"Zachowajcie spokój, to jest napad!". 30 lat "Pulp Fiction" Quentina Tarantino
14 października 1994 roku premierę miał film "Pulp Fiction" w reżyserii Quentina Tarantino, oryginalny hołd twórcy dla amerykańskiego i europejskiego kina. Sam autor od słowa "hołd" wolał jednak słowo "kradzież".

Michał Czyżewski
2024-10-14, 05:50
– Kradnę z każdego filmu, jaki kiedykolwiek powstał. Kradnę zewsząd. Wielcy artyści kradną, nie składają hołdów – mówił Quentina Tarantino w 1994 roku w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu "Empire".
Posłuchaj
Reżyser Robert Wichrowski i krytyk filmowy Jacek Sobczyński omawiają kultowe sceny z "Pulp Fiction" Quentina Tarantino (PR, 8.06.2014) 10:14
Dodaj do playlisty
Ową autorską interpretacją "Pulp Fiction" reżyser odwołał się do tradycji szczególnej refleksji o sztuce, zapoczątkowanej przez T.S. Eliota, później powtórzonej przez Igora Strawińskiego, a wreszcie rozpowszechnionej przez Pabla Picassa, którego w ironicznej rzeźbie zacytował niedawno Banksy. To typowo postmodernistyczne podejmowanie wątku "artystycznej kradzieży" oddaje także sposób, w jaki "Pulp Fiction" funkcjonuje w historii światowego filmu i w odbiorze miłośników kina.
Tarantino lepszy niż Kieślowski
"Pulp Fiction" to przełom dla kina niezależnego. Dzięki Tarantino w 1994 roku weszło ono na salony, zarezerwowane wcześniej dla filmów artystycznych bądź wysokobudżetowych produkcji, które łączyło jedno: nie chciały zmuszać widza do oglądania społecznego marginesu, obrzydliwości czy niepotrzebnie lejącej się krwi. Tymczasem kryminał pełen drastycznej przemocy, błyskotliwych dialogów i czarnego humoru spodobał się zarówno publiczności, jak i krytykom. Nominowano go do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej w siedmiu kategoriach, co skończyło się jednym Oscarem za scenariusz.
REKLAMA
Film był sensacją festiwalu filmowego w Cannes w 1994 roku, zdobywając Złotą Palmę i deklasując m.in. "Spalonych słońcem" Nikity Michałkowa, "Dziennik intymny" Nanniego Morettiego, "Królową Margot" Patrice'a Chéreau, a przede wszystkim obraz "Czerwony" Krzysztofa Kieślowskiego, który raczej nie spodziewał się, by twórczość Tarantina mogła zagrozić kinu artystycznemu na tak dostojnym festiwalu.
W 2013 roku Krytyk filmowy Michał Libera mówił w Polskim Radiu, że Tarantino "przewrócił nam w głowach". – "Pulp Fiction" to było bardzo mocne uderzenie. Fakt, że wygrał z "Czerwonym" Kieślowskiego, krytyka przyjęła fatalnie. Tarantino kompletnie zatarł granice między kinem artystycznym a filmem klasy B. Pewnie i krytycy byli zagubieni, z czym tak właściwie mają do czynienia. Do dziś nie wszyscy go trawią, uznając jego kino za coś gorszego – zauważył.
Wielu miłośników twórczości Kieślowskiego również ma za złe jurorom, że wydali taki werdykt. Po latach plotkowano, że pogorszenie zdrowia i śmierć polskiego reżysera w 1996 roku były wynikiem canneńskiej klęski. Jeden z festiwalowych sędziów, przyszły noblista Kazuo Ishiguro, powiedział w jednym z wywiadów: "ponoć to jury w Cannes zabiło Kieślowskiego, który nie mógł zrozumieć, dlaczego nie dostał głównej nagrody".
Niewątpliwie Złota Palma w 1994 roku była symbolem zmiany, która dokonała się za sprawą "Pulp Fiction".
REKLAMA
Wypożyczalnia pomysłów
Scenariusz filmu, który pierwotnie miał mieć tytuł "Black Mask" ("Czarna maska"), Tarantino napisał wspólnie ze scenarzystą i reżyserem Rogerem Avarym, z którym współpracował już przy swoich "Wściekłych psach" (1992) i przy "Prawdziwym romansie" Tony'ego Scotta (1993). Autorów, którzy poznali się w latach 80., łączyła pasja do kina, którą pielęgnowali w sposób nałogowy i wręcz maniakalny - filmy nagrane na kasetach VHS oglądali wielokrotnie, często przewijali taśmę, by zobaczyć raz jeszcze jakąś scenę. Uczyli się warsztatu, podglądając dokonania innych. Już wkrótce pokazali, jak wiele wynieśli z tych studiów.
Posłuchaj
Michał Libera: Tarantino to facet, który chyba oglądał wszystko, jak leci, co zresztą widać w jego obrazach (PR, 12.02.2013) 24:06
Dodaj do playlisty
Młodzi filmowcy nie mieli trudności ze zdobywaniem kolejnych pozycji, Quentin Tarantino brał je po prostu z półek wypożyczalni kaset wideo, której był pracownikiem. Zarówno "Wściekłe psy", jak i "Pulp Fiction" mogą dać nam wyobrażenie, które z obrazów zapadły dwóm samoukom w pamięć.
Gdy w "Pulp Fiction" Vincent Vega (John Travolta) i Mia Wallace (Uma Thurman) znajdują się w klubie Jack Rabbit Slim’s, jest to czytelne nawiązanie do "Chłopców z ferajny" Martina Scorsese (1990), a gdy w tym samym lokalu biorą udział w konkursie tanecznym i z wdziękiem prezentują twista, cytują "Amatorski gang" Jean-Luca Godarda (1964). Reżyserski talent Tarantino sprawił, że to, co "ukradzione", stało się samo na tyle oryginalne, że stworzyło zupełnie nową jakość. Taniec Vincenta i Mii jest do dziś jedną z najbardziej kultowych scen nie tylko w samym "Pulp Fiction" i nie tylko w dorobku Tarantino, lecz w ogóle w najnowszej historii kina.
REKLAMA
W ten sposób reżyser, który zapożyczył się u swoich mistrzów, przynajmniej wobec publiczności mógł mieć czyste sumienie. "Pulp Fiction" spełnia bowiem oczekiwania ponowoczesnego widza, który nie uznaje już podziału na kulturę wysoką oraz niską i który żąda po prostu inteligentnej rozrywki, dzieła, które będzie mógł nazwać kultowym. I to właśnie udało się Quentinowi Tarantino. Sukces produkcji to zresztą nie tylko pamiętne sceny filmowe, ale np. promocja amerykańskiego jedzenia: frytek z majonezem, cheeseburgerów z Big Kahuna Burger i słodkich naleśników polanych syropem klonowym.
Posłuchaj
Kucharz Piotr Śliwa podaje przepis na naleśniki z filmu "Pulp fiction" (PR, 19.03.2014) 2:55
Dodaj do playlisty
"Jesień średniowiecza"
Warto na koniec wspomnieć o Tarantinowskich dialogach, opartych na amerykańskim slangu, skrzących się dowcipem i językową pomysłowością, i to do tego stopnia, że do zabaw lingwistycznych zapraszały także tłumaczy filmu. Wiele kwestii wypowiadanych przez bohaterów to oczywiście - zgodnie z duchem całego dzieła - cytaty.
W jednym z najsłynniejszych fragmentów filmu gangster Marsellus Wallace (Ving Rhames) w dość niecenzuralny sposób zapowiada, jak zemści się na swoim gwałcicielu: "I'm gonna call a couple pipe-hittin' niggers, who'll go to work on homes here with a pair of pliers and a blow torch" ("zadzwonię po kilku czarnuchów, którzy popracują nad nim z parą obcęgów i palnikiem"). Słowa te Tarantino ukradł z filmu kryminalnego Dona Siegela "Charley Varrick" z 1973 roku.
REKLAMA
Marsellus jest wściekły, ale zaczyna też myśleć i działać metodycznie, co sprawia, że wypowiadane przez niego zdania są pełne słownej inwencji, a nawet erudycyjnych metafor: "I'm gonna get medieval on your ass". Te właśnie słowa polski tłumacz dialogów w "Pulp Fiction" oddał jako "zrobię ci z d... jesień średniowiecza".
I choć tylko niektórzy widzowie wiedzą, że termin "jesień średniowiecza" pochodzi z tytułu słynnego dzieła holenderskiego historyka Johana Huizingi z 1919 roku (w oryginale "Herfsttij der Middeleeuwen"), to cały zwrot grożący zamienieniem wskazanej części ciała w schyłkową epokę wieków średnich na trwałe wszedł do potocznej polszczyzny, użyty zaś, nawet dziś wywołuje wielką wesołość (dopóki oczywiście ktoś nie zrealizuje tej groźby).
Źródło: Polskie Radio
REKLAMA