Rosja przenosi "Akademika Czerskiego". Czy NS2 zablokują sankcje, czy Kreml uważa, że jest na ostatniej prostej?
- "Akademik Czerski" prawdopodobnie udaje się w rejon Kaliningradu na testy nowego wyposażenia. Tymczasem norweska firma certyfikująca DNV GL (Det Norske Veritas) właśnie ogłosiła, że z obawy przed sankcjami USA nie będzie wystawiać certyfikatów statkom pracujących dla projektu Nord Stream 2. Jeśli tej jednostce potrzebna jest kolejna certyfikacja po próbach, może to być dla projektu NS2 ogromny problem - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Mariusz Marszałkowski z portalu BiznesAlert.pl.
2020-11-29, 19:25
Powiązany Artykuł
Wnioski po Górskim Karabachu. Ekspert: Putin może wykorzystać okres przejściowy w USA, czas zwiększyć sankcje dla Mińska
26 listopada "Akademik Czerski" wypłynął z portu Mukran we wschodnich Niemczech, gdzie znajduje się baza logistyczna projektu Nord Stream 2, między innymi składowisko rur. Statek skierowano w rejon Kaliningradu.
Mariusz Marszałkowski z portalu BiznesAlert.pl zaznacza, że spółka NS2 trzyma w tajemnicy informacje dotyczące wyposażania i certyfikacji "Akademika Czerskiego". Statek ten, jak zaznacza, mógł otrzymać certyfikację już wcześniej, teraz może odbywać dodatkowe próby.
Już od roku budowa gazociągu Nord Streamu 2 stoi w miejscu po tym, gdy Stany Zjednoczone wprowadziły sankcje na firmy budujące ten rurociąg. Wówczas z miejsca budowy na duńskim odcinku gazociągu wycofała się firma Allseas. Rosja do tej pory nie potrafi swoimi siłami wznowić tej budowy. Wielu ekspertów twierdzi, że jest w stanie tego dokonać po modernizacji "Akademika Czerskiego" – jednak do tej pory przez wiele miesięcy nie było to możliwe.
REKLAMA
NS2 zapowiada tymczasem, że nie zamierza się poddać - w ostatnich dniach zapowiada, że zamierza wznowić budowę gazociągu - na jego niemieckim odcinku - w najbliższych dniach. Na odcinku niemieckim do wybudowania jest 30 km gazociągu. Na odcinku duńskim, który w grudniu ub.r. opuściła międzynarodowa korporacja Allseas, obawiając się wówczas sankcji USA, pozostało do ułożenia znacznie więcej, bo około 120 km rurociągu.
Czy nowe sankcje USA ostatecznie zatrzymają Nord Stream 2?
Tymczasem USA szykują nową odsłonę sankcji – i te, jak zaznacza Mariusz Marszałkowski, mogą ostatecznie pogrzebać kremlowski projekt. Wciąż jednak trwa walka o finalny kształt zapisów – te przesądzą o efektywności sankcji – zaznacza.
Jakie zmiany i dlaczego musiał przejść statek, który wedle zamysłu Gazpromu ma wznowić budowę rurociągu? O tym w rozmowie.
REKLAMA
***
PolskieRadio24.pl: Od grudnia ubiegłego roku, od wejścia w życie pierwszego etapu sankcji USA wobec Nord Streamu 2, gazociąg stoi w miejscu. Obecnie USA szykują nowe sankcje. Wiemy już, że z obawy przed nimi z prac przy certyfikacji statków wycofała się jedna z firm pracujących przy projekcie - norweska firma klasyfikująca. W tym czasie statek "Akademik Czerski", który miał, w zamyśle Kremla, posłużyć Rosji do budowy pozostałego odcinka rurociągu, zostaje skierowany do Kaliningradu. Czy wiemy dlaczego?
Mariusz Marszałkowski, BiznesAlert.pl: Widzimy logiczny ciąg zdarzeń. Już wcześniej widzieliśmy podobną podróż tej jednostki - w październiku "Akademik Czerski" opuścił niemiecki port Mukran i udał się w okolice Kaliningradu i Mierzei Kurońskiej, po to, by móc przetestować wyposażenie zainstalowane, w czasie jego modernizacji dokonanej w czasie pobytu w owym porcie Mukran. Chodziło między innymi o przetestowanie systemu pozycjonowania kotwicznego, w który ten statek został wyposażony w ramach modyfikacji.
Tu ważna uwaga. "Akademik Czerski" jest statkiem dynamicznie pozycjonowanym. Chodzi o to, że do pracy na morzu wykorzystuje specjalne pędniki horyzontalne, zamontowane pod pokładem. Pędniki pozwalają na to, że w czasie pracy na morzu jednostka nie musi wykorzystywać kotwic w celu stabilizacji.
Trzeba pamiętać, że fale prądy, morskie powodują, iż statek pracujący na środku morza jest niestabilny. I są dwa sposoby na stabilizację tego statku - pierwszy to właśnie system dynamicznego pozycjonowania przy wykorzystaniu pędników horyzontalnych, znajdujących się pod pokładem.
REKLAMA
Drugim sposobem jest wykorzystywanie kotwic – wówczas statek ma zainstalowane kilkanaście, czasem kilka kotwic na swoim pokładzie. A te zrzuca na dno w rejonie prac. Takiemu statkowi podczas pracy towarzyszą mniejsze jednostki, holowniki zwane kotwiarkami, które przesuwają kotwice do przodu.
Dzięki przesuwaniu kotwic przez kotwiarki statek jest cały czas stabilny i porusza się, choć nie wykorzystuje wtedy swojego napędu, jest przesuwany dzięki kotwiarkom.
Pytanie, dlaczego zainstalowano system kotwiczny na statku, który przecież ma system dynamicznego pozycjonowania. Chodzi zapewne o to, że w niemieckiej zgodzie środowiskowej, a chodzi o około 20 km obu nitek gazociągu w niemieckiej strefie ekonomicznej, statek budujący NS2 musi wykorzystywać kotwice.
Niemcy nie pozwalały na użycie pozycjonowania dynamicznego, ponieważ pędniki pracujące pod pokładem mogłyby w ich ocenie wpłynąć na strukturę dna morskiego, zaburzać struktury osadów. Głębokość wynosi tam od 15 do 25 m, wykorzystanie systemu dynamicznego mogłoby mieć negatywny wpływ m.in. na sedymentację osadów, proces ich opadania i nawarstwiania się.
REKLAMA
Niemcy wymagali zatem jednostki z kotwicami.
Tymczasem firma MRTS, właściciel barki Fortuna, która pracowała przy budowie NS2 - w systemie kotwicowym – zrezygnowała z dalszego udziału w budowie gazociągu Nord Stream 2. Stąd, jak przynajmniej oficjalnie stwierdza strona rosyjska, Fortuna nie może być wykorzystywana przy dalszej budowie gazociągu. Sądząc po tym, że "Akademika Czerskiego" wyposażono w systemy kotwiczne, to wiele wskazuje na to, że faktycznie Fortuna nie będzie brała udziału w układaniu tego gazociągu.
Widzimy, że jest wiele komplikacji w budowie gazociągu, ale Kreml stara się je przezwyciężyć.
Te wyżej opisane okoliczności pozwalają zrozumieć, dlaczego "Akademik Czerski" miał zmierzać w rejon Kaliningradu, w okolice Mierzei Kurońskiej. Tam wykonywane są próby morskie. Każdy statek, także ze względu na kwestię certyfikacji, musi przejść próby morskie, czyli odpowiednie testy w różnych warunkach atmosferycznych, meteorologicznych, środowiskowych. Musi przejść także testy wyposażenia - czy wszystko działa sprawnie.
Do tego trzeba dodać, że załoga "Akademika Czerskiego", nie ma doświadczenia w obsłudze tej jednostki z użyciem kotwic, używali dotąd systemu dynamicznego pozycjonowania.
REKLAMA
"Akademik Czerski" musi przejść test instalowanego wyposażenia, a zakres modyfikacji jest bardzo duży.
Chodzi po pierwsze o instalację kotwic. Zmienione zostały na również systemy nawigacyjne statku, zainstalowano dodatkowe moce wytwórcze energii elektrycznej, dodatkowe agregaty, które będą dostarczały energii do kotwic.
Kotwic zainstalowano na statku 8, po 4 na każdej burcie.
REKLAMA
Pierwsze etapy testów zostały przeprowadzone pod koniec października. Trwały ponad dwa tygodnie. Następnie "Akademik Czerski" wrócił do portu w Mukran, żeby dokończyć część prac, nieukończonych wcześniej.
I prawdopodobnie jego druga podróż z Mukran w kierunku Kaliningradu wiąże się z tym, że wyposażenie zainstalowane w ciągu drugiej tury modernizacji, po przejściu pierwszych testów, znów musi zostać się zweryfikowane.
I tu jest ciekawy element. To, co się dzieje, możemy w pewnym sensie powiązać z decyzją firmy norweskiej DNV GL (Det Norske Veritas) z racji groźby sankcji USA wycofało się z projektu Nord Stream 2 o certyfikacji statku i wyposażenia.
To by oznaczało, że nowe sankcje już działają?
Możemy domniemywać, że certyfikacja dotyczy między innymi nowego wyposażenia.
REKLAMA
Pytanie brzmi jednak, czy "Akademik Czerski", udając się na drugie próby morskie, ma za sobą całą certyfikację, a wyjście teraz wiąże się na przykład tylko i wyłącznie ze szkoleniem załogi.
Choć logicznie rzecz ujmując, próby powinny poprzedzać certyfikację.
Być może statek ten certyfikację przeszedł w czasie swojego pierwszego pobytu w okolicy Mierzei Kurońskiej w połowie października i wtedy doszło do certyfikacji, a teraz ma miejsce np. tylko szkolenie załogi do obsługi wyposażenia. A może wciąż nie ma certyfikacji i decyzja norweskiej firmy będzie problemem. Nie znamy odpowiedzi na to pytanie.
Koincydencja czasowa jest tu interesująca. Jeśli statek przeszedł certyfikację podczas swojego pierwszego pobytu na próbach morskich w październiku, w tym przypadku decyzja norweskiej firmy na razie nic nie zmieni. Jeśli potrzebna jest kolejna certyfikacja po próbach, może to być dla projektu NS2 ogromny problem.
Warto wyjaśnić także, dlaczego próby morskie odbywają się w regionie Mierzei Kurońskiej. Po pierwsze batymetria, czyli warunki dna, morza i tak dalej w tamtym regionie najbardziej odpowiadają warunkom, w których ten statek docelowo ma pracować, czyli w okolicy Bornholmu. Chodzi o głębokość wody, prądy. Po drugie w regionie Mierzei Kurońskiej stacjonuje część floty zaopatrzeniowej Gazpromu. Trzeba przy tym pamiętać, że Gazpromflot sprzedał w ostatnich miesiącach część statków spółkom-córkom czy spółkom-krzakom, tak by zdjąć z siebie koszty sankcji.
REKLAMA
Czy Gazprom może zastąpić norweską firmę certyfikującą inną? Chodzi zapewne o inną firmę rosyjską, bo pozostałe będą obawiać się sankcji.
Rosjanie nie mają doświadczenia, jeżeli chodzi o kwestie certyfikacji wyposażenia statków. W Rosji działa jednak firma, która należy do globalnej sieci firm certyfikujących. Chodzi o Rosyjski Morski Rejestr Statków. To instytucja z grona międzynarodowych instytucji certyfikujących, należąca do Międzynarodowego Stowarzyszenia Towarzystw Klasyfikacyjnych (IACS, International Association of Classification Societies).
Podmioty państwowe formalnie nie mogą zakwestionować certyfikatów tego instytutu, ale prywatne firmy ubezpieczeniowe mogą mieć inne podejście, mogą uznać, że nie ubezpieczą podmiotów certyfikowanych przez rosyjską firmę. Chodzi o ryzyko amerykańskich sankcji.
Prywatne firmy ubezpieczeniowe mogą uznać taki krok za zbyt ryzykowny.
Problemem nie do rozwiązania byłaby z pewnością rezygnacja norweskiej firmy z certyfikowania całego projektu.
Niemniej jednak na razie firma norweska nie widzi ryzyka sankcji USA, jeśli chodzi o certyfikację projektu NS2.
REKLAMA
Wracamy tym samym do tego, że trwają obecnie ostateczne wysiłki ukierunkowane na ostateczny kształt sankcji. Na pewno ruszył lobbing, z pewnością to walka na śmierć i życie dla lobbystów gazociągu. Zwolennicy NS2 starają się osiągnąć tyle, ile to możliwe.
A jeśli chodzi o działanie, efekty sankcji, decydujące mogą być nawet poszczególne słowa.
***
***
REKLAMA
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA