55 lat temu urodził się Javier Sotomayor
Javier Sotomayor, kubański dwukrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż. Aktualny rekordzista świata.
2022-10-13, 05:00
Fruwający nastolatek
1 stycznia 1959 roku zakończyła się zbrojna część rewolucji na Kubie. Od tego momentu rozpoczęły się rządy Fidela Castro. Duch Fidela wciąż czuć na wyspie, następcy kontynuują jego dzieło. Kuba znajduje się na skraju bankructwa. Niemniej kraj ten w latach siedemdziesiątych XX wieku, dzięki pożyczkom ZSRR, prosperował dosyć dobrze. Władze inwestowały niebagatelne sumy w lekarzy, muzyków oraz sportowców. Dzięki takiej polityce w Perle Karaibów wychowały się rzesze wybitnych zawodników. Jednym z nim był Javier Sotomayor. Przyszły mistrz urodził się 13 października 1967 roku w niewielkiej miejscowości Limonar leżącej nieopodal turystycznej mekki wyspy jak wulkan gorącej Półwyspu Varadero. Bardzo szybko rósł. Mógł zostać wybitnym siatkarzem. Ale on zdecydował inaczej.
- Wszyscy na Kubie, w tamtym czasie uprawiali różne dyscypliny. Ja bardzo szybko wyspecjalizowałem się w jednej z nich. Zostałem skoczkiem wzwyż - wspominał Sotomayor - W wieku 14 lat skakałem już 2 metry - dodał.
Niewątpliwie miał wrodzony dar do tego sportu. Mając 16 lat ustanowił najlepszy juniorski wynik naszego globu rezultatem 2,33 metra.
- W mojej karierze najtrudniejszy był rekord świata w kategorii młodzieżowej - wspominał po latach urodzony w Limonar skoczek.
REKLAMA
Znawcy lekkiej atletyki byli w szoku. Mimo tak młodego wieku Javier jawił się jako kandydat do złota na zbliżającej się wielkimi krokami XXIII letniej olimpiady w amerykańskim Los Angeles. I wtedy kubański komunizm pokazał swoją prawdziwą twarz. Jednostka nie znaczyła nic. Liczyła się polityka partii. Rząd ogłosił bojkot igrzysk i Javier musiał obejść się smakiem. Ale to nie była ostatnia ingerencja Fidela Castro w karierę Sotomayora. Cztery lata później cały sportowy świat udał się na igrzyska do Koreańskiego Seulu, poza… Kubą. Satrapa z Perły Karaibów uznał, że będzie się solidaryzował z bratnim narodem Korei Północnej i do południowej części Półwyspu Koreańskie nie wysłał swojej reprezentacji. W ten sposób Javier stracił szansę na dwa złote medale olimpijskie.
To była tylko kwestia czasu
W tym samym roku, kiedy nie było mu dane uczestniczyć w azjatyckich igrzyskach, po raz pierwszy w swojej karierze ustanowił seniorski rekord świata. Na zawodach w hiszpańskiej Salamance pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 2,43 metra.
- W konkursie nie ma marginesu błędu. Musisz skakać perfekcyjnie. Dlatego zmęczenie jest, oprócz fizycznego także psychicznego - stwierdził zaraz po ostatniej próbie tego konkursu Sotomayor.
Dwanaście miesięcy po tym osiągnięciu wybrał się na II halowe mistrzostwa świata do węgierskiego Budapesztu. Na tych zawodach wręcz zdeklasował rywali. Następny zawodnik Niemiec Dietmar Mogenburg był gorszy aż o 8 centymetrów. Kubańczyk uzyskał 2,43 m. Tyle samo co na otwartym stadionie. I tak jak na powietrzu był to najlepszy rezultat na świecie. Co ważniejsze do dnia dzisiejszego nikt go nie pobił. Kilka miesięcy później na zawodach w San Jose w Portoryko poszybował o centymetr wyżej. Ale to nie było jego ostatnie słowo.
REKLAMA
Apogeum nastąpiło 27 lipca 1993. Na mitingu, który odbył się w Salamance, tej samej miejscowości, w której 5 lat wcześniej uzyskał swój pierwszy najlepszy rezultat na całym globie, poprawił swoje najlepsze osiągnięcie.
- Kiedy kończyłem skok na 2,45 otarłem poprzeczkę tyłkiem. Plecy były już bardzo daleko od niej, jednak dotknąłem ją spadając, ale one nie zsunęła się - zauważył rekordzista świata.
Od 29 lat jest niepokonany i nie widać na horyzoncie nikogo, kto mógłby się zbliżyć to tego osiągnięcia. W uznaniu dokonania Kubańczyka w siedzibie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w szwajcarskiej Lozannie, przed wejściem do budynku trzeba przejść pod listwą zawieszoną na wysokości ponad dwóch metrów. Na zamocowanej pod nią tablicy widnieje napis:
- 2,45 metra to wysokość którą Javier Sotomayor przekroczył 27 lipca 1993 r. na zawodach w Salamance -.
REKLAMA
Spełnione marzenie
Tylko ze względu na zupełnie od niego niezależne przepychanki polityczne nie pojechał na dwie olimpiady. Na szczęście władze jego kraju nie zadarły jeszcze z Hiszpanią, więc mógł w końcu polecieć na XXV letnie igrzyska do stolicy Katalonii Barcelony. Nie czuł się zbyt dobrze. Miał już 25 lat a dopiero debiutował na najważniejszej sportowej imprezie świata. Rywalizacja w skoku wzwyż była niesamowicie dramatyczna. Aż pięciu skoczków zatrzymało się na wysokości 2,34 metra. Jako jedyny w pierwszej próbie pokonał ją Kubańczyk i to on został złotym medalistą.
- Zawsze wolałem wygrać słabym skokiem, niż zająć drugie miejsce dobrym skokiem. I zdarzyło mi się, że wygrałem igrzyska olimpijskie skacząc 2,34 w nienajlepszym stylu. A ja byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy - stwierdził Kubańczyk zaraz po zawodach.
Drugie miejsce zajął Szwed Patrik Sjoberg a trzecie ex aequo Polak Artur Partyka, Amerykanin Hollis Conway i Australijczyk Tim Forsyth.
Cztery lata później Javier udał się do Atlanty. To był najgorszy konkurs w jego karierze. W pierwszej próbie pokonał 2,25, ale trzykrotnie spalił na wysokości 2,32. To dało mu zaledwie 11 pozycję.
REKLAMA
- Jestem Kubańczykiem. Lubię rytm życia i imprezy, ale tylko wtedy, gdy można, ale tym razem nie odpoczywałem zbyt długo przed konkursem - zawyrokował Sotomayor po dotkliwej porażce.
To niepowodzenie starał sobie powetować na XXVII olimpiadzie rozegranej w australijskim Sydney. Nie do końca mu się udało. Duży wpływ na jego formę miała 2 letnia dyskwalifikacja, jaką otrzymał po igrzyskach panamerykańskich. W jej trakcie przyłapano go na zażywaniu kokainy. Na szczęście dla 33 letniego sportowca udało się ją skrócić tak aby mógł wystartować na Antypodach. Jako pierwszy zaliczył 2,32 m. Prowadził w konkursie. Jednak 2,35 m było dla niego nie do pokonania. Jedynym, któremu się ta sztuka udała był Rosjanin Siergiej Kliugin. To on został mistrzem a Kubańczyk musiał się zadowolić srebrem.
Życie po błyskotliwej karierze
Po powrocie do ojczyzny zawiesił kolce na kołku. Jednak nie mógł wytrzymać w kraju gdzie załatwienie czegokolwiek graniczyło z cudem.
- Cierpiałem tak, jak my wszyscy Kubańczycy cierpią. W moim domu też gasł prąd. Dużo czasu zajęło mi załatwianie samochodu, a kiedy go już miałem, nie miałem gdzie go zatankować. Moim jedynym przywilejem było to, że mogłem podróżować i zabierać ze sobą rzeczy na Kubę - opisał Sotomayor wyjątkowo ciężką sytuację, jak panuje na najpiękniejszej wyspie Karaibów.
REKLAMA
Chciał otworzyć w Hawanie restaurację z muzyką na żywo o nazwie 2,45. Niestety zmieniane z dnia na dzień prawo oraz permanentne prześladowanie na Kubie prywatnej inicjatywy nie pozwoliło ma na cieszenie się własnym biznesem. W końcu nie wytrzymał. Wyemigrował do Hiszpanii gdzie otrzymał obywatelstwo. Nie zapomina jednak o swoich dokonaniach.
- Od mojego pierwszego rekordowego skoku minęły 33 lata (…) od tamtego czasu jestem bardzo dumny. Zawsze byłem przekonany, że ktoś mnie pobije. Jednak jest tylko jeden sposób, żeby tego nie zrobić. Trzeba usunąć z zawodów lekkoatletycznych skok wzwyż - mówił w 2021 roku.
Wygląda na to, że długo będzie się cieszył posiadaniem najlepszego wyniku na naszym globie.
Źródła: elpais.com, elmundo.es, playoffmagazine.com, libertaddigital.com, lavanguardia.com, polskieradio24.pl,
REKLAMA
AK
REKLAMA