Śmierć szefa Grupy Wagnera? Żaryn: następuje próba konsolidacji władzy na Kremlu

- Wydaje się, że na krótką metę następuje obecnie próba konsolidacji władzy na Kremlu, i środowisk władzy - mówił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej.

2023-08-24, 18:55

Śmierć szefa Grupy Wagnera? Żaryn: następuje próba konsolidacji władzy na Kremlu
Stanisław Żaryn. Foto: TWITTER/NEXTA/PAP/SHUTTERSTOCK

Prywatny samolot koordynatora najemników Grupy Wagnera Jewegienija Prigożyna rozbił się w okolicy Tweru. W środę wieczorem rosyjska agencja transportu lotniczego Rosawiacja poinformowała, że na pokładzie był Jewgienij Prigożyn i jego "prawa ręka" Dmitrij Utkin, pseudonim "Wagner". Wciąż nie ma jednak jednoznacznego potwierdzenia tych informacji. Rosyjskie instytucje i media podległe Kremlowi, które są jednym z głównych źródeł wiadomości na ten temat, nie budzą zaufania, co nakazuje wstrzemięźliwość w ferowaniu sądów w tej sprawie. Dość wspomnieć, że między innymi rosyjski kanał VchK-OGPU poinformował, że w kostnicy zidentyfikowano ciało Prigożyna oraz Utkina.

Niezależnie od tych informacji pojawiają się pytania, jak ewentualna śmierć przywódcy wagnerowców i członków sztabu wpłynie na sytuację w Rosji, wojnę na Ukrainie i bezpieczeństwo Polski w obliczu stacjonujących na Białorusi rosyjskich najemników. O możliwych scenariuszach zdarzeń rozmawialiśmy ze Stanisławem Żarynem, pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej.

Paweł Kurek, dziennikarz portalu polskieradio24.pl: Czy polskie służby są obecnie w stanie jednoznacznie potwierdzić, że Jewgienij Prigożyn faktycznie nie żyje? Czy mamy na to niepodważalne dowody?

Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej: Takiej ostatecznej informacji, potwierdzonej przez wiarygodne dla mnie źródło, ja na razie nie mam. Wiemy, że takie informacje podają oficjalne kanały Rosji, które są wprost zależne od Kremla, co w tym przypadku też ma swoje znaczenie, więc ostatecznie nie jestem w stanie potwierdzić ani uznać tej wiadomości za absolutnie wiarygodną. Mamy jednak szereg przesłanek, chociażby związanych z aktywnością samych środowisk wagnerowców, które uprawdopodobniają tę tezę. Natomiast trudno mówić tutaj o jakimś wiarygodnym potwierdzeniu tej informacji, takiej "kropce nad i".

Rosjanie są zdolni do prowadzenia różnego rodzaju operacji dezinformacyjnych i bazują na kłamstwach, gdy jest im to potrzebne, zatem ta sprawa wymaga jeszcze dalszych weryfikacji. Natomiast rzeczywiście jest to wiadomość prawdopodobna. Ale pan pyta o ostateczne potwierdzenie i wiarygodną informację. Na taką wciąż czekam.

REKLAMA

Jeżeli potwierdzą się informacje, że Jewgienij Prigożyn nie żyje, że zginął cały sztab tej organizacji paramilitarnej, w tym założyciel Grupy Wagnera Dimitrij Utkin ps. "Wagner", jakie to może wywołać perturbacje na szczytach władzy na Kremlu? Media donoszą, że "Putin jest przerażony i próbuje zapanować nad sytuacją". Wagnerowcy straszą w mediach społecznościowych działaniami odwetowymi.

Tutaj oczywiście wciąż mówimy o pewnych hipotezach i założeniach prawdopodobnych. Wydaje się, że na krótką metę następuje obecnie próba konsolidacji władzy na Kremlu, i środowisk władzy. Warto zwrócić uwagę na zbieżność czasową, bo wczoraj - przed katastrofą lotniczą, o której mówimy - doszło także do oficjalnego zwolnienia ze służby generała Siergieja Surowikina. To jest najwyżej uplasowany w strukturach armijnych poplecznik Prigożyna. Sporo jest osób rozlokowanych na średnich i niższych szczeblach armii, które realnie Prigożyna popierały. Natomiast Surowikin był najsilniejszy w strukturach wojskowych - jego (Prigożyna - red.) zaufany człowiek. Dlatego wygląda na to, że Kreml podjął próbę konsolidacji środowiska władzy, które zostało osłabione dwa miesiące temu (gdy najemnicy Grupy Wagnera ruszyli w kierunku Moskwy - red.). Doszło do usunięcia takich osób, które mogły spowodować problemy w przyszłości.

Natomiast z punktu widzenia długofalowego i średnioterminowego, to zdecydowanie te wczorajsze wydarzenia nie neutralizują pewnych tendencji, które zostały uruchomione w ostatnim czasie i będą trwały. Trzeba powiedzieć, że ten pucz, który miał miejsce dwa miesiące temu, znalazł pewne poparcie wśród, mówiąc ogólnie, rosyjskich struktur siłowych. Marsz na Moskwę uruchomił pewne tendencje erozyjne. To nie był ich początek, tylko pewien katalizator. I na pewno to jeszcze może do kremlowskich elit wrócić. Spodziewam się zatem, że w krótkiej perspektywie Krem liczy na eliminację różnego rodzaju ośrodków czy osób, które mogą być uznane za niebezpieczne, ponieważ te tendencje nadal istnieją i mogą gdzieś jeszcze się objawić jako realne ryzyko dla władzy.

Czy Rosja będzie starała się inaczej ukierunkować gniew wagnerowców? Propaganda kremlowska będzie próbowała obarczać winą za zabicie Prigożyna Ukrainę albo Zachód, żeby uchronić Kreml przed dalszą erozją putinowskiej struktury władzy, przed marszem na Moskwę?

Na razie przekaz propagandowy, który obserwujemy, przypomina tzw. chmurę dezinformacyjną. Są kolportowane różnego rodzaju wątki i tezy, po to, żeby właściwie zamazać to, co się mogło zdarzyć. Rzeczywiście, oprócz informacji, że za śmiercią Prigożyna mogą stać służby ukraińskie, pojawiają się pierwsze tezy, że to Zachód mógł go wyeliminować. Ale wydaje się, że w tej chwili raczej mowa o "mgle dezinformacyjnej", bo żadna z tych teorii nie wybija się jako wiodąca. Raczej spodziewam się, że chodzi o zmylenie, a nie o to, żeby tę sytuację wykorzystać do działań przeciwko Zachodowi. Tutaj trudno jest wykorzystać to zdarzenie do działań militarnych, jako pretekst propagandowy do jakiegoś poważniejszego uderzenia w Ukrainę. Wydaje się, że ta sytuacja raczej będzie rozgrywana na potrzeby wewnętrzne. To jest sygnał do pewnych środowisk w samej Rosji. Trochę na zasadzie systemu mafijnego. Pokazanie, co się dzieje z żołnierzem, który przekroczył "czerwoną linię". Trzeba to traktować jako przykład dla pozostałych.

W kontekście tej sytuacji nie sposób nie wspomnieć o wagnerowcach, którzy stacjonują na Białorusi. Tu znowu powołam się na doniesienia medialne. Wynika z nich, że najemnicy Grupy Wagnera mieli rozpocząć ewakuację z tego obszaru. Kanały telegramowe Brief i Chestny Detektiv, bez powoływania się na konkretne źródła, informowały, że na Białoruś miał przylecieć samolot Ił-76 rosyjskiego ministerstwa obrony, by ich zabrać. Czy mamy jakieś potwierdzenie, że tak faktycznie się dzieje? Że wagnerowcy opuszczają Białoruś?

REKLAMA

Ja w tej chwili nie mam żadnych informacji, które świadczą o tym, że rzeczywiście jakiś ruchy u wagnerowców następują. Tę informację zaskakująco szybko zaczęto kolportować, bo jeszcze wczoraj wieczorem pojawiły się pierwsze wiadomości o tym, że wagnerowcy ewakuują się z Białorusi. Jednak na ten moment nie mogę tego potwierdzić.

Jak zatem w obliczu ostatnich wydarzeń wygląda bezpieczeństwo Polski i sytuacja na polsko-białoruskej granicy? Jesteśmy w stanie ocenić, jak śmierć członków sztabu Grupy Wagnera wpłynie na działania najemników, jeśli chodzi o ewentualne prowokacje na granicy?

Obecna sytuacja z jednej strony pozwala ukryć wagnerowców w "jeszcze głębszej szarości".

Co pan przez to rozumie?

Oznacza to, że usunięcie przywództwa politycznego, które w sposób jednoznaczny jest połączone z Kremlem i Putinem, pozwala użyć wagnerowców jako w ogóle nieznanej nikomu, nieprzypisanej do żadnych państw, grupy prywatnych najemników. Mogą oni na Białorusi zostać, mogą coś wykonać, ale nie będzie to miało znamion odpowiedzialności państwowej. Z tego punktu widzenia możemy wskazać, że pewne ryzyko użycia wagnerowców przeciwko Polsce, Litwie czy Łotwie jest większe, bo oni tym bardziej w tej chwili są prywatnymi ludźmi, którzy - mówiąc językiem propagandy - mogą czegoś dokonać. Ale ja zakładam, że będzie próba przejęcia aktywów wagnerowców. Można się spodziewać wyznaczenia nowych osób lub przejęcia przez inną firmę najemną aktywów, które są w Afryce. Ponadto będziemy musieli obserwować, co zdarzy się z najemnikami, którzy pozostali w Rosji, na okupowanych terenach ukraińskich i na Białorusi. Tu różne scenariusze są możliwe - wchłonięcie ich do armii, przejęcie przez inną firmę najemną bądź też wyznaczenie nowych osób kontrolowanych przez Kreml.

REKLAMA

Ta sytuacja rodzi wciąż wiele pytań i niejasności, stąd też konieczność obserwowania i monitorowania wszystkiego na bieżąco. Ponadto trzeba pamiętać, że nawet w kraju o tak silnym aparacie represji, niemal totalitarnym, jakim jest Rosja, na pewno jakieś zjawiska i zdarzenia mogą wymykać się spod kontroli. Wiemy na przykład, że wagnerowcy już zapowiadają, iż na wypadek śmierci Utkina czy Prigożyna mają przygotowany jakiś scenariusz, który zaczynają realizować. Ta skala niepewności, co w Rosji i na Kremlu może się zdarzyć, na pewno jest wyższa niż 24 godziny temu.

Rozumiem, że w związku z tym zagrożenie związane z wagnerowcami, którzy znajdują się blisko polskiej granicy, nie maleje, a wręcz ta nieprzewidywalność powoduje, że ono rośnie?

W perspektywie krótkoterminowej zagrożenie może być większe, bo to oczywiście wymaga naszej pracy, służb wywiadowczych, żeby patrzeć, co się dzieje na Białorusi, jakie zagrożenia płyną. W perspektywie krótkofalowej zagrożenie może być większe. Natomiast w perspektywie długofalowej w tej chwili nie można mówić o żadnej zmianie, jeżeli chodzi o długofalową politykę wobec Zachodu, wobec NATO, wobec Polski i Ukrainy. Rosja nadal pozostaje państwem, które będzie zagrażało całej wspólnocie Zachodu. I tutaj też te rozgrywki mafijne między różnymi plemionami czy komórkami sporu nie mają żadnego znaczenia. Nam niewiele się zmienia, jeżeli chodzi o polską perspektywę tego, co nam przynosi rosyjska polityka.

Czytaj także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej