Wzrósł import używanych aut osobowych do Polski. Są najnowsze dane

Zgodnie z opublikowanym w piątek przez Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar raportem, w styczniu zarejestrowano w Polsce 72 742 sprowadzonych z zagranicy używanych samochodów osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 tony. To o 24,6 proc. więcej niż rok wcześniej.

To kolejny, siódmy już z rzędu, miesiąc rosnącego importu - podkreślili analitycy Samar. Podkreślili, że grudniowy wskaźnik wzrostu jest drugim najwyższym w minionym roku, co może wskazywać na coraz większą dostępność samochodów za granicą.

Prognoza na 2024 rok

Prognoza na ten rok to ok. 870 - 900 tys. sztuk. Zdecydowaną większość sprowadzonych w styczniu pojazdów - 66 006 sztuk - stanowią samochody osobowe, których zarejestrowano o 44,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Import samochodów użytkowych - 6 736 sztuk - jest o 26,9 proc. większy niż przed rokiem.

Średni wiek aut sprowadzanych w styczniu 2024 r. wyniósł 12,2 lata. Jak podkreślił Samar, decydujący wpływ na taki wynik miał wiek aut osobowych z silnikiem benzynowym, który wynosi 12,9 lat. Średni wiek importowanego samochodu z silnikami Diesla wynosi - 11,5 lat. Sprowadzane "elektryki" miały średnio 4.7 lat.

Najwięcej aut wjechało z Niemiec

Najważniejszym źródłem importu pozostają Niemcy, skąd do Polski w styczniu trafiło 37 641 aut, co stanowi 21,3 proc. Na kolejnych miejscach znalazły się: Francja - 8 015 sztuk, Belgia - 5 273 sztuk, Stany Zjednoczone - 44 22 sztuk i Holandia - 3 768 sztuk.

W rankingach popularności marek wśród samochodów osobowych pierwsze miejsce zajął Volkswagen, a w kategorii aut dostawczych - Renault. Najpopularniejszym importowanym modelem osobowym było Opel Astra, na drugim miejscu Volkswagen Golf, a na trzecim Audi A4. W segmencie pojazdów dostawczych najpopularniejszy był samochód Renault Master. 

• Motoryzacyjne preferencje Polaków. Czy chętnie wybieramy SUV-y?
• Jak kupić używany samochodów w dobrym stanie? Podpowiada ekspert motoryzacyjny
• Kupno używanego auta. Prawie połowa z nas chce na ten cel przeznaczyć do 30 tysięcy złotych

PAP/IAR/PR24.pl/mk