Myśliwiec FA-50 debiutuje na pokazach w Radomiu. Do czego będzie wykorzystywany?
W Polsce znajdują się już dwa egzemplarze samolotu FA-50, a kolejnych 10 sztuk ma dotrzeć do naszego kraju do końca 2023 r. Pokazy w Radomiu są pierwszą, publiczną okazją aby je zobaczyć na polskim niebie oraz okazją do pożegnania powoli wycofywanych z polskich sił powietrznych samolotów Su-22 i MiG-29.
2023-08-26, 11:42
Samolot FA-50 Fighting Eagle to południowokoreański lekki dwuosobowy odrzutowiec. Jak informuje Agencja Uzbrojenia, jego podstawowe uzbrojenie stanowi 20 mm działko oraz szeroki zakres podwieszanego uzbrojenia lotniczego, obejmujący pociski rakietowe powietrze-powietrze AIM-9X Sidewinder, pociski rakietowe powietrze-ziemia AGM-65 Maverick, a także kilka typów bomb lotniczych różnego typu.
Napęd stanowi silnik turbowentylatorowy z dopalaczem o ciągu 17,7 tysięcy funtów (79 kN). Prędkość maksymalna wynosi 1,5 Macha (1837,5 km/h). Zasięg operacyjny samolotu wynosi 1800 km, a jego pułap maksymalny 14,6 km. Masa własna samolotu wynosi 6,47 t, przy maksymalnej masie startowej 12,3 tony, co pozwala na przenoszenie uzbrojenia o masie do 4,5 tony.
Polskie samoloty FA-50 zostaną wyposażone w 34 zasobniki celownicze SNIPER, który pozwoli niezwykle precyzyjnie wykrywać i namierzać cele na dużych odległościach.
Powstał we współpracy KAI z Lockheed Martin
Nowy myśliwiec FA-50 jest rozwinięciem modelu szkolno-bojowego T-50 Złoty Orzeł, który powstał w koncernie KAI przy wsparciu Lockheed Martin z USA, jako samolot do szkolenia pilotów F-16. Dlatego będzie kompatybilny z infrastrukturą lotniskową polskich F-16. Zbudowano go ściśle według wymogów armii amerykańskiej i jest zintegrowany ze standardowymi systemami elektronicznymi NATO (np. system wymiany informacji Link 16). Charakterystyka w locie FA-50 jest zbliżona do F-16, co docenią polscy piloci, zwłaszcza ci z Su-22 i MiG-29.
REKLAMA
Koncern KAI z Korei Południowej zadeklarował, że skoro w Europie jest popyt na 200 lekkich myśliwców, takich jak FA-50 to jeżeli uda się sprzedać je do innych krajów naszego kontynentu, wtedy Polska stanie się centrum szkoleniowo-serwisowym FA-50.
Dlaczego je kupiono?
Polski resort obrony zamówił rok temu 12 samolotów FA-50. Pierwsze z nich dotarły do Polski w lipcu 2023 roku. Kolejne zamówienie przewiduje dostawę dalszych 36 maszyn w spolonizowanej wersji FA-50PL. Jak informuje MON, maszyny te będą wykorzystywane m.in. do patrolowania nieba nad Polską i wykonywania misji sojuszniczych.
W opinii ekspertów MON zakup 48 samolotów szkolno-bojowych FA-50 od koncernu KAI, był niezbędny, aby polscy piloci zachowali nawyki lotnicze do czasu pojawienia się 32 myśliwców F-35, z których pierwsze egzemplarze pojawią się na polskim niebie w roku 2024.
Niektórzy eksperci spoza MON krytykowali zakup 48 sztuk tego samolotu, uważając że trzeba było dokupić używane F-16 lub poczekać na większą liczbę dostępnych od producenta myśliwców F-35 (na razie Polska zamówiła 32 egzemplarze).
REKLAMA
Tylko pozornie te argumenty są rozsądne, bo oferowane przez USA i inne kraje NATO stare wersje F-16 wymagają dużych nakładów na modernizację, a kolejka po F-35 stale się wydłuża, ostatnio o Niemcy (35 sztuk), Finlandię, Czechy i Szwajcarię. A sierpniowa deklaracja przekazania Ukrainie używanych i starszych modeli F-16 z Danii, Norwegii i Holandii, pokazuje że te kraje jednoznacznie stawiają na myśliwce F-35.
Tymczasem Polska nie może dłużej czekać: 32 sztuki samolotów myśliwsko-szturmowych Su-22 z lat 80. XX wieku to wręcz latające zabytki. Polskie myśliwce MiG-29 w liczbie 8 egzemplarzy (z obietnicą przekazania kolejnych 6), już wysłano na Ukrainę, bo nie ma sensu ich dalsza modernizacja. Choćby z powodu kosztów i braku części zamiennych. W ostatnich latach z powodu katastrof wycofano aż 4 egzemplarze MiG-29, dlatego przed przekazaniem na Ukrainę, polska flota tych myśliwców miała 30 samolotów.
Podtrzyma nawyki pilotów czekających na F-35
Polskie lotnictwo wojskowe czekając na swoje 32 egzemplarze F-35 musi zachować nawyki lotnicze pilotów, zwłaszcza po nieuchronnym wycofaniu ze służby Su-22 i MiG-29. Do tego potrzeba określonej liczby wylatanych godzin (tzw. nalot), w czym pomoże FA-50. Koszt godziny lotu nowego, lekkiego odrzutowca jest pięć razy mniejszy niż w przypadku myśliwców F-16.
Warto przypomnieć, że wyszkolenie pilota F-16 kosztuje od 2,5 do nawet 5 mln USD, co zależy od jego zakresu oraz od tego czy szkolenie odbywa się w USA , czy też w kraju który kupił myśliwce.
REKLAMA
Samoloty FA-50 nie tylko będą skuteczniej wspierać wojska lądowe niż Su-22 (Su-22 nie mają radarów, tylko laserowe dalmierze). FA-50 jako lekki myśliwiec, może operować ze zwykłych dróg i autostrad, odwrotnie niż 48 polskich F-16, które wymagają dobrze wyposażonych baz lotniczych (Łask koło Łodzi i Krzesiny pod Poznaniem).
A rola samolotów szturmowych Su-25 na Ukrainie, pokazała, że do wsparcia wojsk lądowych nie zawsze trzeba wykorzystywać takie samoloty typowe myśliwce jak MiG-29 i Su-27. Dlatego polski FA-50 skutecznie zastąpi Su-22 z biało-czerwonymi szachownicami.
FA-50 oczami pilota
- Samolot jest bardzo manewrowy. Nie spodziewałem się tego na początku. Jest bardzo ergonomiczny i ma duży potencjał, jeśli chodzi o awionikę - powiedział mjr. Jacek Stolarek. Wojskowy zaznaczył, że FA-50 jest bardzo podobny do posiadanych przez polską armię samolotów F-16. - Jest bardzo zbliżony do F-16 w środku, pod kątem umiejscowienia wszystkich przyrządów i wyświetlania informacji - powiedział.
Pytany o możliwości wykorzystania samolotu w bojowego podkreślił, że są one szerokie. - To jest samolot wielozadaniowy. Będzie pełnił rolę nie tylko trenażera, ale będzie też mógł realizować bardzo szeroki wachlarz misji, które pełniły do tej pory MiGi-29 czy Su-22, a nawet zastąpić w niektórych zadaniach F-16 - wyjaśnił pilot.
REKLAMA
Mjr. Stolarek podkreślił jednak, że FA-50 nie będzie w stanie zabrać tyle samo uzbrojenia co F-16.
- Ale nie będzie musiał tyle zabierać. Liczy się to, jak nowoczesne jest to uzbrojenie. (…) Docelowa wersja FA-50PL będzie miała bardzo nowoczesny radar. Biorąc pod uwagę ilość informacji dostępnej w samolocie, będzie potrzebny podział ról pilotów w kabinie. Będziemy zatem mogli poszerzyć możliwości zastosowania maszyny - powiedział major Jacek Stolarek.
Pilot podkreślił, że pierwsze doświadczenia z obsługi tego samolotu nabył w Korei. Jak relacjonował, podczas szkolenia polscy wojskowi poznawali m.in. właściwości pilotażowe nowych maszyn w dzień i w nocy, skupiali się też na użyciu uzbrojenia precyzyjnego. Ćwiczyli też na symulatorach podczas sytuacji awaryjnych.
REKLAMA
PR24/PAP/IAR/Stanisław Brzeg-Wieluński
REKLAMA