"Szok, ale nie było zaskoczenia". Była rzeczniczka NATO wspomina inwazję Rosji na Ukrainę
- To był mroczny dzień, ale NATO było przygotowane - wspomina 24 lutego 2022 roku, czyli rozpoczęcie przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, była rzeczniczka NATO, obecnie ekspertka do spraw bezpieczeństwa i obrony w instytucie badawczym Royal United Services Institute Oana Lungescu. W rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką po raz pierwszy opowiada, czy Sojusz wierzył, że Ukraina się obroni, a także czy mógł szybciej dozbrajać Kijów.
2024-02-23, 20:26
Beata Płomecka, brukselska korespondentka Polskiego Radia: dwa lata temu Rosja napadła na Ukrainę. Pani była w samym centrum wydarzeń i podejmowanych decyzji jako rzeczniczka Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co Pani pamięta z tamtego dnia?
Oana Lungescu, była rzeczniczka NATO, obecnie ekspertka do spraw bezpieczeństwa i obrony w instytucie badawczym Royal United Services Institute: to był bardzo mroczny dzień. To był szok, ale nie było zaskoczenia, ponieważ od listopada 2021 roku mieliśmy w NATO informacje wywiadowcze o masowej mobilizacji sił rosyjskich wzdłuż granic Ukrainy, a nie było ku temu żadnego powodu. To nie mogły być ćwiczenia, jak twierdzili Rosjanie. Dlatego od końca 2021 roku publicznie informowaliśmy o tym. Podjęliśmy bezprecedensową decyzję o odtajnieniu dużej liczby danych wywiadowczych, aby opinia publiczna wiedziała co Rosja zamierza zrobić. Tak więc 24 lutego byliśmy przygotowani. Gotowość bojowa naszych wojsk była już podwyższona od grudnia. W ciągu kilku godzin od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę uruchomiliśmy nasze plany obrony od Bałtyku po Morze Czarne. Postawiliśmy nasze wojska w stan najwyższej gotowości, aby dać Rosji jasno do zrozumienia, że NATO będzie bronić każdego sojusznika.
Wtedy nie wiedzieliśmy jak to wszystko się potoczy. Jaka była atmosfera w kwaterze głównej, czego się spodziewano, czy była wiara w to, że Ukraińcy się obronią?
Atmosfera była bardzo ponura. Prawdą jest, że w tamtym czasie niewiele osób spodziewało się, że Ukraina będzie walczyć tak dzielnie, jak do tej pory i że będzie w stanie odeprzeć masową rosyjską inwazję. Teraz, po dwóch latach, widzimy, że choć sytuacja na froncie jest trudna, Ukraina pozostaje niepodległym państwem. Ukrainie udało się odzyskać prawie połowę terytorium, które zajęła Rosja. Ukraina bardzo dobrze radzi sobie z niszczeniem rosyjskiego potencjału powietrznego i morskiego. Cele Rosji się nie zmieniły, ale Ukraina wciąż się trzyma.
Ukraina apelowała o wsparcie wojskowe od samego początku, a sojusznicy dyskutowali co można przekazać ukraińskim żołnierzom. Toczyły się dyskusje na temat wysłania czołgów, myśliwców, na początku nie było zgody, a teraz Ukraina to wszystko otrzymuje. Czy uważa Pani, że można było zrobić więcej i szybciej?
Oczywiście wsparcie dla Ukrainy ewoluowało wraz z rozwojem wojny, a wojny są nieprzewidywalne. Sojusznicy musieli więc oceniać sytuację na każdym etapie, a następnie starać się wspierać Ukrainę w najlepszy możliwy sposób. Można dyskutować, czy nie powinniśmy byli zrobić więcej jeśli chodzi o dostawy amunicji. Bo niezależnie od wsparcia, jakie Ukraina otrzymała, jeśli brakuje amunicji, to bardzo trudno jest odpierać atak. Kluczowe są kwestie podstawowe – amunicja i paliwo, one pomagają kontynuować ofensywę i pomagają Ukrainie się bronić.
Zachęcamy do wysłuchania rozmowy:
Posłuchaj
Oana Lungescu w rozmowie z Beatą Płomecką (IAR) 3:12
Dodaj do playlisty
»ROSYJSKA AGRESJA NA UKRAINĘ - czytaj więcej w PolskieRadio24.pl«
Czytaj także:
- Dwa lata rosyjskiej agresji na Ukrainę. Najważniejsze momenty wojny
- "Rosja może być groźna przez dekady". Były łotewski ambasador: musimy przyspieszyć pomoc dla Ukrainy
- Dwa lata od wybuchu wojny na Ukrainie. Gen. Skrzypczak: Rosjanie odbudowali potencjał sił zbrojnych
[ZOBACZ TAKŻE] Poseł KO Michał Szczerba gościem Polskiego Radia:
PolskieRadio24.pl/ mbl
REKLAMA
REKLAMA