Tusk pozwany za słowa ws. rannych górników. Sąd w Katowicach zdecyduje o miejscu procesu
- Sąd Apelacyjny w Katowicach zdecyduje o miejscu procesu z pozwu posła PiS Grzegorza Matusiaka przeciw przewodniczącemu PO Donaldowi Tuskowi z żądaniem przeprosin dla górników rannych podczas strajku w Jastrzębskiej Spółce Węglowej w 2015 r. - poinformował poseł.
2023-05-19, 12:13
Górnicy żądają od Donalda Tuska przeprosin za jego wypowiedzi dotyczące protestów z 2015 r. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Matusiak przypomniał podczas konferencji prasowej w Jastrzębiu-Zdroju, że złożył pozew przeciwko przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej i czeka na rozpoczęcie rozprawy.
Matusiak złożył zażalenie na decyzję Sądu Okręgowego w Rybniku, że pozew miałby toczyć się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Do rybnickiego sądu sprawa trafiła z Sądu Rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie pierwotnie, 23 lutego br. poseł złożył swój pozew.
- Sąd rejonowy przekazał akta sprawy do sądu okręgowego i dzisiaj czekamy na decyzję Sądu Apelacyjnego w Katowicach, w którym sądzie rozpocznie się rozprawa przeciwko Donaldowi Tuskowi - poinformował poseł Matusiak.
Tusk: nikt do górników nie strzelał
Strajk górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej trwał od końca stycznia do połowy lutego 2015 r. Związkowcy sprzeciwiali się oszczędnościom w spółce. Podczas protestów doszło do starć z policją, która użyła broni gładkolufowej i gazów łzawiących. Część górników doznała wówczas obrażeń ciała.
REKLAMA
W styczniu, podczas spotkania z wyborcami, Donald Tusk stwierdził, że mówienie o "strzelaniu do górników" to kłamstwa, a policja w 2015 r. "broniła siedziby spółki JSW przed grupą zorganizowanych kiboli", którzy zaatakowali górników pracujących z JSW. - Nikt nie zginął, nikt nie został ranny, nikt do górników nie strzelał - mówił wówczas Tusk. Stwierdzenie to powtórzył po swoich wcześniejszych wypowiedziach z listopada 2022 r., że "ja nie zauważyłem żadnego rannego górnika, nikt nie został ranny".
Sprawa w sądzie i zadośćuczynienie
- Tych całych sytuacji by nie trzeba było rozstrzygać w sądzie, gdyby Pan Donald Tusk przeprosił górników, bo domagamy się w tym pozwie po pierwsze przeprosin górników, którzy zostali ranni podczas pacyfikacji pod Jastrzębską Spółką Węglową i również zadośćuczynienia 20 tys. na Fundację Rodzin Górniczych - przypomniał Matusiak.
- Uważam, że to jest przeciąganie w czasie. Zawsze mówi się, że sądy są nierychliwe, ale sprawiedliwe. Ale jeżeli to będzie sprawiedliwy wyrok, szczególnie jeżeli chodzi o rannych górników, że będą mieć satysfakcję, że nie są chuliganami i nie są kibolami, tylko są pracownikami, którzy walczyli o miejsca pracy pod Jastrzębską Spółką Węglową, to z pewnością ta satysfakcja i ten czas może będzie po prostu dla nich jakimś takim zadośćuczynieniem - uznał Matusiak.
REKLAMA
Przedstawiający się jako świadek pod JSW z 2015 r. Zbigniew Supernak ocenił decyzję o rozpatrzeniu pozwu Matusiaka w sądzie w Gdańsku "jako kolejną szykanę dla osób poszkodowanych w tych wydarzeniach". Jak zauważył, musieliby oni jechać przez całą Polskę na każdą z rozpraw. - Moim zdaniem utrudni to przebieg procesu i oczywiście wprowadzi pewien dyskomfort dla świadków i poszkodowanych - podkreślił.
Przeciąganie, by wyrok nie był przed wyborami
- Odbieram to również jako próbę przeciągania trwania tego procesu w taki sposób, żeby wyrok nie był wydany jeszcze przed wyborami - dodał Supernak. - Wszyscy ci, którzy zostali poszkodowani, którzy czują się obrażeni przez pana Tuska, czują się w kolejnym etapie tej sprawy pomijani i lekceważeni - uznał.
- Pan Tusk miał wiele okazji ku temu - ostatnia była w Trzebini - mógł stanąć przed nami i powiedzieć krótko: szanowni państwo, myliłem się, zostałem wprowadzony w błąd, przepraszam. Sprawa wtedy zostałaby rozwiązana w sposób cywilizowany tak, jak robią to ludzie z wysokim poziomem kultury osobistej. No, jeżeli ktoś nie stosuje takich standardów, to cóż - jest tak, jak jest - wskazał Supernak.
REKLAMA
Historia postępowania
Po interwencji Prokuratury Generalnej, która uznała decyzję o umorzeniu za przedwczesną i wskazała na konieczność uzupełnienia materiału dowodowego, podobną potrzebę dostrzegł prokurator apelacyjny z Katowic, który zobowiązała gliwicką jednostkę do poszerzenia materiału dowodowego - m.in. o dokumenty z policji, z jastrzębskiego magistratu i o dokumentację medyczną pokrzywdzonych. Dodatkowo przesłuchano też kilku świadków.
W maju 2016 r. gliwicka prokuratura sygnalizowała, że wykonanie tych czynności nie zmieniło oceny prawnokarnej czynów, które były przedmiotem śledztwa i obrazu postępowania. Prokurator uznał, że funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień i że ich działanie było prawidłowe w sytuacji naruszenia porządku podczas demonstracji pod siedzibą JSW.
Środki nieadekwatne do sytuacji
Działania policji przed siedzibą JSW negatywnie oceniali wcześniej radni z Jastrzębia-Zdroju. Uznali, że użycie broni gładkolufowej było nieadekwatne do sytuacji i spowodowało zbyt duże obrażenia wśród protestujących. Policja stoi na stanowisku, że jej działania były adekwatne do rozwoju wydarzeń i stopnia zagrożenia.
REKLAMA
W maju 2016 r. gliwicka prokuratura uznała, że policjanci interweniujący przed siedzibą JSW nie przekroczyli uprawnień i że ich działanie było prawidłowe w sytuacji naruszenia porządku podczas demonstracji pod siedzibą JSW. Prokuratura tym samym umorzyła postępowanie, w którym wcześniej, zgodnie ze wskazaniem jednostki nadrzędnej, uzupełniła materiał dowodowy.
- Ósma rocznica pacyfikacji kopalni JSW. Bernacki: ludzie mają solidną pamięć
- Donald Tusk ma powód do zmartwień. Ponad połowa Polaków obawia się jego ponownych rządów
REKLAMA