Euro 2024. Polska - Estonia. Biało-Czerwoni rozbili rywala. Piotrowski i Zalewski pokazali klasę [OCENY]

Polscy piłkarze wygrali w Warszawie z Estonią 5:1 w półfinałowym meczu barażowym o awans na mistrzostwa Europy 2024. Jak zagrali Biało-Czerwoni? Zapraszamy do zapoznania się z ocenami portalu PolskieRadio24.pl.

2024-03-21, 22:43

Euro 2024. Polska - Estonia. Biało-Czerwoni rozbili rywala. Piotrowski i Zalewski pokazali klasę [OCENY]
Biało-Czerwoni w dobrym stylu wygrali z Estonią, choć pozwolili słabemu rywalowi na zdobycie gola . Foto: PAP/Leszek Szymański

Oceny reprezentantów Polski za mecz z Estonią (skala 1-6):

Wojciech Szczęsny - 3. Przez niemal cały mecz bramkarz Juventusu był bezrobotny. Nie zdołał zachować czystego konta, ale trudno go winić za straconego gola. Miał jednak piłkę na rękach po strzale Vetkala i był bliski obrony uderzenia Estończyka.

Paweł Dawidowicz - 2,5. Przez większość spotkania Estończycy nie istnieli w ofensywie, ale i tak zdołali trafić do naszej siatki. Dawidowicz wreszcie był zdrowy i mógł zagrać w reprezentacji, ale przy straconym golu powinien chyba zachować się nieco lepiej. Główna odpowiedzialność spada jednak na Bednarka, który był bliżej strzelca.

Jan Bednarek - 2. To właśnie on najbardziej zawinił przy golu dla Estończyków. Doświadczony obrońca powinien szybciej doskoczyć do Martina Vetkala, który miał sporo miejsca, by oddać strzał. W innej akcji zbyt krótko podał do Szczęsnego i o mało nie sprokurował kolejnego zagrożenia.

Jakub Kiwior - 3. Przy straconej bramce nie maczał palców, za to kilka razy pokazał się z niezłej strony w ofensywie. Widać, że ma ciąg na bramkę, w końcu ostatnio w Arsenalu gra regularnie na lewej stronie obrony.

REKLAMA

Przemysław Frankowski - 4. Jego gol na 1:0 uspokoił grę Biało-Czerwonych i dał im niezbędny komfort. Piłkarz Lens znakomicie wyszedł do prostopadłego podania Piotrowskiego, łatwo uprzedził Kena Kallaste i bez problemu trafił do siatki. Ogółem zaliczył udany występ, niestety zakończony już po 1. połowie. Mamy nadzieję, że ze zdrowiem Frankowskiego wszystko w porządku.

Bartosz Slisz - 2,5. Bardzo mało widoczny w grze. Jako defensywny pomocnik nie miał wiele roboty w destrukcji, natomiast na pewno stać go na więcej, jeśli chodzi o kreowanie gry. In minus zachowanie przy golu dla Estonii. To on dał się ograć przy linii bocznej.

Jakub Piotrowski - 5. Piłkarz meczu. Najpierw zanotował znakomite podanie przy golu Frankowskiego, a potem sam wpisał się na listę strzelców, gdy popisał się kapitalnym uderzeniem zza pola karnego. Udanych zagrań miał dużo więcej. Wszyscy, którzy wątpili w przydatność piłkarza Łudogorca, muszą przyznać, że w czwartek był liderem polskiego środka pola. Poza zdobytym golem, oddał też dwa inne niezłe strzały.

Piotr Zieliński - 4,5. W pierwszej połowie pokazywał się do gry, potrafił błysnąć niekonwencjonalnym zagraniem, ale brakowało mu konkretów. Na początku drugiej części gry postawił kropkę nad i, gdy strzałem głową wykończył dośrodkowanie Zalewskiego.

REKLAMA

Nicola Zalewski - 5. Znakomite spotkanie w wykonaniu gracza Romy. Od początku niezwykle aktywny i co chwila dośrodkowujący piłkę w pole karne. To on zapracował na czerwoną kartkę Maksima Paskotsiego, gdyż estoński prawy wahadłowy dwa razy faulował Zalewskiego. Prawdziwą klasę Nicola pokazał jednak po przerwie, gdy miał decydujący udział przy trzech bramkach: asystował Zielińskiemu, potem zagrał dwójkową akcję z Szymańskim, a w międzyczasie to po jego dograniu niefortunnie piłkę wybijał Karol Mets, który trafił do własnej bramki. 

Karol Świderski - 3. Tym razem to nie on błyszczał, choć napastnik Hellasu miał swoje sytuacje bramkowe. Oddał trzy strzały, ale tym razem bez powodzenia. Raz brakowało precyzji, a innym razem siły uderzenia.

Robert Lewandowski - 3,5. Kapitan często niepokoił estońskiego bramkarza, jednak ze skutecznością był w czwartek na bakier. Na plus można mu zaliczyć odegranie do Piotrowskiego przy jego golu, choć 99,9 procent zasługi przy tym trafieniu spada na strzelca. Poza tym tradycyjnie szukał gry, próbował rozgrywać, ale karty rozdawali tym razem inni.

Matty Cash - bez oceny. Wszedł tuż po przerwie, ale po niespełna 10 minutach gry opuścił murawę z powodu urazu. Wielki pech prawego obrońcy Aston Villi.

REKLAMA

Tymoteusz Puchacz - 3. Po wejściu na boisko od razu miał okazję sprawdzić się w roli egzekutora stałych fragmentów gry. Nic wielkiego jednak nie pokazał, choć też ciężko mówić, aby jakkolwiek zawiódł. Na plus dobre dośrodkowanie do Buksy, po którym było groźnie.

Sebastian Szymański - 4. Grał krótko, ale zdołał wepchnąć piłkę do siatki po dwójkowej akcji z Zalewskim. Dlatego zasłużył na "czwórkę"

Jakub Moder  - bez oceny. Wrócił do reprezentacji Polski po dwóch latach naznaczonych kontuzjami. Grał dość krótko i niczym się nie wyróżnił, choć był zamieszany w stratę gola. Cieszymy się jednak, że pomocnik Brighton&Hove Albion znowu jest w kadrze!

Adam Buksa - bez oceny. Wszedł dopiero na ostatni kwadrans, ale mógł zdobyć bramkę. Napastnik Antalyasporu nieznacznie się jednak pomylił i uderzył z woleja obok bramki Estończyków.

REKLAMA

Oceniał: Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl

PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej