Demonstracja poparcia dla byłego prezydenta Brazylii. Bolsonaro zgromadził tłumy
Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zgromadził w niedzielę tłumy swoich zwolenników na wielkiej demonstracji, która odbyła się na głównej alei stolicy gospodarczej kraju Sao Paulo.
2024-02-26, 03:49
Bolsonaro chciał w ten sposób zademonstrować poparcie, jakim cieszy się wśród skrajnej prawicy w sytuacji, gdy toczy się wobec niego kilka równoległych dochodzeń w związku z oskarżeniami o próbę dokonania zamachu stanu po przegranych wyborach, które odbyły się pod koniec 2022 roku. Ich zwycięzcą został lewicowy polityk Inacio Lula da Silva.
Demonstracja dla Bolsonaro
Zwołaną przez siebie demonstrację Bolsonaro nazwał "pokojowym zgromadzeniem na rzecz państwa prawa oraz naszej wolności, rodzin i przyszłości. W swym przemówieniu stanowczo zaprzeczył, jakoby zamierzał dokonać zamachu stanu, zaś dekret ustanawiający "stan nadzwyczajny" w Brazylii po przegranych wyborach, którego kopia została znaleziona przez policję podczas rewizji w domu byłego ministra sprawiedliwości Andersona Torresa, określił jako "kopię dokumentu zgodnego z Konstytucją".
W oparciu o ten dokument byłemu prezydentowi Bolsonaro m.in. skonfiskowano paszport. Został on także oskarżony o przygotowanie projektu dekretu unieważniającego wyniki głosowania, o wywieranie nacisku na najwyższych dowódców wojskowych, aby poparli próbę zamachu stanu i wzięli udział w operacji mającej m.in. na celu "uciszenie" sędziów Najwyższego Trybunału Federalnego przez uwięzienie.
Zwolennicy Bolsonaro, populisty porównywanego często do Donalda Trumpa, 8 stycznia ub. roku, po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich, wtargnęli tłumnie do Pałacu Prezydenckiego w stolicy kraju Brasilii, pustosząc częściowo jego wnętrze, a także do gmachów Najwyższego Trybunału Federalnego i do siedziby Kongresu. Tłum domagał się dokonania przez wojsko zamachu stanu.
REKLAMA
Wszystko to działo się w tydzień po objęciu stanowiska prezydenta przez Lulę da Silvę.
Sytuacja w Brazylii
Światowe agencje prasowe, komentując niedzielną demonstrację w Sao Paulo i pisząc o intencjach jej organizatorów podkreślają, iż miała ona pokazać światu, że Bolsonaro, który za rozpowszechnianie kłamstw o rezultatach wyborów prezydenckich otrzymał sądowy zakaz kandydowania w wyborach do roku 2030 i którego oczekuje jeszcze kilka innych dochodzeń sądowych, cieszy się wciąż w bardzo spolaryzowanej politycznie Brazylii znacznym poparciem.
- Nie jest politycznym trupem, może rywalizować i być może uda mu się zapobiec niesprawiedliwości – oświadczył deputowany Marco Feliciano, członek Partii Liberalnej, do której należy Bolsonaro.
- Brazylia pogrąży się w chaosie, gdyby były prezydent został aresztowany – groził polityk.
REKLAMA
Fabio Wajngarten, rzecznik rodziny Bolsonaro, powiedział dziennikarzom, że według jego oceny w demonstracji uczestniczyło 700 tys. osób, wśród nich gubernatorzy trzech brazylijskich stanów.
Poparcie dla Jaira Bolsonaro
Gubernator stanu Sao Paolo Tarcisio de Freitas, który był ministrem infrastruktury w rządzie Bolsonaro (2019-2022) zapewniał przed demonstracją, że też będzie w niej uczestniczył.
"Były prezydent pragnie zademonstrować w Sao Paulo poparcie polityczne, na jakie może liczyć, chce uczestniczyć w życiu politycznym nawet jeśli zostanie aresztowany" - cytuje Reuters "źródło zbliżone do Bolsonaro", które porównuje go z urzędującym prezydentem Lulą da Silvą.
Obecny szef państwa, lider lewicy, w latach 2018-2019 – zanim oskarżenia pod jego adresem umorzono w wyniku rewizji procesu - spędził w więzieniu 580 dni pod zarzutem udziału w korupcji za czasów swej pierwszej prezydentury.
REKLAMA
- Przywódcy USA, Kanady i Meksyku: popieramy wolną wolę Brazylijczyków
- Zamieszki w Brazylii. Ekspert: taki scenariusz był przewidywany już kilka miesięcy temu
dz/PAP
REKLAMA