Walerian Borowczyk. Reżyser poszukujący wolności

3 lutego 2006 roku zmarł Walerian Borowczyk, plastyk i reżyser. Twórca w Polsce znany z animacji, za granicą zdobył sławę, realizując artystyczne filmy erotyczne w duchu surrealizmu, które skandalizowały i zyskały uznanie krytyki. 

2022-02-03, 05:35

Walerian Borowczyk. Reżyser poszukujący wolności
Reżyser Walerian Borowczyk, lata 70.Foto: PAP/CAF/Lehtikuva

Walerian Borowczyk studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych razem z Andrzejem Wajdą. Zasłynął początkowo jako twórca plakatów filmowych. W redakcji pisma satyrycznego "Szpilki" poznał Jana Lenicę, odpowiadającego tam za grafikę, z którym rozpoczął współpracę nad filmami animowanymi. Razem stworzyli wiele dzieł, takich jak "Był sobie raz…" (1957) czy "Dom" (1958), które zmieniły postrzeganie animacji w Polsce. Wnieśli oni animację dotychczas utożsamianą z prostą rozrywką dla dzieci na wyższy poziom, na poziom sztuki dla dojrzałych, dorosłych widzów. Dzięki nagrodzie na festiwalu w Brukseli za  "Dom" Borowczyk mógł wyjechać do Francji i tam tworzyć.

Emigracja

W roku 1959 wyjechał więc do Paryża i od tego czasu jego filmy nie są pokazywane w Polsce, nikt w kraju o nich nie mówi, nie pisze, nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Natomiast Francja i świat zachodni docenili Borowczyka, który stworzył jeszcze kilka animacji, po czym zajął się filmem aktorskim, fabularnym i tematem erotyki.

Borowczyk odnajdywał w erotyce wyraz wolności nie tylko artystycznej, ale człowieka w ogóle. Na planie zdjęciowym chciał mieć wszystko pod kontrolą i często zajmował się poza reżyserią także zdjęciami czy scenografią. Podobnie jak w animacji, wszystko miało tu zależeć od twórcy.

REKLAMA

Spotkanie z aktorem

Jego pierwszy film aktorski, krótkometrażowa "Rozalia", (1966) został uhonorowany Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie, co zwróciło uwagę na reżysera z Polski, zwanego tu Boro. Kolejnym dużym sukcesem była zrealizowana 2 lata później "Goto, wyspa miłości" (Nagroda im. Georges'a Sadoula) a następnie "Blanche" (1971), która otrzymała Grand Prix na festiwalu w Berlinie.

- Zaskoczyło mnie, jak jego kariera szybko wystrzeliła, jak szybko przeszedł od statusu emigranta, który przyjeżdża z nagrodą za swoje filmy do Francji, ale ciągle jest na pozycji startowej, a już po 10 latach zostaje uznany za najwybitniejszego animatora działającego w Europie - opowiadał reżyser dokumentu o Borowczyku, Jakub Mikurda w audycji Katarzyny Dydo w Polskim Radiu. - Kiedy później zaczyna robić filmy aktorskie, zyskuje status mistrza kina europejskiego, ma wielki wywiad w "Cahiers du cinema", francuscy krytycy chylą czoła - mówił.

REKLAMA

Posłuchaj

Jakub Mikurda o Walerianie Borowczyku. Audycja Katarzyny Dydo z cyklu "Stacja Kultura". (PR, 14.06.2018) 3:26
+
Dodaj do playlisty

 

Artystyczny erotyzm

Przepełnione erotyzmem kino Borowczyka było odważne i dziwne, poruszało skryte pragnienia, intrygowało. Było także przepełnione absurdem i groteską rodem z dramatów Becketta czy Ioneski i pod tym względem można je porównać do wczesnych filmów Romana Polańskiego. Kino Borowczyka kojarzone jest także z surrealizmem. Interesował się perwersją, seksualnością i fetyszami ("Opowieści niemoralne", 1974), mówił, że robi filmy o tym, o czym wszyscy marzą. Stworzył nowy gatunek: artystyczne kino erotyczne.

- Kiedy przychodzi rewolucja seksualna 1968 roku, rozluźnienie cenzury we Francji, Borowczyk, który cały czas szukał wolności we wszystkim, co robił, próbuje tej wolności obyczajowej, tematycznej - opowiadał  Jakub Mikurda w Polskim Radiu. - Na początku jego filmy odnoszą niebywałe sukcesy i artystyczne oraz komercyjne. Borowczyk wskakuje na półkę twórcy popularnego - dodawał filmoznawca.

REKLAMA

Wielu krytyków jednak zwraca uwagę, że Borowczyk bawiąc się kiczem, przekroczył niejednokrotnie granice dobrego smaku, jego filmy bywały grafomańskie i tandetne ("Bestia", 1975).

Kuszenie powrotem

Paradoksalnie właśnie wtedy dostaje szansę z Polski. Na fali zmiany polityki kulturalnej i otwarcia na Zachód władze PRL dały możliwość powrotu twórcom wysłanym wcześniej na emigrację, w tym Borowczykowi. Dostał on propozycję adaptacji "Dziejów grzechu" Stefana Żeromskiego z ogromnym budżetem - najdroższej produkcji w tamtym czasie. Film zrobiony w 1975 roku miał skrajne oceny - w Polsce bardzo słabe, we Francji wysokie - tam "Dzieje grzechu" uznawano za arcydzieło. Obejrzała go rekordowa liczba widzów - 8 milionów.

Bolesny schyłek

REKLAMA

Na tym filmie, właściwie kończy się kariera Borowczyka, również we Francji, co spowodowane było ograniczeniem jego reżyserskiej swobody. Od połowy lat 70. tworzył już filmy na zamówienie, mierne, "różowe" produkcje. Zmniejszyło się też zainteresowanie kinem erotycznym, bo po zniesieniu cenzury w 1974 roku, rozpowszechniła się zwykła pornografia.

Ostatni film Borowczyk nakręcił w 1988 roku.

az

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej