Góry nie wybaczają błędów. GOPR apeluje o przestrzeganie zasad
Turyści lekceważą zasady bezpieczeństwa w górach. Chodzą po zamkniętych i oblodzonych szlakach Śnieżki - ocenił Adam Tkocz, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR. Zaapelował o stosowanie się do zakazów i właściwą ocenę swoich umiejętności.
2024-02-07, 14:38
We wtorek doszło do drugiego w ciągu tygodnia wypadku na zboczu Śnieżki. Czeska turystka tym razem ześliznęła się trzysta metrów z Drogi Jubileuszowej do doliny rzeki Łomniczki. Nic się jej nie stało i samodzielnie zeszła pieszo do Karpacza.
- Turyści lekceważą zasady bezpieczeństwa w górach. Przeceniają też swoje umiejętności i możliwości. Wydaje im się, że jak mają raczki na butach to wejdą wszędzie bezpiecznie i sobie poradzą. Dlatego apleuję o stosowanie się do zakazów i przestrzeganie zasad - powiedział Adam Tkocz, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.
Łamanie zakazów
Podkreślił, że sześcioro czeskich turystów na Drodze Jubileuszowej złamało zakaz wejścia, bo ten szlak - podobnie jak większość zimą - jest zamknięty i poruszanie się nim jest śmiertelnie niebezpieczne.
- Tam przy szlabanie nikt nie stoi. Jednak zakaz Karkonoskiego Parku Narodowego obowiązuje i jego złamanie grozi mandatem lub grzywną. Sprowadziliśmy tę piątkę turystów do Domu Śląskiego i w ramach akcji ratunkowej spisaliśmy ich dane. Jeśli park się zwróci to je przekażemy. Turystka, która ześliznęła się i zeszła do Karpacza też była w naszej bazie, skąd zabrała ją rodzina - powiedział naczelnik.
REKLAMA
Łatwo o problemy
Podkreślił, że warunki w Karkonoszach, szczególnie w rejonie Śnieżki są bardzo trudne. Szlaki i drogi ją oblodzone, dlatego lekceważenie zakazów to igranie z bezpieczeństwem i losem.
- Wszędzie jest ślisko i można naprawdę mieć problemy. Dlatego apelujemy do turystów, by nie przeceniali swoich możliwości i umiejętności, by dokładnie przeglądali swój sprzęt, który używają. Jedna przede wszystkim, by nie łamali zakazów i nie wchodzili w miejsca niebezpieczne - podsumował naczelnik.
- Kolejna lawina w Tatrach. W rejonie Doliny Pięciu Stawów Polskich znaleziono jedną osobę
- "Uwaga, góry!" - reportaż Jakuba Tarki
PAP/mn
REKLAMA