Fala antyimigranckich zamieszek na Wyspach. Premier: gwarantuję, pożałujecie

2024-08-04, 21:16

Brytyjski premier ostrzega uczestników zamieszek. Keir Starmer skierował słowa także do tych, który rozpalają emocje w sieci. W ciągu ostatnich dni w niektórych miastach w Anglii oraz w Belfaście dochodzi do antyimigranckich protestów oraz aktów wandalizmu. To reakcja na atak nożownika w Southport i dezinformację z tym związaną - podają media.

Podczas wystąpienia na Downing Street Keir Starmer dodał, że surowo zostaną ukarani nie tylko ci, którzy biorą udział w burdach, ale też ci, którzy podgrzewają emocje w internecie.

- Nie obawiam się nazwać tego po imieniu: to skrajnie prawicowe chuligaństwo - tak powiedział szef brytyjskiego rządu.

Niepokoje to efekt poniedziałkowego brutalnego ataku nożownika w Southport. Zamordował troje dzieci. Internet zalała fala dezinformacji na temat tego, jakoby napastnik był uchodźcą i muzułmaninem. Prokuratura oskarżyła urodzonego w Walii siedemnastolatka, Axela Rudakubanę. Jego rodzice pochodzą z Rwandy. Według mediów nie utrzymywał z nimi kontaktu, a prokuratura twierdzi, że chłopak jest w spektrum autyzmu.

REKLAMA

Brytyjscy politycy - zarówno z lewicy, jak i prawicy, stanowczo potępili szerzenie w sieci dezinformacji, która - według policji - walnie przyczyniła się do zaognienia nastrojów.

Posłuchaj

Zjednoczone Królestwo: mieszkańcy Blackpool o nocy zamieszek. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR) 0:21
+
Dodaj do playlisty

Zamieszki w niektórych miejscowościach w Angli

Brytyjska policja spodziewa się kolejnej nocy niepokojów w różnych częściach kraju.

Od paru dni w kilku miejscowościach Anglii, a także w Belfaście w Irlandii Północnej, dochodzi do zamieszek. Grupy zdominowane przez radykalną prawicę atakuję sklepy, biblioteki i kawiarnie, palą samochody, rzucają pociskami w policjantów.

Zamieszki trwją między innnymi w angielskim Middlesborough. Na nagraniach widać uzbrojonego w kij młodego demonstranta, który rozbija szyby domów. Spłonął samochód. Policja aresztowała dziewięć osób. Funkcjonariusze apelują o nieprzyjeżdżanie do miejscowości. Część sklepów i lokali gastronomicznych zamknęła drzwi w obawie przed wandalami. W stronę policji poleciały cegły.

REKLAMA

Niespokojnie było w Rotherham w północnej Anglii. Antyimigracyjni demonstranci oblegali jeden z hoteli, wybili w nim kilka szyb i próbowali podpalić budynek. Zaatakowali policjantów. W Bolton policja zaostrzyła środki bezpieczeństwa.

"Chcemy odzyskać nasz kraj", "Mamy dość" - takie okrzyki słychać podczas zamieszek. Pada wiele wulgaryzmów. Są rasistowskie okrzyki. Część demonstrujących atakuje dziennikarzy.

Najgoręcej było do tej pory w sobotę w Liverpoolu - spalona biblioteka, zniszczone sklepy, ranni policjanci. Merseyside Police wydała oświadczenie, w którym deklaruje, że ludzie, którzy przynoszą na ulice Liverpoolu przemoc, "nie reprezentują społeczności".

Niespokojnie było także w Stoke, Manchesterze i Bristolu, a także w nadmorskim Blackpool. To niejedyne miejsce, w którym dało się słyszeć rasistowskie i antymuzułmańskie okrzyki. W Hull demonstranci wybili szyby w hostelu dla azylantów. Wielu członków radykalnie prawicowych grup, które organizują zamieszki, nie mieszka w okolicy. Docierają z innych części kraju.

REKLAMA

Ostrzeżenia polityków

- Każdy, kto jest w to zaangażowany, musi wiedzieć, że zapłaci za to - ostrzegła Yvette Cooper, szefowa MSW.

- Na brytyjskich ulicach nie ma miejsca na kryminalną przemoc i zamieszki. Powiedzieliśmy policjantom jasno: mają pełne poparcie, by podjąć przeciwko sprawcom najostrzejsze możliwe działania. Zadbaliśmy o zwiększenie liczby prokuratorów, odpowiednią liczbę miejsc w aresztach i o to, by sądy stały w gotowości - dodała lewicowa szefowa MSW.

W podobnym tonie sprawę komentuje jej konserwatywny odpowiednik z prawicowego gabinetu cieni.

"Nie ma i nie może być jakiegokolwiek uzasadnienia dla takiego zachowania. Powinno zostać potępione przez wszystkich" - napisał na X James Cleverly, wyrażając nadzieję, że winni zostaną surowo ukarani.

REKLAMA

Zamieszki w Irlandii Północnej

Przemoc dotarła na sąsiednią wyspę. W Belfaście - spalone sklepy i kawiarnia w Sandy Row - okolicy zamieszkanej głównie przez unionistów, czyli zwolenników jedności z koroną. Tu, podobnie jak w kilku innych miejscach, doszło do spotkania grup prawicy i lewicy.

Funkcjonariusze musieli zapobiegać starciu, unikając jednocześnie ataków ze strony grup prawicowych. Zdarzenia potępili politycy z obu stron: unioniści oraz republikanie pragnący zjednoczenia Irlandii. W Walii i Szkocji do podobnych sytuacji nie dochodzi.

Czytaj także: 

IAR

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej