Eksperci: rozpędzona konsumpcja napędza inflację, niepokoją zbyt niskie inwestycje

Polska gospodarka odrobiła straty pandemiczne, ale źle wróży zaskakująco niski poziom inwestycji. Gospodarkę napędza nadal wysoka, zwiększająca inflację konsumpcja, a powinny być to inwestycje w nowoczesne technologie - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": prof. Elżbieta Mączyńska z SGH, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, oraz prof. Konrad Raczkowski, dyrektor Instytutu Ekonomicznego Społecznej Akademii Nauk.

2021-09-01, 11:48

Eksperci: rozpędzona konsumpcja napędza inflację, niepokoją zbyt niskie inwestycje
Uwaga na fałszywe strony internetowe, naśladujące witryny sklepowe popularnych firm prowadzących sprzedaż online. Foto: shutterstock.com

Posłuchaj

Eksperci: rozpędzona konsumpcja napędza inflację, niepokoją zbyt niskie inwestycje (Polskie Radio 24) 22:19
+
Dodaj do playlisty

Według najnowszych danych GUS polski PKB w II kwartale wzrósł o 11,1 proc., licząc rok do roku. Inflacja w lipcu wyniosła natomiast 5,4 proc. rdr. Inwestycje w II kwartale wzrosły o 5 proc., konsumpcja prywatna o 13,3 proc., a popyt krajowy o 12,8 proc. rdr.

- Wzrost PKP pokazuje, że Polska odrobiła straty pandemiczne. Statystyki potwierdzają, że na ogół świat i eksperci mają tendencję do zbyt małej wiary w potencjał polskiej gospodarki. Prognozy były bowiem niższe niż rzeczywistość. Główną siłą napędową jest konsumpcja, a ciągle zbyt mało jest inwestycji – mówiła prof. Mączyńska.

Odniosła się do kwestii robotyzacji, która postępuje u nas zbyt wolno. Równocześnie wiele przedsiębiorstw dysponuje ogromnymi zasobami gotówkowymi, które ogółem sięgają 300 mld zł. W opinii ekonomistki, jeżeli nie zaczną one inwestować w nowe technologie, to będą narażone na większe ryzyko związane ze zjawiskami pandemicznymi, a te będą prawdopodobnie wciąż obecne.

- Potencjał na przyszłość będzie więc uzależniony od tego, czy uruchomione zostaną zasoby przedsiębiorstw, czy zostanie wykorzystana sztuczna inteligencja i robotyzacja – podkreśliła prof. Mączyńska.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

magazyn free fabryka free shutt 1200 .jpg
"Wysokie tempo odbudowy gospodarki powinno utrzymać się w kolejnych dwóch kw.". MRiT o wzroście PKB

Potrzeba szybszego wzrostu inwestycji

Odnosząc się do faktu, że poziom inwestycji rozczarował – szacowano bowiem, że ich wzrost może być nawet dwucyfrowy – prof. Raczkowski stwierdził, że "z pewnością byłoby lepiej, gdyby inwestycje wyniosły kilkanaście procent, jak konsumpcja, a konsumpcja 5 proc., jak inwestycje".

- Wpływ na to, co się dzieje, miała sytuacja pandemiczna. Firmy nie wiedzą, jaki będzie dalszy przebieg COVID-19. Odwoływane są podróże, realizowane tylko inwestycje konieczne albo dochodowe, które zapewniają krótki czas inwestycji i relatywnie duży zwrot. Natomiast z innymi wszyscy czekają, czując regulacyjną niepewność wywołaną COVID-em – analizował prof. Raczkowski.

Prof. Mączyńska zaznaczyła też kwestię niskiego bezrobocia, ale podkreśliła, że "zwłaszcza w odniesieniu do państw skandynawskich mamy niski poziom zatrudnienia, co oznacza, że jest duża liczba osób, które mogłyby pracować, a nie pracują".

- Aby utrzymać wzrost gospodarczy, konieczne są zachęty, aby ludzie, którzy dziś nie pracują, podejmowali zatrudnienie – zauważyła prof. Mączyńska.
Odnosząc się do stale rosnącej inflacji i stwierdzenia z łamów "Rzeczpospolitej" o "konsumpcyjnym szale, który utrwala inflację" prof. Raczkowski stwierdził, że popyt jest jedną z głównych składowych inflacji, a ten obecny jest popytem odłożonym z czasu pandemii. Wskazał na wydatki wakacyjne oraz zakupy nieruchomości.

REKLAMA

- Nie powinno zaskakiwać, że inflacja jest wysoka, bo cały czas mamy pandemię (…), a cały świat opiera się na tzw. starym koszyku CPI, sprzed 5 lat, co nie uwzględnia przesunięć wydatków. Dlatego mamy takie rozbieżności między danymi a tym, jak jest postrzegana inflacja. W UE jest postrzegana na poziomie dwucyfrowym, choć faktycznie w wielu państwach jest niższa – tłumaczył prof. Raczkowski.

W opinii prof. Mączyńskiej istotnym czynnikiem proinflacyjnych jest brak równowagi między branżami. Brakuje dostaw, niektóre przedsiębiorstwa prognozowały zamówienia na podstawie ub.r., co wykorzystują teraz producenci, podnosząc ceny. Może to być element przejściowy, choć trudny do usunięcia.

PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, m

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej