Pieniądze z KE na produkcję amunicji, Polska dostała "grosze". Politycy PO i PiS przerzucają się oskarżeniami
Komisja Europejska zdecydowała o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Ma to na celu dostarczenie większej liczby pocisków Ukrainie i uzupełnienie zapasów państw Unii Europejskiej. Polski przemysł zbrojeniowy otrzymał tylko 2,1 mln euro, co wywołało lawinę komentarzy.
2024-03-16, 21:00
Decyzja KE ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie.
Środki mają trafić w dużej części do takich firm, jak Rheinmetall, Nammo, Chemring Nobel, Hellenic Defence Systems, Eurenco. Mają też pobudzić dodatkowe inwestycje ze strony przemysłu poprzez współfinansowanie, co ma przełożyć się na łączną kwotę inwestycji o wartości około 1,4 mld euro.
Z Polski o środki aplikowały trzy firmy: MESKO S.A. Zakłady Metalowe Dezamet i Zakłady Chemiczne Nitro-Chem. Tylko Dezamet dostanie pieniądze. Pozostałe dwa wnioski przepadły podczas oceny na wzór przetargowej.
Szef BBN: mamy do czynienia ze skandalem
Do decyzji KE odniósł się w sobotę na platformie X szef BBN. "Jedno jest pewne: w sprawie dofinansowania produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej przez Komisję Europejską mamy do czynienia ze skandalem" - napisał Siewiera.
REKLAMA
"Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 proc. całego dofinansowania, zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20 proc. dostępnej puli 500M €. Oprócz ustalenia czy zawodnicy popełnili błędy techniczne, czy zostali faulowani jeszcze przed wejściem na ring i to przez sędziego, konieczne jest natychmiastowe złożenie protestu co do wyników tego postępowania. Jeśli tak ma wyglądać europejska solidarność to niech nikogo nie dziwi kontraktowanie sprzętu za Atlantykiem i na Pacyfiku. To kwestie FUNDAMENTALNE" - podkreślił szef BBN.
Według Jacka Siewiery, ewentualne tłumaczenia, że wnioski miały wady formalne nie mogą być poważne. "Zawsze można oferenta wezwać do uzupełnienia braków" - dodał.
"Żadne tłumaczenia, że dofinansowanie będzie jeszcze w drugiej turze nie może być zadowalające dla Polskiego Rządu. Wtedy kontrakty będą już alokowane, a Polska Armia uzależniona od zewnętrznych podmiotów" - podkreślił szef BBN.
Mariusz Błaszczak porównuje do Niemiec i Węgier
Wcześniej do tej sprawy odnosił się także były minister obrony Mariusz Błaszczak.
REKLAMA
"Donald »Król Europy« Tusk załatwił dla Polski całe 0,42 proc. z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro?" - zapytał.
Jak dodał, niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln euro.
Borys Budka mówi o Trybunale Stanu
Do komentarza byłego szefa MON w rządzie PiS odnieśli się m.in. Borys Budka i Marcin Kierwiński.
"Za zaniechania dotyczące braku grantów dla polskich zakładów zbrojeniowych Błaszczak i reszta powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Wnioski do KE należało składać w okresie październik - grudzień 2023 r. Wtedy oni zajmowali się kampanią wyborczą, a potem udawali, że tworzą rząd" - przypomniał Budka.
REKLAMA
Marcin Kierwiński ocenił, że Błaszczak "przekracza próg bezczelności" i jest to "nieudolna próba ucieczki od odpowiedzialności".
Spadek po Błaszczaku
Byłemu ministrowi obrony odpowiedział też rzecznik MON: "Panie Pośle Błaszczak: grantów na produkcję amunicji mamy dokładnie tyle, ile Pan pozostawił po sobie w polskim przemyśle zbrojeniowym".
"To, że zdobywa go tylko jedna nasza firma powinno być dla Pana wstydem, bo oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r., a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023 r. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS!" - czytamy.
Zarzucił też Błaszczakowi, że zamiast go wesprzeć "wolał urządzać w tym czasie polityczne pikniki".
REKLAMA
"Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia" - podsumował rzecznik MON.
"Mogą załatwić wszystko"
W obecny rząd w kontekście ASAP, uderza też Paweł Jabłoński. Były wiceminister spraw zagranicznych wytyka, że za rządów PiS złożono wnioski, a chwaląca się dobrymi kontaktami w Europie PO, nie potrafiła ich przekuć w pieniądze.
O czym nie wspominają politycy PiS, zarzucając ekipie Tuska, że nie "załatwiła" pieniędzy? To reguły oceny złożonych wniosków.
REKLAMA
Komisji Europejskiej zależało najbardziej na natychmiastowym zwiększeniu produkcji pocisków i przyspieszeniu realizacji zamówień. Wnioski, które to obiecywały mogły liczyć na wyższy wynik podczas oceny - tym kryteriom przyznano najwyższą rangę (waga 3).
Zdecydowanie mniejsze znaczenie dla KE w tym programie miała eliminacja tzw. wąskich gardeł i usprawnienie procesu produkcji (waga 1) - a właśnie na tym koncentrowały się, jak wynika z oficjalnych komunikatów, aplikacje polskich firm.
"Zakres złożonych projektów obejmuje eliminację wąskich gardeł w zakresie produkcji amunicji o kalibrze 155 mm oraz 122 mm, w tym poprzez budowę instalacji wraz z infrastrukturą do jej elaboracji, zakup oprogramowania niezbędnego do produkcji oraz stworzenie nowych zdolności produkcyjnych dla ładunków modułowych przeznaczonych do haubic kalibru 155 mm" - informowało Mesko.
W procesie oceny analizowano w skali 0-5, w jakim stopniu złożone wnioski adresują poszczególne kryteria i na tej podstawie wyliczano końcowy rezultat. W pewnym uproszczeniu - zwiększenie produkcji choćby na "3" mogło dawać więcej punktów do końcowej oceny niż eliminacja wąskiego gardła w produkcji na "5".
REKLAMA
- Amunicja, pojazdy i broń przeciwlotnicza. Niemiecki Rheinmetall otworzy w Ukrainie fabryki broni
- Wojna w Ukrainie. Czechy zadeklarowały konkretną pomoc. Żołnierze otrzymają łącznie 500 tys. pocisków
IAR/PAP/fc
REKLAMA