Repatriantka z Kazachstanu: w Polsce czuję, że w końcu jestem na swoim miejscu

Nadia Ostrowska przyjechała na stałe do Polski z Kazachstanu w ramach repatriacji po 16 latach starań. - Nie znałam Koszalina, wiedziałam tylko, że jest blisko morza, ale chciałam żyć w Polsce i w końcu jestem na swoim miejscu – powiedziała PAP.

2020-12-24, 12:00

Repatriantka z Kazachstanu: w Polsce czuję, że w końcu jestem na swoim miejscu
Terytorium Kazachstanu jest dziewięć razy większe od terytorium Polski.Foto: Shutterstock/Harvepino

Nadia Ostrowska z synem i córką z kazachskiej Nury przyjechała na stałe do Polski, do Koszalina w maju 2017 r. Była pierwszą rodziną repatriantów z Kazachstanu przyjętą przez miasto. Obecnie pracuje w Zarządzie Budynków Mieszkalnych w Koszalinie.

Stowarzyszenie Wspólnota Polska

W kraju swoich dziadków była wcześniej wielokrotnie, głównie dzięki temu, że jej rodzina należała do Stowarzyszenia Wspólnota Polska w Kazachstanie. Z końcem lat 90. XX w. rozpoczęła studia ekonomiczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, które ukończyła w pierwszych latach XXI w. Z posługiwaniem się językiem polskim nie miała problemu, bo znała go z domu. Potem był krótki epizod w USA i powrót do Kazachstanu do pracy, dzięki której, jak mówi Ostrowska, jej dzieci miały wygodne życie, ale matki prawie nie widywały.

Powiązany Artykuł

kosciol_wilno1200.jpg
Boże Narodzenie. Transmisja Mszy Świętej z XVIII-wiecznego kościoła w Wilnie



Dokumenty o pobyt stały w Polsce Ostrowska złożyła w 2001 r. Została wpisana do bazy Rodak.

- Co rok odnawiałam informacje o sobie. Miałam świadomość, że ta procedura będzie trwała długo, bo wiedziałam, że samorządy zwykle wolą zapraszać wskazane przez siebie rodziny, o których coś już wiedzą. A poza tym sama wychowuję dzieci, podczas gdy preferowane są pełne rodziny. Ale w końcu się doczekałam. Był 2016 r., tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, gdy zadzwonił konsul z informacją, że mogę przyjechać do Koszalina. Zgodziłam się od razu. Nie znałam Koszalina, wiedziałam tylko, że jest blisko morza, ale chciałam żyć w Polsce, w końcu być na swoim miejscu i zadbać o przyszłość moich dzieci – powiedziała PAP Ostrowska.

Mieszkańcy Kazachstanu są dobrzy

Jednocześnie zaznaczyła, że o Kazachach nie może powiedzieć złego słowa. - To życzliwy, gościnny naród. Uratowali życie wielu Polakom, w tym moim dziadkom, którzy ze swoimi rodzicami przyjechali w wagonach do Kazachstanu w 1936 r. wysiedleni z ówczesnych terenów Polski, a dziś Ukrainy. Dali im schronienie, jedzenie, a to była sroga zima – zaznaczyła Ostrowska.

Dodała jednak, że dla nowego pokolenia w Kazachstanie "my to Ruski". - Nauka jest płatna, kazachskie dyplomy nie są uznawane za granicą. To kraj muzułmański, inne tradycje, zwyczaje. Tam nie obchodzi się Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Nie ma wolnego. Katolicy musza pracować – wyliczała argumenty, które przemawiały za powrotem do ojczyzny przodków.

Święta po polsku

Dla Ostrowskiej i jej dzieci to będą czwarte Święta Bożego Narodzenia w Koszalinie.

- Modlitwa, opłatek, sianko pod obrusem, dodatkowy talerz i śpiewanie kolęd – to pozostało niezmienne. W Kazachstanie mama zawsze dbała o polską tradycję, wcześniej robiła to babcia, gdy u dziadków spotykaliśmy się przy wigilijnym stole. Nie wiem nawet skąd zdobywała opłatek. Gdy jej się nie udało, dzieliliśmy się chlebem – zaznaczyła Ostrowska.

Powiązany Artykuł

para prezydencka życzenia 1200.jpg
"By trudy związane z pandemią zakończyły się jak najszybciej". Życzenia świąteczne od Pary Prezydenckiej



Dodała, że w Polsce ma w końcu czas na lepienie pierogów i przygotowanie ryby w galarecie. Do polskiej świątecznej kuchni przemyciła co nieco z Kazachstanu. - Robię beszbarmak - mięso gotowane w rosole z ciastem, z tymże nie używam koniny, bo nie mam gdzie jej kupić. Smażę baursak i na parze gotuję manty, czyli pierogi z mięsem i dynią – powiedziała.

Ostrowska, wspominając swoich dziadków, przyznała, że po wysiedleniu nigdy nie byli w Polsce. W rozmowach mówili jej, że bali się przyjechać do Polski w 1956 r. - Nie mieli do czego wracać. Cały majątek im zabrano. Nie byli już zamożni. W Nurze, którą budowali z innymi Polakami, mieli dom, dzieci. Biedę, którą znali. Nie wrócili nigdy. Babcia mówiła, że już starych drzew się nie przesadza – opowiedziała Ostrowska.

Nie chcieli przyjechać

Podkreśliła przy tym, że gdy jej matka nie skorzystała przed laty z możliwości przyjazdu do Polski na stałe, była na nią zła. - Teraz ją rozumiem. Nie chciała zostawić rodziców. Od kilku już lat nie żyją i wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku moja mama zostanie mieszkanką Koszalina – powiedziała Ostrowska.

Dyrektor wydziału obywatelskiego koszalińskiego magistratu Maria Lis podała, że przy wsparciu finansowym rządu i samorządu w mieście mieszka osiem rodzin repatriantów z Kazachstanu, łącznie 25 osób. Ostrowska z dziećmi była pierwszą, którą przyjął Koszalin.

Powiązany Artykuł

pixabay walizka 1200.jpg
Z ziemi obcej do Polski



- Wtedy nie mieliśmy żadnej wiedzy o Polakach w Kazachstanie i dlatego pani Nadia przyjechała do nas na zaproszenie bezimienne. Na takich samych zasadach przyjęliśmy jeszcze panią Wiktorię. Kolejne rodziny zapraszaliśmy imiennie. Mieliśmy już wypracowane procedury. Faktem jest, że to pani Nadia pociągnęła za sobą swoich krewnych. Przyjęliśmy jej brata z żoną i dziećmi, dwóch kuzynów z rodzinami, a 15 stycznia przyjedzie kuzynka z mężem i czworgiem dzieci. Czekamy też na mamę pani Nadii. Ma przyjechać w 2021 r. Prezydent już wyraził zgodę na przyjazd w przyszłym roku łącznie czterech rodzin – poinformowała PAP Lis.

REKLAMA

Repatriacja wczoraj i dziś

W 1936 r. kilkadziesiąt tysięcy Polaków z terenów dzisiejszej Ukrainy zostało zmuszonych do deportacji do Kazachstanu. Pierwsi polscy repatrianci do ojczyzny wracali na własną rękę. W 1996 r. Rada Ministrów opracowała program repatriacyjny, który po poprawkach wszedł w skład ustawy o cudzoziemcach z 1997 r. Program ten był skierowany przede wszystkim do osób narodowości polskiej i pochodzenia polskiego, które zamieszkiwały azjatyckie tereny byłego ZSRR. Warunkiem procedury reparacyjnej było zaproszenie od zarządu gminy w Polsce.

W 2000 r. sejm uchwalił pierwszą ustawę repatriacyjną. W latach 2001-2017 do Polski wróciło 6054 repatriantów. Według rządowych szacunków do Polski wciąż chce przyjechać ok. 10 tysięcy osób polskiego pochodzenia.


kmp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej