Marsz Niepodległości rozwiązany. Grzybowski: była świadomość, że może dojść do prowokacji
- Prezes Stowarzyszenie Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz informował o prowokacjach, które miały miejsce z różnych stron - mówił na antenie Polskiego Radia 24 Piotr Grzybowski ("Tygodnik Niedziela"). Gościem był również Jakub Majmurek ("Krytyka Polityczna").
2020-11-11, 19:15
Marsz Niepodległości w Warszawie - w tym roku w zmotoryzowanej formie - został rozwiązany przez organizatorów. Po tym, gdy doszło do starć z policją, funkcjonariusze zablokowali część trasy, a uczestnicy zostali poinformowani przez organizatorów o zmianie miejsca zakończenia marszu. W wydarzeniu obok pojazdów brała także udział grupa osób maszerujących z biało-czerwonymi flagami.
Powiązany Artykuł
"Działania były w pełni uzasadnione". Policja o interwencjach podczas Marszu Niepodległości
Zdaniem Piotra Grzybowski doszło do skandalicznej sytuacji. - Nie powinny zdarzać się tego typu sytuacje, środki pirotechniczne nie mogą być używane na żadnym marszu - powiedział publicysta. Dodał, że Marsz Niepodległości jako cykliczne wydarzenie nie mógł być w tym roku zorganizowany z powodu pandemii i decyzji prezydenta Rafała Trzaskowskiego. - Natomiast zastosowanie nowej formuły przejazdu nie było do końca udane. Nie udało się uniknąć, że dołączą do tego piesi. Prezes Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz informował o prowokacjach, które miały miejsce z różnych stron. Na pewno zgromadzono dużo siły policyjne. Policja była świadoma tego, że może dojść do prowokacji - powiedział Piotr Grzybowski.
Natomiast Jakub Majmurek podkreślił, że przemoc stała się tradycją Marszu Niepodległości. - Osiągnięcia uczestników marszu to m.in. spalony wóz transmisyjny TVN, rzucanie płytami chodnikowymi i kostką brukową w policję, spalenie budki strażniczej przy ambasadzie Rosji, atak na squad "Przychodnia". Ostatnio trochę to się uspokoiło. Pewnie wynikało to z faktu, że część uczestników marszu uważała rządy PiS za "swoje". W tym roku znowu jednak doszło do przemocy. Nie jest to tylko kwestia petardy i mieszkania, które od niej się zapaliło. Doszło bowiem do regularnych starć z policją - tłumaczył publicysta.
REKLAMA
Posłuchaj
Do starć z policją doszło w rejonie ronda Charlesa de Gaulle'a . W kierunku funkcjonariuszy poleciały między innymi kamienie i race. Policja odpowiedziała gazem pieprzowym i bronią gładkolufową.
Więcej w nagraniu.
REKLAMA
* * *
Audycja: "Debata dnia"
Prowadził: Magdalena Złotnicka
Goście: Piotr Grzybowski ("Niedziela"), Jakub Majmurek ("Krytyka Polityczna")
Data emisji: 11.11.2020
REKLAMA
Godzina emisji: 18.06
PR24
REKLAMA