Kaczyński niszczył jego wieńce i za to nie odpowie. Komosa apeluje do rządu

Maciej Piasecki

Maciej Piasecki

2024-08-09, 21:56

Kaczyński niszczył jego wieńce i za to nie odpowie. Komosa apeluje do rządu
Po lewej Jarosław Kaczyński, po prawej Zbigniew Komosa. Foto: Łukasz Gągulski/PAP - Maciek Piasecki/IAR

Prezes PiS nie odpowie za niszczenie kontrowersyjnych wieńców, które co miesiąc przynosi pod smoleński pomnik aktywista Zbigniew Komosa. - Cała polaryzacja społeczna, te podziały w narodzie, zaczęły się od tej katastrofy - uważa aktywista i domaga się działań od obecnej władzy w celu ostatecznego wyjaśnienia tragedii.

Warszawska prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie Jarosława Kaczyńskiego, który zniszczył wieńce składane przez aktywistę Zbigniewa Komosę pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Prezes PiS w maju i czerwcu tego roku rozbijał i zamalowywał umieszczone na wieńcach tabliczki z hasłem "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach".

Zbigniew Komosa wieńce z takimi tabliczkami umieszcza pod smoleńskim pomnikiem co miesiąc - od jego odsłonięcia w kwietniu 2018 r. Jak mówi, protestuje przeciwko wykorzystywaniu smoleńskiej katastrofy do celów politycznych i forsowaniu nieprawdziwej, jego zdaniem, teorii o zamachu.

Sąd Najwyższy: Komosa nie znieważa pomnika

REKLAMA

- Wielu mi zarzuca kłamstwo, że nie ma na to żadnych dowodów. Odsyłam wszystkich do stenogramów rozmów z kokpitu Tu-154 - mówi Komosa Polskiemu Radiu. Jego zdaniem świadczą one, że piloci zostali "pozbawieni decyzyjności" przez Lecha Kaczyńskiego przed tym, jak rządowy samolot rozbił się pod Smoleńskiem. Choć prokuratura zarzucała Komosie znieważenie pomnika, sądy niższych instancji, a w końcu Sąd Najwyższy nie dopatrzyły się złamania prawa.

Jarosław Kaczyński uważa, że jego działania przeciw tabliczkom na wieńcach to "interwencja poselska" w obronie "prawnie chronionego dobrego imienia prezydenta", a wieńce Komosy "szkalują w sposób oczywisty prezydenta Rzeczpospolitej, który zginął tragicznie".

"Obrzydliwe prowokacje wymierzone w Jarosława Kaczyńskiego i wszystkie osoby, które straciły bliskich w Smoleńsku" - w maju ocenił demonstracje pod pomnikiem szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

REKLAMA

Umorzenia już zaskarżone

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ umorzenie postępowania argumentuje brakiem znamion czynu zabronionego. "Tabliczka umieszczona na wieńcu została oczyszczona i nie stwierdzono trwałych zmian w jej strukturze, aby nie można jej było wykorzystać zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem" - czytamy w postanowieniu z 10 lipca. Szkoda majątkowa nie była zdaniem prokuratury wystarczająca do zaistnienia przestępstwa.

Zbigniew Komosa informuje, że na decyzję prokuratury złożył już zażalenia. Jego zdaniem na brak ścigania Jarosława Kaczyńskiego wpływa struktura kadrowa odpowiedzialnej prokuratury. - Niestety ma jeszcze obsadę z nadania ziobrowskiego, mówiąc kolokwialnie. Obejmuje teren większą części Śródmieścia, w której przez ostatnie osiem lat odbywały się największe manifestacje w Polsce. Jej głównym zadaniem było gnębienie obywateli, którzy w pokojowy sposób walczyli na ulicach o demokrację i praworządność - uważa Komosa. 

Aktywista przypomina, że w kierownictwie śródmiejskiej prokuratury zasiada Daniel Więckowski, który wcześniej w trzech instancjach domagał się ukarania go za rzekome znieważenie pomnika, co jeden z sędziów miał nazwać "nękaniem prawem".

REKLAMA

Wyjaśnienie katastrofy "obowiązkiem wobec narodu"

Jak mówi Komosa, skazanie Jarosława Kaczyńskiego za niszczenie wieńców nie jest jego głównym celem, ale w tej sprawie działa "dla wszystkich ludzi, którzy z byle pretekstu byli przeczołgiwani po brukach po miastach całej Polski za obronę praw demokratycznych". Zależy mu też na podkreślaniu równości wobec prawa.

Komosa domaga się od obecnych władz zestawienia raportu podkomisji Macierewicza z tzw. raportem Millera (uzupełnionego o nieznane w 2011 r. stenogramy) oraz ich ocenę przez niezależne, być może międzynarodowe ciało. - To obowiązek wobec narodu, który z tą tragedią musi się mierzyć do dzisiaj. To nie był tylko wypadek kilkudziesięciu polityków, którzy zginęli i ich rodzin. Skutki odczuwamy do dziś. Cała polaryzacja społeczna, te podziały w narodzie, zaczęły się od tej katastrofy - mówi.

Komosa: Polacy powinni sami wyciągnąć wnioski

REKLAMA

Aktywista jest niezadowolony, że obecna władza skupia się jedynie na nieprawidłowościach finansowych w komisji, której przewodniczył Antoni Macierewicz. W korespondencji do Ministerstwa Obrony Narodowej domaga się od miesięcy, aby ustalenia zespołu ds. tej komisji była ujawnione szerzej.

- Tak, aby szary Kowalski mógł powiedzieć, co było zrobione dobrze, co niedobrze, gdzie są błędy i niedociągnięcia. Żeby Polacy mogli sami wyciągnąć wnioski, a nie tylko słuchać od jednej strony że było tak, a od drugiej że było inaczej - mówi.

Czytaj także:

I tłumaczy, że jego aktywizm wziął się właśnie z prób samodzielnego dotarcia do źródeł, by zrozumieć, co wydarzyło się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

REKLAMA

Rozmawiał Maciek Piasecki

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej