Sąd wyda ostateczny wyrok ws. "króla mafii wnuczkowej". "Hoss" miał wyłudzić ponad 2 mln złotych

W środę Sąd Apelacyjny w Poznaniu ma wydać prawomocny wyrok ws. "króla mafii wnuczkowej" Arkadiusza Ł. ps. Hoss. W lutym 2021 roku Hoss został nieprawomocnie skazany na karę sześciu lat i sześciu miesięcy więzienia za oszustwa dokonywane tzw. metodą "na wnuczka".

2023-04-05, 07:23

Sąd wyda ostateczny wyrok ws. "króla mafii wnuczkowej". "Hoss" miał wyłudzić ponad 2 mln złotych
Sędzia Przemysław Grajzer w Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu, 29 bm. Rozpoczął się proces odwoławczy w sprawie Arkadiusza Ł. ps. "Hoss". Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Arkadiusz Ł. ps. Hoss został oskarżony przez prokuraturę o szereg oszustw i prób oszustwa dokonanych od maja 2013 r. do kwietnia 2014 r. "Hoss" miał w ramach zorganizowanej grupy przestępczej działającej w Warszawie, Szwajcarii i Niemczech, wyłudzić pieniądze oraz biżuterię o łącznej wartości ok. 2 mln zł. Arkadiusz Ł. miał wprowadzać swoich rozmówców w błąd, podając się za ich bliskich znajomych lub członków rodzin. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił przed sądem składania wyjaśnień.

W lutym 2021 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał nieprawomocnie Arkadiusza Ł. na karę sześciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Sąd nakazał oskarżonemu także naprawienie szkód.

Sędzia Katarzyna Obst podkreśliła w uzasadnieniu, że w ocenie sądu zgromadzony materiał dowodowy "zezwalał na uznanie tego, że oskarżony Arkadiusz Ł. rzeczywiście jest winnym wszystkich zarzucanych mu czynów".

Materiał dowodowy

Sędzia przypomniała, że o ile sam fakt treści zeznań pokrzywdzonych nie był przez żadną ze stron negowany, to już kwestionowany był dowód w postaci kontroli operacyjnej. Jak wskazała jednak, "dowody z tych kontroli mogą być w ocenie sądu przez sąd polski wykorzystywane, i stanowiły podstawę dla uznania, że co do każdego z tych zdarzeń przestępczych, ten materiał dowodowy jest materiałem trafnym i winien być przez sąd możliwym dla oceny".

REKLAMA

- To, że jakieś aspekty formalne nie zostały przez stronę, która zarządzała takimi podsłuchami dopełnione, to, że termin został uchybiony (…) nie stanowi o niemożności wykorzystania takiego dowodu, stanowi natomiast o uchybieniu formalnym - dodała.

Sędzia zaznaczyła, że "błędy formalne nie stanowią o niemożności uzyskania dowodów i efekt takiego dowodu może być wykorzystywany w procesie karnym, jeżeli przepisy polskie by zezwalały na wykorzystywanie takiego dowodu, gdyby on był w ramach postępowania przed sądem polskim, tylko przed sądem polskim, prowadzony".

Sędzia uzasadniając wymiar kary wskazała ponadto, że nie można w niniejszej sprawie pominąć także faktu, że w każdym z zarzutów jest zarzut działania w ramach zorganizowanej grupy przestępczej.

"Rażącą niewspółmierność wymierzonej kary"

Apelację od tego orzeczenia złożył prokurator wskazując na rażącą niewspółmierność wymierzonej kary i domagając się wymierzenia Arkadiuszowi Ł. kary łącznej 13 lat pozbawienia wolności.

REKLAMA

Obrońcy z kolei wnieśli o uniewinnienie oskarżonego, ew. o uchylenie wyroku sądu pierwszej instancji i skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Adw. Paweł Głuchowski wskazywał m.in. na liczne wątpliwości co do legalności podsłuchów, które stanowią główny materiał dowodowy w sprawie.

Pod koniec marca sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Przebywający w zakładzie karnym Arkadiusz Ł. nie został doprowadzony na rozprawę. Sąd, ze względu m.in. zawiłość i obszerność sprawy, odroczył wydanie prawomocnego wyroku w tej sprawie do środy 5 kwietnia.

Orzeczenie wydane w lutym 2021 roku przez Sąd Okręgowy w Poznaniu było już kolejnym wyrokiem wobec Arkadiusza Ł. za zarzucane mu dokonywanie oszustw tzw. metodą "na wnuczka".

Czytaj także:

Proces "Hossa"

Pierwszy proces "Hossa" rozpoczął się przed poznańskim Sądem Okręgowym w połowie 2017 r. Śledczy zarzucili mu wówczas udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu w latach 2012-2014 w sumie kilku milionów złotych w różnych walutach oraz kosztowności: biżuterii, złota i złotych monet. Ofiarami były głównie osoby w podeszłym wieku, często samotne.

Mężczyzna miał wprowadzać obywateli innych państw w błąd co do tożsamości, pozorując bliskie pokrewieństwo lub znajomość z nimi. Miał też podawać się m.in. za funkcjonariusza policji. W 2019 roku poznański sąd okręgowy skazał Arkadiusza Ł. na karę siedmiu lat więzienia. Apelację od wyroku sądu pierwszej instancji złożyła zarówno prokuratura, jak i obrońcy oskarżonych.

W listopadzie 2020 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu wymierzył Arkadiuszowi Ł. karę sześciu lat więzienia. Uniewinnił go od dokonania dwóch czynów oszustwa, wskazując na brak wystarczających dowodów. Ten wyrok jest już prawomocny.

W pierwszym procesie na ławie oskarżonych "Hoss" zasiadł razem ze swoim bratem Adamem P., który odpowiadał z wolnej stopy. Sąd pierwszej instancji skazał Adama P. na karę sześciu lat pozbawienia wolności. Sąd Apelacyjny w Poznaniu wymierzył mu karę pięciu lat pozbawienia wolności, także uniewinniając go od dokonania dwóch czynów.

REKLAMA

Podsłuchane rozmowy

Sędzia Marek Kordowiecki, uzasadniając wyrok sądu apelacyjnego, podkreślił, że "rację mają w tej sprawie obrońcy obu oskarżonych, że te "podsłuchy", te rozmowy, jakie zostały zarejestrowane w ramach działań strony niemieckiej, nie mogą być uznane za dowód w sprawie, za legalny dowód w sprawie". Przypomniał jednocześnie, że kwestia ta została już wskazana przez sąd pierwszej instancji, który także uznał, iż są to dowody nielegalne i w związku z tym nie mogą być brane pod uwagę przy orzeczeniu wyroku.

Sędzia zaznaczył jednak, że sąd pierwszej instancji nie miał racji uznając, że dowód w sprawie mogą stanowić zeznania niemieckich policjantów. Jak tłumaczył, "nie ulega bowiem wątpliwości, że ci dwaj funkcjonariusze policji prowadzili to postępowanie karne w ramach postępowania nadzorowanego przez prokuraturę w Hamburgu; oni zbierali określone dowody, uczestniczyli w czynnościach dowodowych i oni mieli również okazję zapoznawania się z zarejestrowanymi rozmowami w trakcie podsłuchów".

- Takie postępowanie nie jest do zaakceptowania, ponieważ to jest mniej więcej tak, jakby sąd zapytał w charakterze świadka prokuratora prowadzącego śledztwo, który miałby powiedzieć, co dokładnie ustalono w trakcie tego śledztwa - tak się przecież nie robi - wskazywał Kordowiecki.

Czytaj też:

PAP,pkur

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej