W UE zatwierdzono najważniejsze stanowiska. Zaskoczeń nie było, jednomyślności też
Jest zgoda w Unii Europejskiej na obsadę najwyższych stanowisk. Porozumieli się w tej sprawie przywódcy dwudziestu siedmiu krajów członkowskich na szczycie w Brukseli. Przewodniczącą Komisji Europejskiej na drugą kadencję pozostanie Niemka Ursula von der Leyen. Na czele Rady Europejskiej stanie były premier Portugalii Antonio Costa, natomiast premier Estonii, Kaja Kallas będzie szefową unijnej dyplomacji. Niespodzianek nie było, ale jednomyślności też nie.
2024-06-28, 06:40
Wcześniejszych, zakulisowych ustaleń negocjatorów z Europejskiej Partii Ludowej, socjaldemokratów i liberałów nie poparła premier Włoch Giorgia Meloni. - Uważam je za duży błąd, to brak szacunku dla obywateli Europy - mówiła później. Włoska premier wyraziła sprzeciw wobec kandydatur Kai Kallas i Antoniego Costy. Natomiast wstrzymała się od głosu przy Ursuli von der Leyen. Nieoficjalnie można usłyszeć, że w zamian Włochy w nowej Komisji otrzymają stanowisko wiceprzewodniczącego i mocną tekę gospodarczą. Z unijnej jedności wyłamał się też premier Viktor Orban. Głosował przeciwko Ursuli von der Leyen, która wiele razy krytykowała Węgry za łamanie zasad praworządności. A wstrzymał się przy Kai Kallas, znanej ze stanowczej postawy wobec Rosji.
Stabilna Europa
- Wybraliśmy odpowiednich ludzi - tak premier Donald Tusk skomentował decyzję unijnych przywódców. W krótkim oświadczeniu napisał, że priorytetem było pokazanie, że Europa jest stabilna i przewidywalna. - Zapewni to Ursula von der Leyen. Kaja Kallas rozumie ryzyko, jakie niesie ze sobą Rosja i Białoruś. Rozumie polską wrażliwość - brzmi komentarz szefa polskiego rządu. Premier Tusk napisał też, że czeka na powitanie doświadczonego Antonio Costy.
Ursula von der Leyen ma jednoznaczną opinię na temat Rosji i jest proukraińska. Wiele razy deklarowała, że będzie wspierać Ukrainę na jej drodze do Unii Europejskiej. Mówi się o niej, że lubi mieć wszystko pod kontrolą, jest zwolenniczką centralizacji i niechętnie dzieli się władzą. Teraz, po wskazaniu przez przywódców, kandydaturę Niemki musi jeszcze zatwierdzić Parlament Europejski. Głosowanie wyznaczono wstępnie na 18 lipca.
Głosy rebeliantów
Niemka potrzebuje w Europarlamencie 361 głosów. Partie głównego nurtu, czyli jej rodzima - centroprawica, a także socjaliści i liberałowie, mają około 400 europosłów. Ale ponieważ głosowanie jest tajne, zawsze jest odsetek rebeliantów, którzy są przeciwko, mimo decyzji władz frakcji. Współpracownicy Ursuli von der Leyen liczą jeszcze na poparcie zielonych oraz Włochów z grupy konserwatystów. By zyskać głosy deputowanych z partii premier Włoch Giorgi Meloni, szefowa Komisji wysłała niedawno list do przywódców dwudziestki siódemki przed szczytem, a w nim poparła twarde stanowisko w sprawie migracji. Chodzi o to, by wnioski azylowe były rozpatrywane poza granicami Unii. A takie rozwiązanie przewiduje porozumienie Włoch z Albanią.
REKLAMA
Posłuchaj
Były premier Portugalii Antonio Costa zastąpi Charlesa Michela na stanowisku przewodniczącego Rady, a pracę rozpocznie 1 grudnia. Zgodnie z zapisami traktatowymi został on wybrany na dwuipółletnią kadencję z możliwością przedłużenia o kolejne dwa i pół roku. Wszyscy dotychczasowi szefowie Rady Europejskiej sprawowali funkcję pięć lat - Herman Van Rompuy, Donald Tusk i Charles Michel.
Priorytetem budowanie jedności
Antonio Costa ma zdolności koncyliacyjne, umie rozmawiać ze wszystkimi bez względu na przynależność partyjną. Ma bardzo dobre relacje z Ursulą von der Leyen, co dobrze wróży przyszłej współpracy. Relacje szefowej Komisji z obecnym przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem były chłodne, a czasem nawet wrogie. Nowy szef Rady mówił wczoraj, że Europa i świat stoją w obliczu trudnych wyzwań, ale Unia Europejska wykazała się w przeszłości swoją odpornością, zawsze odnajdując siłę w jedności. - Budowanie jedności między państwami członkowskimi będzie moim głównym priorytetem, gdy obejmę stanowisko w grudniu - powiedział Antonio Costa.
Przyszła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas należy do grupy jastrzębi, jeśli chodzi o politykę wobec Rosji. Jako premier Estonii zawsze opowiadała się za twardym podejściem. Z tego też powodu początkowo wątpliwości zgłaszały kraje Południa. Podobno Kaja Kallas miała je uspokajać, że sprawami globalnego południa również będzie się zajmować. Po wyborze komentowała tak: "to zaszczyt nie tylko dla mnie, ale także dla Estonii, małego kraju, który od 20 lat jest w Unii Europejskiej". Zapewniała też, że będzie dbać o ochronę interesów Wspólnoty.
REKLAMA
- W Europie trwa wojna, jest coraz większa niestabilność w świecie, co stanowi także główne wyzwanie dla europejskiej polityki zagranicznej. Moim celem jest zdecydowana praca na rzecz jedności Europy, ochrona wartości w napiętej sytuacji geopolitycznej - powiedziała Kaja Kallas.
- 2,5 mln zł na pomoc dla ukraińskich Sum z Programu Polska Pomoc 2024
- UE zatwierdziła nowe sankcje na Rosję. Uderzą w kluczowy sektor
- "Jesteśmy zdeterminowani do walki z Rosją na jej terytorium". Deklaracja Zełenskiego
pg,iar
REKLAMA