Średniowieczny manuskrypt odsłania tajemnice "powracającej gwiazdy"
W 1217 roku niemiecki mnich z klasztoru w Ursbergu zauważył, że w gwiazdozbiorze Korony Północnej rozbłysła nagle niezwykłą jasnością gwiazda, której wcześniej nie było tam widać. Zjawisko trwało kilka dni. Być może w 2024 roku będziemy mieli okazję znów je zobaczyć.
2023-09-18, 05:30
Wybuchowe powroty
Niewielka Korona Północna (Corona Borealis), położona na północnym niebie między Wolarzem i Herkulesem, jest jednym z 48 gwiazdozbiorów wyodrębnionych w II wieku naszej ery przez Ptolemeusza (ok. 100-170). Jej nazwę starożytny astronom zaczerpnął z greckiej mitologii. Odnosi się ona do ślubnego diademu podarowanego przez boga Dionizosa jego żonie - kreteńskiej księżniczce Ariadnie.
Konstelację tworzy około 40 gwiazd widocznych gołym okiem oraz kilkanaście obiektów świecących na tyle słabo, że można je zobaczyć tylko za pomocą przyrządów optycznych. Jednym z najciemniejszych ciał w Koronie Północnej jest gwiazda oznaczona jako T Coronae Borealis (T CrB). Została ona odkryta w 1866 roku przez irlandzkiego astronoma Johna Birminghama (1816–1884), gdy pojawiła się w pobliżu jednego z najjaśniejszych obiektów w gwiazdozbiorze. Po pewnym czasie jasność T CrB spadła ponownie poniżej możliwości obserwacyjnych ludzkiego oka.
Po 80 latach, w 1946 roku, T CrB rozbłysła ponownie. Dziś wiemy, że obiekt ten jest podwójnym układem czerwonego giganta i białego karła, zaś jej regularne rozbłyski związane są z przepływami materii między gwiazdami, które skutkują wybuchem karła jako tzw. nowej powrotnej.
Od ostatniej eksplozji w układzie T CrB minęło 77 lat. Naukowcy od 2016 roku obserwują wzrost aktywności i towarzyszący mu nieznaczny wzrost jasności T CrB. Spekuluje się, że wybuch może być widoczny już w 2024 roku - o ile sprawdzą się teorie na temat cyklicznej regularności rozbłysków. Nieoczekiwanie nowe dane na temat powrotów nowej T CrB odkryto w dokumencie sprzed 800 lat.
Znaki na niebie
W kronice klasztoru w Ursbergu ojciec Burchard, opat zgromadzenia premonstratensów, odnotował w 1217 roku niezwykłe wydarzenie. "Widziano cudowny znak" – pisał o zaobserwowaniu przez jednego z mnichów nagle rozbłysłego obiektu w gwiazdozbiorze Corona Borealis. Gwiazda "świeciła wielkim blaskiem" przez "wiele dni".
Naukowcy ostrożnie wykluczyli, że zakonnik mógł widzieć np. wybuch supernowej, który pozostawił by po sobie mgławicę, taką jak Krab, albo jasną planetę (te nie wędrują przez ten obszar nieba), albo kometę, która dla duchownych nie stanowiła nic nadzwyczajnego (choć z pewnością komety oznaczały dla nich zapowiedź zagłady). Badacze są więc niemal pewni, że wspomniany w średniowiecznym manuskrypcie "cudowny znak" to właśnie T CrB.
Co więcej, astronomowie podejrzewają, że to samo ciało było przedmiotem obserwacji dokonanej w 1787 roku przez angielskiego astronoma Francisa Wollastona (1731-1815), 81 lat przed odkryciem Johna Birminghama. Wprawdzie Wollaston zidentyfikował obiekt jako inną gwiazdę, ale określone przez obserwatora współrzędne i zachowanie pokrywają się w znacznym stopniu z pozycją i charakterystyką T CrB.
Naukowcy, przygotowani na ewentualny powrót nowej w konstelacji Korony Północnej, mają tymczasem zamiar nadal przeglądać dawne archiwa i biblioteki w poszukiwaniu innych zapisów obserwacji nagłych rozbłysków w tym gwiazdozbiorze. Zgromadzona wiedza pozwoli im jeszcze lepiej zrozumieć T CrB i jeszcze dokładniej przewidywać jej wybuchy w przyszłości.
LiveScience/mc