Setki "blogerów wojskowych" w Rosji. ISW: ta grupa ma prowojenny i nacjonalistyczny charakter

- Liczna grupa rosyjskich "blogerów wojskowych", relacjonujących wojnę z Ukrainą zyskała istotną pozycję w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej i cieszy się dużą swobodą, pomimo krytyki ministerstwa obrony, a nawet Kremla - takie tezy stawia w najnowszym raporcie Instytut Badań nad Wojną.

2022-11-21, 10:11

Setki "blogerów wojskowych" w Rosji. ISW: ta grupa ma prowojenny i nacjonalistyczny charakter

Analitycy ISW stawiają tezę, że Putin "bronił blogerów przed atakami resortu i wspierał ich niezależność, chociaż w tym samym czasie zwiększa represje i cenzurę wewnątrz Rosji".

Jak pisze ISW, środowisko "blogerów wojskowych" to ok. 500 autorów, którzy stali się wpływowym głosem i źródłem informacji na temat przebiegu wojny.

- Grupa ta ma silnie prowojenny i nacjonalistyczny charakter i jest powiązana z prominentnymi ideologami nacjonalizmu. Powiązania z siłami zbrojnymi, armią, jednostkami czeczeńskimi czy tak zwaną Grupą Wagnera (w świetle prawa to nielegalna formacja zbrojna, red.) czy siłami proxy (formacjami tzw. separatystów) - dały im wpływowy głos, który w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej brzmi głośniej niż ministerstwo obrony - ocenia ISW.

REKLAMA

"Kreml pozwoli rosnącej nieformalnej grupie blogerów wojskowych uzyskać quasi oficjalną, ale niezależną pozycję, chociaż ogólnie represje i cenzura są nasilane" - zaznacza ISW, wskazując, że środowisko to często krytykuje władze i promuje własne narracje na temat wojny. Są tam osoby, które popierają Kreml, krytykując resort obrony, ale także tacy, którzy winili za porażki na froncie bezpośrednio Putina.

Czytaj także:

Niektórzy blogerzy są związani z władzami Rosji

"Jest zaskakujące, że Kreml toleruje środowisko blogerów, biorąc pod uwagę cenzurę wobec bardziej tradycyjnych mediów, w tym opozycyjnych i zagranicznych" - ocenia ISW.

Analitycy zaznaczają, że blogerzy przedstawiają opinie różniące się "dramatycznie" od ustrukturyzowanej prezentacji przebiegu wojny, oferowanej przez resort obrony. Korzystają z popularnych platform, takich jak Telegram czy rosyjskie sieci społecznościowe. Większość z nich działa na froncie lub ma źródła w strukturach wojskowych.

REKLAMA

Niektórzy z nich są powiązani z rosyjskim rządem lub oficjalnymi mediami rosyjskimi. Niektórzy zajmują oficjalne stanowiska. ISW pisze, że Putin “awansował" niektórych z nich, zapewne ze względu na ich wpływy na nacjonalistycznie nastawionych odbiorców. Kilku blogerów włączono do Rady Praw Człowieka, z innymi Putin spotykał się osobiście.

Popularność blogerów jest prawdopodobnie efektem tego, że Kreml nie zdołał stworzyć efektywnego przekazu w Telegramie (będącym kluczowym źródłem informacji), a w szerszym ujęciu - przygotować społeczeństwa na poważną i długą wojnę.

"Czy blogerzy wojskowi pozostaną lojalni wobec Putina, jeśli rosyjska armia będzie nadal ponosić porażki? Jak zareaguje Putin, jeśli tak się nie stanie? Te pytanie mogą się stać istotne w sytuacji, gdy Putin chce od niechętnego społeczeństwa, by coraz więcej ludzi stało się mięsem armatnim" - pisze ISW.

Czytaj także:

Zobacz: wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak

PAP/IAR/in./


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej