasz Piszczek, Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Sebastian  Boenisch - Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Tomasz Bandrowski - Maciej  Iwański, Robert Lewandowski - Ireneusz Jeleń. Przeciwników na prawej  obronie musiał wspomóc drugi trener reprezentacji - Jacek Zieliński. 
Smuda podczas zajęć nie szczędził gardła - "dawaj, dawaj",  "uderz",  "powrót i wypychamy ich" - krzyczał do zawodników. Udane akcje nagradzał  oklaskami. 
Na poranny trening wyszli niemal wszyscy kadrowicze - zabrakło  tylko  Jakuba Błaszczykowskiego, który przechodzi w Piekarach Śląskich  rehabilitację. Piłkarz Borussii Dortmund z powodu urazu pleców nie  zagrał z ostatnim spotkaniu przeciwko VfB Stuttgart. 
Po południu kadrowicze przeprowadzą kolejny trening.  Zgrupowanie w Grodzisku potrwa do piątku, a następnie piłkarze przeniosą  się do Łodzi, gdzie w sobotę zagrają z Ukrainą. We wtorek w Krakowie  biało-czerwonych czeka kolejny sprawdzian - z Australią.
Kontuzje Kiełba i Sandomierskiego
Pomocnik  reprezentacji Polski Jacek Kiełb doznał urazu kolana podczas  przedpołudniowego treningu. Jak poinformowała rzeczniczka prasowa PZPN  Agnieszka Olejkowska, sztab medyczny w środę podejmie decyzję czy  piłkarz pozostanie na zgrupowaniu.  
Kiełb, który dopiero w niedzielę został powołany do kadry,  podczas  wewnętrznego sparingu, zderzył się z Ireneuszem Jeleniem, ale dokończył  grę. Po zejściu do szatni zawodnik Lecha Poznań zgłosił lekarzom ból w  kolanie. 
- Jacek przeszedł już badania USG, które wykazały uraz wiązadeł  przybocznych kolana. Piłkarz zostanie poddany rehabilitacji, a jutro  lekarze podejmą decyzję, czy będzie mógł pozostać na zgrupowaniu -  powiedziała Olejkowska. 
Niegroźnej kontuzji kostki nabawił się z kolei bramkarz Grzegorz   Sandomierski, który na porannym treningu we wtorek tylko truchtał.
Obrońca Werderu Brema Sebastian  Boenisch podczas zgrupowania  ma okazję poznać nowych  kolegów, a także poduczyć się języka polskiego. "Ze zrozumieniem nie mam   kłopotów, ale gorzej jest z mówieniem" - powiedział.  
Trener Franciszek Smuda jeszcze w ubiegłym roku, krótko po  objęciu  reprezentacji Polski, zabiegał o pozyskanie mającego polskie korzenie  Boenischa. Urodzony w Gliwicach piłkarz, który ma za sobą mistrzostwo  Europy z młodzieżową reprezentacją Niemiec, w końcu zdecydował się na  grę dla polskiej reprezentacji. 
- Trudno powiedzieć, kiedy ostatecznie podjąłem tę decyzję. Ale  wiedziałem, że cały czas jest zainteresowanie moją osobą, trener Smuda  nie przestawał liczyć na mnie. To było dla mnie bardzo ważne. Nikt mnie  też nie naciskał, koledzy z drużyny zaakceptowali moją decyzję. Dostałem  sporo sms-ów, w których życzyli mi powodzenia. Władze klubu powiedziały  mi, że woleli bym grał dla reprezentacji Niemiec, ale ja się im nie  dziwię, bo to przecież niemiecki klub. Uszanowali jednak moją decyzję.  Media też pisały o tym, że będę grał dla Polski. Ale nie był to dla nich  żaden szok, wszyscy orientowali się w mojej sytuacji - mówił na  zgrupowaniu zawodnik Werderu. 
Na razie Boenisch woli mówić po niemiecku, wywiadów udziela  również  płynnie po angielsku. Jak przyznaje, chce się jak najszybciej nauczyć  polskiego. "Ze zrozumieniem nie mam kłopotów, ale gorzej jest z  mówieniem. Trochę brakuje mi słów, ale to wynika, że wyjechałem z Gliwic  jako młody chłopak, a w Niemczech nie miałem po prostu okazji używać  języka polskiego. Gdy po przyjeździe do Grodziska rozmawiałem z trenerem  Smudą i nie mogłem znaleźć jakiegoś słowa, szkoleniowiec powiedział mi  'OK, mów po śląsku'. Ale obiecuję, że popracuję nad nauką polskiego. To  bardzo ważne dla mnie, bo w tym języku porozumiewamy się na boisku" -  wyjaśnił. 
Jak dodał, jest zauroczony atmosferą i bardzo ciepłym przyjęciem  w  reprezentacji. "Koledzy są zabawni, często się śmiejemy, choć nie zawsze  wszystko rozumiem. Nasz kapitan Michał Żewłakow często mnie pyta, czy  czegoś nie potrzebuję, a Adam Matuszczyk pomaga mi jako tłumacz" -  dodał. 
Choć niemal całe życie spędził w Niemczech, czuje się mocno  związany z  Polską "Urodziłem się w Gliwicach, podobnie jak moi rodzice. Przez  ostatnie 15 lat niemal co roku w każdą zimę jechaliśmy do Polski na  wakacje. Najczęściej do Szczyrku albo do innych zimowych miejscowości,  gdzie można było pojeździć na nartach" - wyjaśnił.
gaw