NATO zaangażuje się w interwencję w Libii?
To już trzecia narada ambasadorów państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego w ostatnich dniach, która odbywa się w Brukseli.
2011-03-20, 16:00
Posłuchaj
Dyplomaci w kwaterze głównej powiedzieli Polskiemu Radiu, że na tym spotkaniu może zapaść decyzja, czy NATO jako całość zaangażuje się w operację.
Od rozpoczęcia interwencji zbrojnej mijają 24 godziny, a do tej pory wciąż nie jest jasne stanowisko Sojuszu i nie wiadomo, czy NATO będzie koordynowało akcję w kolejnych etapach.
Na spotkaniu w Brukseli ambasadorowie powinni zatwierdzić plany ewentualnościowe przygotowane przez dowódców NATO-wskich dotyczące operacji wojskowej. Chodzi o ustalenie, który kraj i w jakiej formie weźmie udział w działaniach zbrojnych. Wprawdzie operację zapoczątkowała koalicja, w skład której wchodzą Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Kanada i Włochy, ale do tej grupy mają dołączyć kolejne kraje. Część już wstępnie zgłosiła swój udział - między innymi Belgia, Hiszpania, Dania, a także Norwegia.
W operacji na pewno nie wezmą udział Niemcy i Turcja, które są jej przeciwne. Pozostałe państwa, jak na przykład Polska, zaoferowały chęć niesienia pomocy humanitarnej.
REKLAMA
Czekają na rozkaz
Włoskie lotnictwo jest gotowe do udziału w międzynarodowej operacji wojskowej przeciwko Libii. Jak poinformował minister obrony Ignazio La Russa, osiem włoskich myśliwców czeka na rozkaz dowództwa sił sprzymierzonych, aby wziąć udział w akcji. "Chcemy na równi z innymi państwami uczestniczyć w libijskiej operacji" - oświadczył w telewizji RAI minister La Russa.
Tymczasem francuski lotniskowiec o napędzie atomowym "Charles de Gaulle" opuścił Francję i wypłynął w kierunku Libii. W porcie w Tulonie żegnały go między innymi rodziny marynarzy. Lotniskowiec "Charles de Gaulle" będzie potrzebował około 24 godzin, by dotrzeć do wybrzeży Libii. W chwili wychodzenia z portu na jego pokładzie nie było samolotów. Dolecą one do niego później, a następnie "Charles de Gaulle" będzie służył francuskiemu lotnictwu jako baza do lotów bojowych przeciwko siłom pułkownika Kadafiego.
"Charles de Gaulle" znajdzie się u wybrzeży Libii wraz ze swoją eskortą, w której skład wchodzą okręt podwodny o napędzie atomowym, trzy fregaty i tankowiec.
Niemcy tłumaczą nieobecność
Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle odrzucił w niedzielę sugestie, że stanowisko Niemiec w sprawie interwencji wojskowej w Libii jest odosobnione. Wskazał on, że także Polska nie zamierza wziąć udziału w akcji zbrojnej przeciw Muammarowi Kadafiemu.
REKLAMA
"Niemcy ze swoim stanowiskiem nie są osamotnione w Europie" - oświadczył Westerwelle. Jak dodał wielu partnerów w UE "nie tylko rozumie i szanuje niemieckie stanowisko, ale je podziela" i wstrzymuje się od udziału w operacji militarnej przeciwko siłom libijskiego dyktatora. Dopytywany, o jakie państwa chodzi, podał jako przykład Polskę; premier Donald Tusk potwierdził w sobotę w Paryżu poparcie Polski dla rezolucji RB ONZ w sprawie Libii, ale zapowiedział, że Polska nie będzie uczestniczyć w operacji militarnej.
"Dlatego wrażenie, jakoby Niemcy były izolowane w Europie albo we wspólnocie międzynarodowej, jest całkowicie fałszywe" - powiedział w niedzielę w Berlinie niemiecki minister.
Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia
rk
REKLAMA