"Do Berlina!". Protesty na wystawie Ochojskiej w Dzierżoniowie

Europoseł Koalicji Obywatelskiej Janina Ochojska regularnie obciąża polskie władze winą za kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej. Eurodeputowana pojawiła się kilka dni temu w Dzierżoniowie w związku z inauguracją zorganizowanej przez nią wystawy "Push-back jest nielegalny. Pomaganie jest legalne". Okazało się, że nie przypadła ona do gustu grupie lokalnych mieszkańców, którzy dali temu wyraz.

2023-06-10, 11:30

"Do Berlina!". Protesty na wystawie Ochojskiej w Dzierżoniowie
Grupa mieszkańców Dzierżoniowa wyraziła dezaprobatę wobec postawy Ochojskiej. Foto: Tomasz Gzell/PAP

To nie pierwsza inauguracja wystawy "Push-back jest nielegalny. Pomaganie jest legalne". W marcu odbył się jej wernisaż w Parlamencie Europejskim"To moja inicjatywa, z której jestem dumna. Ta wystawa nawołuje do przestrzegania prawa. Push-backi są nielegalne. Straż Graniczna przyznaje się do wykonania ponad 50 tys. push-backów. Wśród odepchniętych są też małe dzieci" - pisała w marcu na Twitterze Ochojska.

Sprzeciw mieszkańców

Oburzenia przekazem wystawy nie kryli wówczas europosłowie PiS, którzy mówili, że przedstawia ona sytuację na granicy polsko-białoruskiej w sposób "tendencyjny i niezgodny z prawdą".

W ostatnich dniach Janina Ochojska znowu przypomniała o sobie. We wtorek spotkała się z mieszkańcami Dzierżoniowa, w którym została otwarta jej wystawa. Kiedy jednak eurodeputowana zaczęła opowiadać, grupa osób wyraziła dezaprobatę wobec jej postawy. Najpierw skandowano hasło: "Tu jest Polska!", a następnie "do Berlina!".

"Wzorce z niemieckich obozów"

Janina Ochojska systematycznie - odkąd wybuchł kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej - atakuje rząd i polskie służby, wpisując się niejednokrotnie w narrację Kremla. Chociażby porównała funkcjonariuszy Straży Granicznej do niemieckich i sowieckich katów.

REKLAMA

"Mam nadzieję, że kiedyś ludzie z Straży Granicznej odpowiedzą za łamanie prawa i tortury zadawane niewinnym ludziom. Opisy takich czynów czytałam w relacjach osób, które przeżyły II WŚ. Wzorce z katów niemieckich i sowieckich obozów" - napisała na Twitterze w grudniu 2021 roku.

Oskarżenia bez pokrycia

Głośnym echem odbiła się również jej rozmowa w Radiu Zet, w której m.in. stwierdziła, że "ludzie umierają na granicy przez PiS", "rządzący powinni siedzieć za to, jak traktują migrantów" i że "mur na granicy z Białorusią powinien zostać rozebrany" (zapowiedziała przy tym, że bariera zostanie rozebrana).

Z kolei w marcu w wywiadzie dla Tok FM snuła opowieści o... zbiorowej mogile i leśnikach, którzy - jak sugerowała - mieli "uprzątnąć" ciała migrantów. - Ofiar tej granicy [polsko-białoruskiej] jest o wiele więcej. One są albo w jakimś zbiorowym grobie, bo nie zdziwiłabym się, gdyby w czasie, kiedy był zamknięty dostęp do granicy, po prostu pozbierano ciała, żeby nie było tych dowodów - powiedziała.

I dodała: "Przypuszczam, że w lesie są jeszcze ciała, ale być może część z nich została po prostu uprzątnięta. Dlaczego tak sądzę? Był taki moment, kiedy powołano leśników z całego kraju. Po co? Przecież nie po to, żeby pomogli puszczy w trudnym momencie. Ale po coś ich zwołano". Później, we wspomnianym wywiadzie w Radiu Zet przyznała, że nie ma na to dowodów.

REKLAMA

Czytaj także:

łl/tvp.info, niezależna.pl, tysol.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej