Rosjanie mogą wykorzystać lukę. Ekspert ISW ostrzega NATO. "To może być szybciej, niż myślimy"

2024-06-04, 20:16

Rosjanie mogą wykorzystać lukę. Ekspert ISW ostrzega NATO. "To może być szybciej, niż myślimy"
a. Foto: Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych

- Moim zdaniem Rosja może rozważać atak na NATO w dość bliskiej perspektywie dwóch-trzech lat ze względu na to, że europejski przemysł zbrojeniowy dopiero nabiera rozpędu, a rosyjski potencjał rośnie. Dla Moskwy może to być "okno" możliwości - przekazał portalowi polskieradio24.pl ekspert Instytutu Studiów nad Wojną George Barros.

Ekspert Instytutu Studiów nad Wojną George Barros zaznaczył, że inne analizy wskazują na to, że taki ewentualny atak Rosji na NATO możliwy byłby później - w dłuższej perspektywie, na przykład pięciu lat. Jego zdaniem zagrożenia nie można wykluczyć wcześniej i trzeba przygotowywać się do obrony.

Zwrócił uwagę, że Rosja utworzyła dwa nowe okręgi wojskowe w miejsce zachodniego - leningradzki i moskiewski. Rosjanie są w trakcie formowania kilku nowych dywizji, z których część mogą rozmieścić na wschodniej flance NATO, w obwodzie leningradzkim lub na przykład na Białorusi.

Dodał, że Rosjanie są w trakcie rozmieszczania i testowania broni antysatelitarnej i kosmicznej, prawdopodobnie w celu zaatakowania satelitów GPS w celu wsparcia ataku.

Ekspert zauważył także, że Rosja chce zająć Białoruś bez jednego wystrzału i że "Rosjanie najprawdopodobniej osiągnęli już swobodę manewru i swobodę poruszania się sił rosyjskich na Białorusi".

Dalsze działania Rosji będą jednak zależeć od tego, jak rozwinie się sytuacja w Ukrainie. To z kolei związane jest z tym, jak Zachód podejdzie do toczącej się wojny.

Pomoc dla Ukrainy

Tak albo nie - trzeba odpowiedzieć jasno na pytanie, czy Zachód chce zatrzymania Rosji i wyparcia jej z Ukrainy. Wtedy będzie wiadomo, co robić - ocenił George Barros.

Jak przekazywał, Rosja nie zrezygnowała z planów zajęcia Ukrainy, nastawia się na długą wojnę na wyniszczenie. Jednak obecnie nie jest w stanie zaangażować większych sił, działa już na pełnych obrotach.

Analityk zauważa, że Białoruś jest de facto pochłaniana przez Rosję. Obecnie nie stacjonuje tam wiele rosyjskich sił, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by Kreml rozmieścił tam znowu dziesiątki tysięcy wojsk, jeśli takie ma życzenie.

George Barros jest szefem zespołu ds. Rosji i zespołu wywiadu geoprzestrzennego w zakresie Rosji i Ukrainy w Instytucie Studiów nad Wojną. - Stosujemy taką samą metodologię jak społeczność wywiadowcza, jednak opieramy się na otwartych źródłach - przekazał.


Więcej w rozmowie.

***

Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl: Czym Pan się zajmuje w Instytucie Studiów nad Wojną?

George Barros, Instytut Studiów nad Wojną: Nasz instytut jest organizacją non-profit, zajmującą się gromadzeniem informacji, analizą i badaniami typu open source.

Oznacza to, że zbieramy, syntetyzujemy i analizujemy publicznie dostępne dane, aby wytwarzać informacje wywiadowcze o aktualnych konfliktach i innych zdarzeniach, które zagrażają Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom.

Pracuję w zespole ds. Rosji. Tu w szczególności badamy inwazję Rosji na Ukrainę: operacje, informacje taktyczne z pola bitwy. Gromadzimy szczegóły. Używamy ich, aby stworzyć nasz obraz tego, jak wygląda toczona przez Rosję wojna.

Nie chodzi tylko o to, by powiedzieć, gdzie jesteśmy teraz i co wydarzyło się w przeszłości, ale także, by stworzyć analizę ostrzegawczą i prognozę na przyszłość, uprzedzić decydentów o decyzjach, które będą musieli podjąć, jeśli mamy osiągnąć nasze cele za granicą.

Czy wasze źródła to tylko informacje, które możemy zbierać ze stron internetowych, z platform społecznościowych?

Kwestia pozyskiwania źródeł jest dość interesująca, ponieważ używamy tej samej metodologii, którą stosuje amerykańska społeczność wywiadowcza, tych samych metod badawczych, tych samych ustrukturyzowanych technik analitycznych, ale nie korzystamy z żadnych tajnych, zastrzeżonych informacji. Korzystamy tylko z otwartych źródeł, dostępnych danych.

Są to informacje, które możemy znaleźć w Internecie lub informacje, które możemy kupić od firm komercyjnych, ale które nie są utajnione.

Na przykład płacimy za zdjęcia satelitarne i za niektóre inne rodzaje danych, takie jak dane o lokalizacji urządzenia mobilnego, telefonu komórkowego i tabletu.

Trzeba wiedzieć - za każdym razem, gdy wchodzisz np. do App Store, Google Play, aby pobrać aplikację, sklep pyta się, czy zgadzasz się na udostępnienie lokalizacji urządzenia. Jeśli zaakceptujesz, to oznacza, że twój telefon czy dana aplikacja zbierają informacje o twojej lokalizacji. Aplikacja często sprzedaje te dane. Więc można je kupić.

Co zatem z tym zrobimy? Ruszamy i kupujemy dane, aby ustalić: "tutaj mamy Rosjan, osoby z rosyjskimi urządzeniami mobilnymi". Sprawdzamy, gdzie oni się znajdują, dokąd poszli, dokąd idą i tak dalej.

Jakie parametry powinniśmy naprawdę uważnie śledzić i co jest ważne w analizie tej wojny, żeby ją lepiej rozumieć?

Wojna to złożony temat, ponieważ wymaga specjalistycznych informacji, a wszystko, co widzimy w mediach społecznościowych, niekoniecznie dobrze określa tę wojnę. Zachęcam wszystkich, by czytali nasze aktualizacje i inne publikacje.

Dokładamy wszelkich starań, aby były one jak najbardziej zrozumiałe i jasne.

Myślę, że kluczem do zrozumienia wojny jest zrozumienie różnicy między strategią, operacjami i taktyką.

Ten rodzaj nagrań, które widzisz w mediach społecznościowych lub o których czytasz w wiadomościach, takie jak zniszczenie czołgu, mostu lub rozmieszczenie nowych sił rosyjskich - to wszystko są zadania taktyczne. To najniższy poziom wojny. To poziom bitew i ich rozumienie.

Indywidualne bitwy i ich rozumienie są ważne, ale to nie koniec. Wyższy poziom to operacje. To jest prowadzenie kampanii, projektowanie kampanii w celu osiągnięcia tego, co jest twoim ostatecznym celem strategicznym.

Badamy i koncentrujemy się na poziomie operacyjnym wojny, na projektowaniu kampanii. Wybieramy taktyczne, szczegółowe informacje i umieszczamy je w szerszym kontekście operacyjnym. Piszemy, co oznacza nowa rosyjska operacja ofensywna w obwodzie charkowskim w odniesieniu do całego planu rosyjskiego dowództwa dla Ukrainy i całego teatru działań, czyli 3500 km potencjalnej linii frontu.

Rozwija się właśnie nowa rosyjska ofensywa. Co Instytut Studiów nad Wojną może powiedzieć na ten temat?

10 maja Rosjanie rozpoczęli nową operację ofensywną na kierunku charkowskim. Jednak naszym zdaniem nie jest to główne uderzenie letniego sezonu rosyjskiej kampanii w 2024 roku.

Główny wysiłek w tym roku będzie dotyczył wschodniej Ukrainy, Donbasu. Według mnie priorytetem mogą być Czasiw Jar i Konstantynówka.

Rosjanie starają się wykorzystać operację charkowską do odciągnięcia sił ukraińskich od wschodu, przerzedzenia ukraińskich linii, rozwodnienia zasobów. Chcą pomóc w stworzeniu możliwości, które Rosja potem mogłaby wykorzystać na wschodzie. Nie sądzę, by chcieli zająć sam Charków. Na tym etapie nie mają tam zgromadzonych odpowiednich sił, choć mogą próbować stworzyć warunki do przyszłej operacji, w której Rosjanie mogliby zająć miasto.

W tej chwili ich działania wydają się koncentrować na unieruchomieniu sił ukraińskich, odciągnięciu ich od wschodu, przerzedzeniu ukraińskich linii na całym teatrze działań, a następnie stworzeniu strefy buforowej między Charkowem a Biełgorodem.

W ten sposób Ukraińcy nie będą w stanie odpowiednio bronić swojego terytorium. Da im to możliwość szykowania ofensywy na Charków w przyszłości, samo miasto może znaleźć się w zasięgu rosyjskiej artylerii polowej.

Czy w Rosji można spodziewać się ogłoszenia kolejnej mobilizacji?

Putin zastrzega sobie prawo do jej organizowania, kiedy tylko zechce. Myślę jednak, że Rosjanie są zadowoleni z obecnego mechanizmu generowania sił zbrojnych.

Inaczej niż we wrześniu, październiku 2022 roku, Rosjanie stworzyli "taśmociąg" sprawnie pozyskujący rekrutów, ochotników, których następnie można kierować do operacji na Ukrainie. Pozyskują wystarczającą liczbę wojskowych, aby utrzymać obecne tempo operacji. Nie muszą w tej chwili ogłaszać kolejnej mobilizacji.

Jak wielu Rosjan jest na froncie?

To bardzo trudno oceniać. Myślę, że najnowsze szacunki mówią o około 300-400 tys. rosyjskich żołnierzy.

Na operację charkowską przeznaczono siły liczące od 30 do 50 tys. żołnierzy. Na marginesie - to za mało, by wziąć Charków.

Spodziewam się, że najbliższe tygodnie będą ciężkie. Rosjanie jednak prawdopodobnie nie dokonają większych przełomów operacyjnych.

I myślę, że Ukraińcom prawdopodobnie uda się ustabilizować linię frontu, po tym, jak amerykańska pomoc, która jest obecnie dostarczana na Ukrainę, zacznie docierać na linię frontu na dużą skalę.

Jakie są dalsze plany Rosji?

Rosyjskie wojsko na tym etapie wojny nie ma środków, aby spróbować zająć Kijów lub podjąć kolejną poważną operację, tak aby zagrabić wiele terytoriów, jak Rosjanie początkowo próbowali w lutym 2022 roku.

To powiedziawszy, pamiętajmy, że cele Putina się nie zmieniły. Wciąż chce zająć Kijów, Odessę i Lwów, a następnie rzucić wyzwanie NATO.

Nadal tego chce. Jednak po prostu nie ma środków wojskowych, ponieważ zbyt duża część jego sił i sprzętu została utracona w istniejących operacjach.

Putin opiera się na strategii, która ma na celu wyczerpanie przeciwnika, i na zdolności Rosji do prowadzenia długotrwałej wojny. Chce miażdżyć Kijów i gotowość Zachodu do dalszego wspierania Ukrainy - aż do jej upadku.

Inwazja na dużą skalę trwa. Główne operacje bojowe są w toku. Nie sądzę jednak, by Rosjanie byli w stanie znacząco zwiększyć swoje możliwości w stosunku do tego, co robią obecnie. W mojej ocenie niewiele mogą zrobić, aby eskalować wojnę. W tej chwili pracują na pełnych obrotach, wykorzystują wszystkie dostępne możliwości.

Zatem Kijów dziś jest bezpieczny. Jednak jeśli Rosjanie postawią na swoim i będą przedłużać wojnę przez wiele lat i wyczerpywać cierpliwość oraz wolę polityczną Zachodu, to ryzykujemy, że Rosjanie odniosą sukces.

Można powiedzieć, że niebezpieczeństwo zagląda nam w oczy. Co zatem możemy zrobić, żeby zatrzymać Rosję?

W tym celu musimy zdefiniować cele. Musimy jasno powiedzieć: czy celem jest wyparcie wszystkich sił rosyjskich z całej Ukrainy. Tak czy nie?

A jeśli tak, jasne jest, jakie decyzje polityczne i militarne trzeba podjąć. Ukraińcy będą potrzebowali czołgów, musimy praktycznie wszystkie wymienić. Będziemy musieli dać Ukraińcom możliwość atakowania celów wojskowych w Rosji, a także więcej systemów obrony powietrznej, aby mogli pokonać rosyjskie zagrożenie, jeśli chodzi o bomby szybujące i ataki rakietowe na Ukrainę.

Jest cały zestaw działań i decyzji politycznych, które powinny naturalnie pojawić się po określeniu strategicznego celu, jakim jest powstrzymanie Rosji i wyrzucenie jej z Ukrainy.

Zanim to się nie stanie, będziemy prowadzić dziwną, połowiczną, chaotyczną politykę, w której damy Ukrainie wystarczająco dużo zasobów, aby uniknąć katastrofy w krytycznych momentach, ale nigdy aż tyle, aby Ukraińcy faktycznie pokonali Rosję.

Podkreślmy: kluczowy środek ciężkości tego konfliktu to nie ukraińskie pole bitwy. Nie chodzi o taktykę, nie chodzi o szczegóły dotyczące tego, które oddziały wygrały jaką bitwę, w której wiosce.

Chodzi o to, czy międzynarodowa koalicja, która w dużej mierze opiera się na Stanach Zjednoczonych, podejmie decyzje o przekazaniu Ukrainie zasobów, które umożliwią pokonanie Rosji na polu bitwy.

Jakie pan postrzega możliwości, że za jakiś czas zobaczymy agresywne działania Rosji także gdzie indziej, poza Ukrainą? I czy możemy spodziewać się rosyjskich działań, na przykład z wykorzystaniem Białorusi, przeciwko krajom bałtyckim?

Rosja jest zdolna do tego, by zwrócić się w stronę innych państw i podbić więcej terytoriów, czy użyć środków politycznych, aby móc rozszerzyć rosyjskie wpływy i kontrolę. Rosja obecnie działa aktywnie w Gruzji - przyjęto prawo o zagranicznych agentach.

Rosja wykorzystuje kontrolowaną przez Rosję ludność w Naddniestrzu, a także swoich popleczników w Gagauzji, w celu stworzenia warunków do usunięcia demokratycznego, prozachodniego, pronatowskiego rządu Mołdawii.

Rosja szkoli wojsko, by mogło prowadzić konwencjonalne operacje wojskowe przeciwko NATO, przeciwko Polsce i przeciwko państwom bałtyckim, w tym Finlandii.

Rosjanie wskrzesili Leningradzki Okręg Wojskowy. Kiedyś był tylko Zachodni Okręg Wojskowy, ale teraz go podzielono i mamy Leningradzki Okręg Wojskowy i Moskiewski Okręg Wojskowy.

Leningradzki Okręg Wojskowy ukierunkowany jest bezpośrednio na kraje bałtyckie.

Moskiewski Okręg Wojskowy będzie skierowany raczej na Ukrainę i Polskę.

Te dwa nowe okręgi wojskowe oznaczają stworzenie większej przepustowości dowodzenia i kontroli, którą Rosjanie mogą wykorzystać, aby zwiększyć skuteczność swoich operacji i być w stanie skuteczniej wywierać wpływ wschodnią flankę NATO.

Rosjanie są w trakcie formowania kilku nowych dywizji, z których wiele - jak podejrzewam - Rosjanie rozmieszczą w Leningradzkim Okręgu Wojskowym na wschodniej flance NATO.

Rosjanie są w trakcie rozmieszczania i testowania broni antysatelitarnej i kosmicznej, prawdopodobnie w celu zaatakowania satelitów GPS i innych satelitów w celu wsparcia rosyjskiej operacji wojskowej, którą mogą starać się prowadzić przeciwko NATO.

A teraz, całkiem niedawno, mieliśmy do czynienia z prowokacją, w której Rosjanie jednostronnie zdecydowali się na ponowne zdefiniowanie granic morskich w Zatoce Fińskiej w pobliżu Sankt Petersburga. A zatem Rosja próbuje oficjalnie zmienić granice na mapie, prawda?

Uważam więc, że Rosjanie przygotowują się do ataku na NATO. Nie wiem, czy i kiedy Putin podejmie decyzję. Jednak Rosjanie rozwijają środki informacyjne, wypracowują środki polityczne, środki wojskowe, aby wszystkie te czynniki się gromadziły i aby Rosja mogła rozpocząć nową operację wojskową, kiedy tylko się na to zdecyduje.

Czy wasz instytut śledzi również sytuację na Białorusi?

Przyjrzałem się Białorusi bardzo dokładnie. Jestem bardzo zaniepokojony sytuacją na Białorusi. Myślę, że Kreml prowadzi długotrwałą kampanię przeciwko Białorusi. Chcą de facto zaanektować Białoruś bez jednego wystrzału. Myślę, że Rosjanie odnieśli spory sukces w tych wysiłkach.

Sądzę, że Białoruś prawdopodobnie de facto przestanie istnieć jako niepodległe, suwerenne państwo w ciągu 20-30 lat, zakładając, że w ogóle jeszcze jest niezależna.

Myślę, że Rosjanie najprawdopodobniej osiągnęli już swobodę manewru i swobodę poruszania się sił rosyjskich na Białorusi.

W tej chwili na Białorusi jest bardzo mało sił rosyjskich. Myślę jednak, że gdyby Putin chciał ponownie rozmieścić na Białorusi dziesiątki tysięcy żołnierzy, mógłby to zrobić.

Gdy niektóre z dywizji manewrowych, o których wspomniałem wcześniej, kiedy zostaną sformowane, Putin może zdecydować się na ich rozmieszczenie na stałe na Białorusi.

Rosjanie rozmieścili na Białorusi taktyczną broń jądrową, co nie mówi nam zbyt wiele o sytuacji militarnej, ponieważ Kreml zawsze był w stanie uderzyć w ten obszar za pomocą broni jądrowej, zasoby na Białorusi nie zmieniają ich zdolności do rażenia czegokolwiek.

Jest to jednak sygnał znaczący, ponieważ Rosjanie zmusili Łukaszenkę do zmiany konstytucji Białorusi, by ta mogła zaakceptować rosyjską taktyczną broń jądrową. Jest to bezpośredni atak na suwerenność Białorusi jako państwa.

Rosjanie chcieliby wykorzystać Białoruś jako bazę wypadową dla swojej operacji mającej na celu geograficzną izolację państw NATO - odcięcie krajów bałtyckich od Polski, odcięcie ich płaszczyzn komunikacyjnych przez korytarz suwalski i przygotowanie wielkiej operacji wojskowej mającej na celu pokonanie NATO.

Jaki jest cel tej hybrydowej akcji na granicy z Polską z wykorzystaniem migrantów i nie tylko? Czy Rosjanie coś testują, czy chodzi tylko o generowane napięcie?

Myślę, że intencją jest próba wywołanie naprężenia, stresu, znormalizowanie idei rosyjskich nadużyć, małych aktów rosyjskiej agresji, które są poniżej progu wojny konwencjonalnej. To także ocena reakcji, aby zobaczyć, jak te państwa będą umiały sobie radzić z takimi rosyjskimi prowokacjami.

Myślę, że te rosyjskie działania są zasadniczo zaprojektowane tak, aby prowokować niekorzystne i autodestrukcyjne reakcje polityczne w krajach docelowych.

Kiedy mamy do czynienia z takimi sytuacjami na granicach, gdy migranci są wpychani, ma to oczywiście wpływ na wymiar wewnętrzny, a nie tylko na bezpieczeństwo. To uderza w układ polityczny i tworzy napięcia polityczne w poszczególnych krajach. Tworzy to polityczną niezgodę i umożliwia Rosjanom sianie chaosu w kraju poprzez narzucanie tym krajom tych zewnętrznych problemów.

Myślę więc, że chodzi im również o destabilizację demokracji w tych krajach.

Jak wzmocnić wschodnią flankę? Jakie ryzyka pan postrzega, jeśli chodzi o ten region? To wiąże się z pytaniem, czy robimy wystarczająco dużo dla Ukrainy - bo jeśli nie, to ryzyko dla naszego obszaru rośnie.

Nie robimy wystarczająco dużo dla Ukrainy. Baza przemysłu obronnego uległa atrofii. Europa musi produkować więcej broni, amunicji, czołgów, Musimy wysłać na Ukrainę znacznie więcej zasobów.

Rozumiem, że Europa nie jest w stanie w tym momencie teraz zrobić. Musimy więc polegać na Stanach Zjednoczonych. Jednak na przykład Rheinmetall buduje nowe fabryki, zakłady powstają w Polsce, Rumunii.

Problem polega jednak na tym, że fabryki te nie zaczną produkować z maksymalną wydajnością od razu, zajmie to lata.

Zatem w tej luce, pomiędzy tym, kiedy nowe fabryki, które są teraz budowane, zostaną uruchomione i faktycznie zaczną działać, mamy jeszcze dobre dwa-trzy lata, w których potrzeby obronne nie zostaną zaspokojone.

I to jest miejsce, w którym Stany Zjednoczone muszą odegrać decydującą rolę, aby wypełnić lukę - gdy działamy w trybie kryzysowym, do momentu, kiedy Europa stanie się bardziej samowystarczalna w zakresie produkcji obronnej.

A w tym czasie państwa Europy Środkowej i Wschodniej powinny inwestować jak najwięcej w zdolności produkcyjne w dziedzinie obronności.

Trzeba korzystać z europejskich subsydiów, które są dostępne dla celów obronności, wcześnie się adaptować, wykładać kapitał i inwestować w produkcję obronną, zdolności produkcyjne. Trzeba korzystać z przetargów rządowych, gdy pojawią się duże zamówienia obronne.

Rozumiem, że w tej chwili przemysł nie chce podejmować ryzyka i budować dużych zakładów, gdy nie ma jeszcze zamówień, ale myślę, że te zamówienia będą.

Stało się jasne, że Zjednoczona Koalicja Wolnych Społeczeństw nie jest przygotowana do odstraszania i pokonania współczesnych przeciwników, takich jak Rosja i Chiny. Nie mówię "Zachód", ponieważ są państwa bloku wschodniego, które są demokratyczne, jak nasi sojusznicy w Azji, tacy jak Japonia i Korea Południowa, którzy nie uważają się za Zachód.

Musimy zainwestować w rozpoczęcie budowy zdolności obronnych.

Czy są jakieś szacunki, kiedy Putin mógłby zaatakować np. NATO?

Nie mam konkretnych szacunków. Myślę, że NATO będzie nadal podatne na ataki w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat. Dlaczego - budujemy fabryki uzbrojenia, ale one jeszcze nie mają zdolności produkcyjnych.

Myślę więc, że z rosyjskiego punktu widzenia to mogłoby być optymalne okno, w którym gotowość europejska jest niska, ale rosnąca, a gotowość rosyjska jest stosunkowo wysoka, ponieważ kraj ten jest już w trybie zmobilizowanej gospodarki wojennej.

I zanim Europejczycy zdołają zmniejszyć tę różnicę, zapełnić tę lukę, w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat, Rosjanie są wysoko, Europejczycy są nisko.

To okno może pojawić się wkrótce.

Niektórzy mówią o tym, że Rosja chciałaby przeprowadzić ten atak w długoterminowej przyszłości, na przykład w perspektywie pięciu lat. To możliwe. Obawiam się jednak it ego, że jest to możliwe wcześniej.

Martwi mnie również najbliższa przyszłość, dwa, trzy lata, a chodzi może nawet krótsze terminy.

Czy zmiany w strukturze resortu obrony w Rosji są znaczące? O czymś nam mówią?

Oznacza to, że Rosjanie dążą do przestawienia swojej gospodarki na gospodarkę produkcyjną w stylu sowieckim, która priorytetowo traktuje produkcję towarów obronnych w celu optymalizacji ilości sprzętu i materiałów, które Rosjanie mogą następnie przetransportować na Ukrainę.

Szojgu nie był najbardziej efektywny w kwestii rosyjskich zamówień na produkcję obronną. On i wszyscy jego koledzy wysocy rangą urzędnicy, którzy od dawna pracują w ministerstwie obrony, są beneficjentami korupcji. Z drugiej strony, Biełousow jest znany z tego, że jest naprawdę kompetentnym technokratą, jest ekonomistą. Jest przyzwyczajony do optymalizacji sposobu, w jaki funkcjonuje przedsiębiorstwo.

Myślę, że decyzja o sprowadzeniu Biełousowa do resortu obrony jest dość wyraźnym wskaźnikiem, że Kreml jest zmęczony tym, że ministerstwo obrony jest kierowane przez grupę kleptokratów i jest zainteresowany optymalizacją rosyjskiej gospodarki pod kątem podtrzymywania przedłużającej się wojny z Ukrainą i dozbrajania się do przyszłego konfliktu, który Rosjanie mogą chcieć kontynuować.

Wspomniał pan o tym oknie możliwości, gdy Europa Wschodnia jest na niskim poziomie przygotowań, jeśli chodzi o obronność. Co można zrobić, żeby Rosja nie skupiała się jednak za bardzo na tym pomyśle, żeby nas zaatakować. Jak moglibyśmy tego uniknąć?

Europa musi wspólnie inwestować więcej w zdolności produkcyjne baz przemysłu obronnego. Chodzi o pociski 155 mm, więcej czołgów, więcej transporterów opancerzonych, więcej szkoleń żołnierzy, więcej stałych sił, więcej PKB na obronę.

To wszystko można zrobić, by spróbować odstraszyć Rosję, a jeśli to konieczne, odeprzeć przyszłą rosyjską operację.

Gdyby teraz zechcieli zdecydować się na atak na NATO - gdzie by to mogło być?

Mogą go zaatakować NATO w wielu miejscach - np. z Karelii w pobliżu Finlandii. Mogą zaatakować każde z państw bałtyckich. Mogliby próbować zaatakować korytarz suwalski między Kaliningradem a Białorusią.

Nie mają w tej chwili sił na Białorusi, aby to zrobić. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby Rosjanie powiedzieli, że rozmieszczają nowe siły na Białorusi i  to zrobili.

Mogą próbować wywołać kryzys i zdestabilizować Rumunię, członka NATO, poprzez wykorzystanie sił rosyjskich w Naddniestrzu i Mołdawii, aby stworzyć jakiś rodzaj odpływu uchodźców z Mołdawii.

Putin ma też pomocników na Bałkanach, na przykład w Bośni i Hercegowinie w Republice Serbskiej, gdzie rządzi Milorad Dodik.

Putin może próbować wykorzystać tego rodzaju proxies, pośredników do wzniecania nowych kryzysów również na Bałkanach, które są coraz bardziej niestabilne.

Putin może również próbować stworzyć wiele zewnętrznych punktów nacisku wokół NATO, w jednym czasie w czasie i w różnych lokalizacjach, aby bardzo utrudnić reagowanie na jego działania.

Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym Rosjanie rozmieszczają siły na Białorusi. Następnie dokonaliby ograniczonego wtargnięcia granicznego do lasów Finlandii i Karelii i do niektórych przygranicznych miast w krajach bałtyckich, takich jak Dyneburg, Narwa.

A potem w tym samym czasie doszłoby do jakiegoś ataku terrorystycznego w Mołdawii, przeprowadzonego przez siły w Naddniestrzu.

Do tego dochodzi poważna destabilizacja Bałkanów, np. Bośni i Hercegowiny, która jednocześnie prowadzi do kryzysu uchodźczego.

Pytanie, jak NATO zareagowałoby na ten scenariusz?

A potem Rosja aktywowałaby siły nuklearne w bardzo ostentacyjny sposób. Rosjanie przeprowadzaliby ćwiczenia gotowości wojskowej, wstępnie rozmieszczaliby swoje siły, przechodziliby do pełnej gotowości bojowej. I wysłaliby strategiczny komunikat do Zachodu: "Przecież nie chcecie walczyć, nie chcecie ryzykować trzeciej wojny światowej, bijąc się o jakieś maleńkie lasy w Finlandii i w Karelii. I nie chcecie ryzykować trzeciej wojny światowej z powodu Narwy i Dyneburga".

Wówczas byliby w stanie wpływać na zachodni proces decyzyjny, a wiarygodność NATO byłaby skutecznie pokonana, bez konieczności angażowania się Rosjan w konwencjonalną wojnę z NATO na pełną skalę.

Putin nie wygrałby bowiem konwencjonalnej wojny na dużą skalę z NATO. Rosyjska armia nie jest w stanie dotrzymać kroku NATO w uczciwej walce, dlatego Putin nie chce walczyć uczciwie. Wolałby raczej stoczyć asymetryczną walkę, w której może eskalować i zniszczyć artykuł 5.

By zastosować ten artykuł traktatu NATO, mieć jednomyślność w Radzie Północnoatlantyckiej. Co zrobiłby wówczas Wiktor Orban? Putin może użyć swoich wpływów.

Tak więc Putin może łatwo zniszczyć polityczną wiarygodność NATO bez konieczności pokonania Sojuszu w uczciwej walce.

Musimy przygotować odpowiedź na coś takiego. Kreml wykorzystuje to, że jest dość bezczelny, by atakować, a jednocześnie nikt inny nie ośmiela się na agresywne czyny.

Kluczową rzeczą jest psychologiczne przygotowanie: należy uznać, że jeśli to konieczne, będziemy musieli odeprzeć rosyjski atak na NATO. Myślę, że wiele osób myśli o NATO jako o magicznej tarczy. Sądzą, że jeśli jesteś w NATO, to jesteś chroniony i nic złego nie może cię spotkać.

NATO nie znajduje się na magicznej tarczy i im szybciej zaakceptujemy fakt, że Federacja Rosyjska rzeczywiście może zagrozić członkom Sojuszu, tym lepiej.

Rosja już faktycznie przeprowadzała ataki na członków NATO. Było to m.in. otrucie Siergieja Skripala środkami chemicznymi w Wielkiej Brytanii, sabotaż przeciwko czeskim składom amunicji, inne akty tego rodzaju.

Są to w rzeczywistości ataki na członków NATO, przeprowadzane na terytorium państw członkowskich, a w niektórych przypadkach na kompleks wojskowo-przemysłowy państw członkowskich NATO.

Musimy być przygotowani na to, że Rosja może nas zaatakować, i musimy być w stanie ją pokonać.

***

Czytaj także:

***

Z George'em Barrosem rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl. 

Ekspert ISW był gościem konferencji PISM Strategic Ark w Warszawie, organizowanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych


pap pap

Polecane

Wróć do strony głównej