Dróżnik nie opuścił szlabanu - zginęli ludzie. Sąd po siedmiu latach wydał wyrok
- Na 4 lata więzienia został skazany dróżnik, który w 2013 r. nie opuścił szlabanów na przejeździe w Kozerkach (Mazowieckie). Dwa pociągi uderzyły w auto; zginęła kobieta, a dwójka dzieci była ciężko ranna. Organizacja ruchu na przejeździe była fatalna; osób oskarżonych mogło być więcej - ocenił sędzia.
2021-08-26, 19:06
Wyrok w sprawie tej tragedii zapadł w czwartek w Sądzie Rejonowym w Grodzisku Mazowieckim po trwającym blisko sześć lat procesie.
Powiązany Artykuł
Bat na piratów drogowych. Rząd proponuje nowy taryfikator punktów karnych
Tragedia
Sprawa dotyczyła opisywanej w mediach tragedii z 30 września 2013 r., gdy na strzeżonym przejeździe kolejowym w Kozerkach samochód osobowy zderzył się z dwoma pociągami. Na miejscu zginęła kobieta kierująca pojazdem; jej dwie córki przeżyły, ale odniosły wtedy bardzo ciężkie obrażenia.
W 2014 r. do sądu trafił akt oskarżenia wobec dróżnika - Adama H. Obejmował on dwa zarzuty: sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach kolejowych polegającego na sfałszowaniu przez dróżnika dziennika pracy. Śledztwo wykazało też, że dróżnik był pod wpływem narkotyków, choć przed sądem nie udowodniono, że zażył je świadomie.
W czwartek sąd uznał oskarżonego za winnego obu postawionych mu zarzutów. - Podstawową zasadą, którą ma obowiązek kierować się dróżnik, jest obowiązek dbania o bezpieczeństwo osób przejeżdżających przez przejazd. Nie ma wątpliwości, że z tego dbania Adam H. nie wywiązał się - wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Zawistowski.
- RCB informuje o kolejnym utonięciu. Od kwietnia w wodzie zginęły już 242 osoby
- Świętochłowice: bliscy pożegnali 19-letnią Barbarę. Dziewczyna zginęła pod kołami autobusu
Jednocześnie jednak sąd zaznaczył, że "w sprawie tej - wbrew pozorom - wystąpiła dość znaczna ilość okoliczności łagodzących". - Organizacja ruchu na tym konkretnym przejeździe była, używając eufemizmu, fatalna. Jeśli chodzi o ławę oskarżonych należało rozważyć, czy nie należało postawić zarzutów osobom odpowiedzialnym za to, jak ten przejazd wyglądał - powiedział sędzia Zawistowski.
Jak m.in. wyliczał sędzia, przejazd był zbyt wąski, a budka dróżnika nie zapewniała widoczności. - Kolejnym aspektem była zbyt mała liczba dróżników. Adam H. był tam sam, a konieczna było zapewnienie takich warunków bezpieczeństwa wiążących się z obecnością dwóch dróżników - mówił.
Wyrok jest nieprawomocny. Przedstawiciele prokuratury oraz obrony i sam oskarżony nie byli obecni na jego ogłoszeniu.
Początkowo dróżnikowi nie postawiono zarzutów. Przesłuchany zaraz po wypadku, mówił, że nie uzyskał sygnału dźwiękowego o nadjeżdżającym pociągu z Grodziska, wobec czego podniósł zamknięty szlaban i wpuścił na tory kilka samochodów. Następnie, gdy otrzymał sygnał, zaczął zamykać szlaban, gdy już były na przejeździe samochody. Na kolejnych etapach sprawy oskarżony odmawiał wyjaśnień.
REKLAMA
dz
REKLAMA