Nowy układ świata w nowym roku
Nowy rok może się stać pierwszym z nowym układem sił w światowej gospodarki. Jedni na globalizacji korzystają, jak Chiny, inni próbują się od niej odciąć - jak Francja.
2010-12-28, 08:00
Posłuchaj
Wiktor Legowicz w „Informatorze ekonomicznym” Trójki rozmawia z Andrzej Kublik z "Gazety Wyborczej" o zmianie układu sił gospodarczych w nowym roku. Aby odsłuchać dyskusji, kliknij w ikonę dźwięku w ramce po prawej stronie artykułu.
Prognoza na 2011 rok przewiduje, że pozycja Zachodu osłabi się względem nowych potęg Wschodu - Chin i Indii. Z kolei Europa będzie szukać recept na fiskalne tarapaty. Spojrzenie na globalizację zyska nową odsłonę.
- To nie do końca chyba jest tak, że Zachód traci na rzecz azjatyckich tygrysów czy południowoamerykańskich, tu głównie brazylijskiego - mówi Andrzej Kublik.
Brazylia także wchodzi do gry o światowe wpływy. Czerpie swą siłę między innymi z odkrytych na szelfie złóż ropy naftowej.
Według Kublika nie można zanegować wzrostu Chin, ale nie uznaje go za oddolny i jednostronny.
- Rozwój motoryzacji w Państwie Środka wynika z dużego eksportu niemieckiej motoryzacji do tego kraju - zaznacza.
Eksport tej branży i przemysłu maszynowego w dużej mierze do Chin zapewnił w drugiej połowie Niemcom dobry powrót ożywienia. Istnieje zatem pewna współzależność.
Jednocześnie to najludniejsze państwo świata czyni pewne szkody.
- Chiny nie tyle tylko się rozwijają, co zbierają coraz więcej dolarów - komentuje sytuację Kublik.
Za te środki kupują złoża ropy naftowej na całym świecie. Zabezpieczają w ten sposób swoje strategiczne interesy dla dużej liczby paliwożernych aut. Jednocześnie przepłacają, a to w efekcie podnosi ceny ropy i innych surowców.
W tym samym czasie zachodzą zjawiska odwrotne do globalizacji. Różne kraje starają się oddzielić swoją gospodarkę od tego trendu.
- Globalizacja zmierza teraz trochę do tego, że kraje starają się zamykać swoje gospodarki w swoich ścianach - uznaje Andrzej Kublik.
Świetny przykład stanowi Francja. W zamian za pomoc publiczną koncernom motoryzacyjnym tego kraju, prezydent Nicolas Sarkozy oczekuje od nich inwestycji na terenie państwa zamiast za granicą.
- Jednocześnie Komisja Europejska przymyka oczy na państwowe wsparcie sektora prywatnego - podsumowuje Kublik.
tk
REKLAMA