Wstrząs w kopalni Bielszowice. Trwają poszukiwania drugiego górnika

Trwa akcja służb po wstrząsie w kopalni Bielszowice. Ratownicy przeszukują zwałowisko, w którym powinien znajdować się drugi z zaginionych górników. Prawdopodobnie przebywa on ok. 10 metrów od miejsca, w którym nocą odnaleziono pierwszego poszkodowanego.

2021-12-05, 07:10

Wstrząs w kopalni Bielszowice. Trwają poszukiwania drugiego górnika
  • W sobotę rano doszło do wstrząsu w kopalni Bielszowice, w wyniku którego uwięzionych zostało dwóch górników, trzeci z poszkodowanych zdołał wycofać się ze zwałowiska
  • Do pierwszego z poszkodowanych ratownicy dotarli w nocy, po kilkunastogodzinnej akcji. Górnik został przetransportowany do szpitala
  • W dalszym ciągu trwają poszukiwania drugiego z zaginionych. Służbom nie udało się nawiązać z nim kontaktu
  • - Prace są prowadzone w bardzo trudnych warunkach, ratownicy posuwają się centymetr po centymetrze - powiedział wiceprezes PGG Rajmund Horst

Do wstrząsu w tzw. ruchu Bielszowice - części należącej do Polskiej Grupy Górniczej kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej - doszło w sobotę przed godz. 9. w rejonie jednej ze ścian, 780 metrów pod ziemią. Wskutek wstrząsu o magnitudzie ok. 2,5 doszło do obwału skał w wyrobisku na odcinku 50-60 m. Zostało tam uwięzionych dwóch pracowników. Akcja ratownicza rozpoczęła się ok. 9.30. 

Po północy, po blisko 15 godzinach akcji, ratownicy dotarli do pierwszego z poszkodowanych, z którym kilka godzin wcześniej nawiązali kontakt. Po przetransportowaniu go na powierzchnię został zabrany do szpitala św. Barbary w Sosnowcu.

- Podczas transportu był przytomny, rozmawiał z ratownikami, skarżył się na ból nogi i pleców - relacjonował rzecznik PGG Tomasz Głogowski.

Wiceprezes PGG Rajmund Horst, który w niedzielę rano opowiadał dziennikarzom o przebiegu akcji ratowniczej, poinformował, że odnaleziony górnik ok. 1.30 został wywieziony na powierzchnię. Górnik prawdopodobnie ma złamaną nogę, ale - jak zaznaczył wiceprezes - pełną diagnostykę przedstawią lekarze ze szpitala. Poszkodowany spotkał się z żoną, która odwiedziła go w szpitalu, ma też zapewnioną opiekę psychologiczną.

REKLAMA

Poszukiwania drugiego górnika

Nadal poszukiwany jest drugi z pracowników - znajduje się prawdopodobnie w odległości 10 m od miejsca, w którym znaleziono pierwszego górnika. Tak wynika z sygnału nadajnika w jego lampie. 

- Z górnikiem nie ma niestety kontaktu wzrokowego i głosowego. Rodziny są w kontakcie z kopalnią - przekazał Tomasz Głogowski.

Ratownicy kontynuują prace związane z udrożnieniem zasypanego wyrobiska. - Prace są prowadzone w bardzo trudnych warunkach, to jest posuwanie się centymetr po centymetrze, z zachowaniem pełnego bezpieczeństwa, również ratowników, którzy prowadzą te roboty. Trudno powiedzieć w chwili obecnej, jak długo to potrwa. Na pewno wiemy, że do pokonania mamy 10-11 m, żeby znaleźć się w pobliżu drugiego poszkodowanego - mówił wiceprezes PGG Rajmud Horst.

Posłuchaj

Wiceprezes PGG Rajmund Horst: prace są prowadzone w bardzo trudnych warunkach, ratownicy posuwają się centymetr po centymetrze (IAR) 0:25
+
Dodaj do playlisty

Akcja ratunkowa

W rejonie prowadzenia prac stale utrzymywane są dwa zastępy ratownicze, w sumie na dole kopalni do dyspozycji jest sześć zastępów. Ratownicy pracują rotacyjnie, po kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Wiceprezes PGG opisywał, że największym problemem jest niewielka przestrzeń, w której muszą się poruszać i napotykane po drodze duże i ciężkie elementy.

REKLAMA

- Prace są wykonywane w totalnym obwalisku, w rumoszu skalnym, który jest przebierany. Ta przestrzeń, która jest tworzona, żeby się przedostać w stronę poszkodowanego, jest wykonywana na minimalną szerokość i wysokość - tak, aby pracownik mógł się tam zmieścić i żeby to było jak najbardziej skuteczne i efektywne w przemieszczaniu się do przodu - opisywał wiceprezes. Prowadzącym akcję sprzyja dobry przepływ powietrza w wyrobisku i temperatura, która wynosi ok. 25 stopni Celsjusza.

Wstrząs w kopalni Bielszowice

W chwili wstrząsu, w bezpośrednio zagrożonym rejonie, było trzech górników pracujących przy remoncie rurociągu. Jeden z nich, sztygar, zdołał wycofać się bez obrażeń. Urwał się kontakt z dwoma ślusarzami w wieku 31 i 42 lat. Do akcji skierowano ok. 30 ratowników.

Przed godz. 17 w sobotę przedstawiciele sztabu akcji poinformowali, że ratownicy zlokalizowali w zwałowisku lampy zaginionych górników - odebrali sygnał z umieszczonych w nich nadajników. Według szacunków były one wtedy 10-20 m od zastępów ratowniczych. Ratownicy, którzy wcześniej starali się dotrzeć do poszkodowanych z dwóch stron zwałowiska, po namierzeniu lamp zostali przesunięci do prac na jednym kierunku, z którego było bliżej do poszukiwanych.

REKLAMA

Po godz. 19, po blisko 10 godzinach akcji, rzecznik PGG przekazał informację, że ratownicy nawiązali kontakt z jednym z uwięzionych w zwałowisku górników. Rozmawiał on z ratownikami, narzekał na dolegliwości bólowe i opowiadał, że jest w pozycji siedzącej. Widział lampy ratowników. Za pomocą wysięgnika podano mu wodę i koc. Po kilku kolejnych godzinach, po północy, mężczyzna został wyciągnięty ze zwałowiska i przewieziony do szpitala.

kp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej