Na co ostrzy zęby chiński smok? "Koniec miodowego miesiąca"

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2024-09-06, 21:09

Liderzy państw z niemal całej Afryki stawili się w Pekinie na specjalnym szczycie. Zabrakło tylko jednego małego kraju. Czy to znaczy, że Chiny podporządkowały sobie Afrykę, zasypując ją deszczem juanów, i wciągnęły ją do swojego obozu? Jak zawsze, rzeczywistość jest bardziej skomplikowana - mówią eksperci i wskazują że wzajemne relacje uległy zmianie. W dodatku Afryka przez lata brutalnego traktowania jej przez różne potęgi nauczyła się być niezależna.

Delegatów z krajów afrykańskich w Pekinie oczekiwano z orszakami tanecznymi. Wszyscy zaczęli się zjeżdżać już jakiś czas przed trzydniowym szczytem, więc był czas na kolorowe występy.

Przywódca ChRL Xi Jinping zapowiedział wsparcie finansowe o wartości 360 mld juanów (50 mld dolarów) krajom biorącym udział w Forum Współpracy Chiny-Afryka (FOCAC) w Pekinie. Państw tych było ponad 50. Planowane na trzy lata wsparcie finansowe to linia kredytowa (210 mld juanów) i nowe inwestycje (50 mld juanów). 

Pekin jest głównym partnerem handlowym krajów afrykańskich. Chiny traktują Afrykę jako źródło cennych surowców: takich jak kobalt, lit, miedź, drewno.

Czy zatem jest tak, że Chiny inwestują w Afryce olbrzymie pieniądze i dlatego liderzy państw Afryki przyjechali do Pekinu, a Afryka tańczy, jak Chiny zagrają? 

REKLAMA

Według eksperta OSW dr. Michała Bogusza sytuacja wygląda trochę inaczej - na obiecane przez Pekin środki nikt nie czeka, bo i poprzednie obietnice nie były do końca realizowane.

- Okres miodowego miesiąca w relacjach państw Afryki z Chinami minął. W 2018 roku, na ostatnim szczycie afrykańskim Pekin obiecał przekazanie krajom Afryki dofinansowania w wysokości 60 mld dolarów. Tego nigdy do końca nie zrealizowano. I teraz wszyscy wiedzą, że deklarowane obecnie środki to puste słowa  - przekazał portalowi polskieradio24.pl dr Michał Bogusz (OSW).

Ekspert ocenił, że Chiny tak naprawdę wykorzystują Afrykę - jeśli chodzi o kredyty na infrastrukturę.

- Chińskie inwestycje w Afryce nie do końca są inwestycjami w dosłownym sensie tego słowa.  To tak naprawdę projekty infrastrukturalne na zamówienie władz - ale realizowane przez chińskie firmy, za chińskie kredyty. Kredyty tego rodzaju na projekty w państwach rozwijających się są zazwyczaj wyższe niż kredyty na wolnym rynku. Warunkiem inwestycji jest wzięcie kredytu od chińskiego banku i zatrudnienie chińskich firm - przekazał.

REKLAMA

Analityk dodał, że jest to de facto "eksport nadpodaży mocy produkcyjnych sektora budowlanego do Afryki". - Afryka finansuje w ten sposób kredyty zaciągnięte w samych Chinach na zwiększenie mocy produkcyjnych. To łańcuszek kredytowy - stwierdził ekspert.

Dr Bogusz dodał, że Chiny z powodu problemów gospodarczych nie mają obecnie zbyt wielu środków finansowych, by przeznaczać je na inwestycje na zewnątrz. Między innymi dlatego relacje z Afryką zaczynają zmieniać charakter.

REKLAMA

Giną chińscy biznesmeni

Czy można powiedzieć, że Pekin podporządkował sobie Afrykę? Zdaniem eksperta - nie.

- W latach po odzyskaniu niepodległości przez państwa afrykańskie państwa Zachodu udzielały kredytów w Afryce, ale gdy ich nie spłacano, państwa te mogły wysłać wojska, by wymusić spłatę zobowiązań. Chiny nie mają dzisiaj takiej zdolności. W bazie w Dżibuti mają tylko batalion żołnierzy - zauważył.

Zatem Chiny nie mają instrumentów przymusu i nie mogą nic narzucić państwom afrykańskim.

- Bywa odwrotnie - lokalne elity radzą sobie ze zbytnim naciskiem - giną chińscy biznesmeni, wybuchają pożary. Trzeba pamiętać, że państwa afrykańskie przetrwały czas zimnej wojny i były w stanie rozegrać obie strony przeciw sobie. A Afrykę traktowano zawsze bardzo brutalnie - przekazał.

REKLAMA

Państwa Afryki wykorzystują Zachód i Chiny

Przedstawienie dyplomatyczne - "Afryka jest z nami", z Chinami - nie ma zatem przełożenia na realia polityczne, stwierdził ekspert OSW.

Dodał, że państwa afrykańskie w większości wykorzystują Zachód i Chiny do "lewarowania" siebie nawzajem, wygrywania ustępstw od jednej i drugiej strony.

Jeśli Zachód byłby w stanie zaoferować w Afryce lepsze warunki, spora część tych państw zostawi Pekin bez mrugnięcia okiem - wskazał jednocześnie ekspert.

- Państwa afrykańskie są niezależne, nie grają ani na Zachód, ani na Chiny, ale na siebie. Jeśli zobaczą alternatywę, przerzucą się na popieranie Zachodu. Jednak ten jest niemrawy i niezdolny do zmiany paradygmatu relacji z Afryją - opartego na myśleniu pomocowym. Opiera się to na tym, że Zachód dyktuje warunki, a państwa Afryki dostają tak naprawdę rybę, zamiast wędki. Chiny zaś proponują, że sprzedadzą wędkę na kredyt. Dopóki Zachód nie zaoferuje lepszego kredytu na wędkę  - będzie przegrywał - stwierdził analityk OSW.

REKLAMA

Analityk mówił także, że nic się nie zmieniło jeśli chodzi o politykę Chin w naszym regionie Europy Środkowo-Wschodniej Pekin ma wciąż te same cele.

- "Dziel i rządź". Próbuje stworzyć podziały w UE, by potem je wykorzystać i zablokować współpracę UE z USA, na wypadek większego konfliktu w Azji Wschodniej, w domyśle o Tajwan - dodał.

Chiny będą współpracowały z Rosją, która może uzyskać ten efekt przez zastraszenie lub militarnie. Nic tutaj się nie zmieni, póki cele rządzącej w Chinach partii komunistycznej się nie zmienią - przekazał.

Czytaj także:

Specjalność chińskiej dyplomacji

Szczyty z pompą, z udziałem przywódców, na najwyższym szczeblu, to specjalność chińskiej dyplomacji - podobne odbywają się z krajami Azji Centralnej czy Azji Południowo-Wschodniej - zauważył w rozmowie z portalem polskieradio24.pl dr Marcin Przychodniak (PISM).

- Chodziło o to, by pokazać Chiny jako państwo dominujące w relacjach z różnymi częściami świata, w tym przypadku z Afryką. Trzeba jednak zauważyć, że Afryka to zróżnicowany kontynent, więc i stosunki z poszczególnymi państwami są różne - dodał ekspert PISM.

Takie spotkania z afrykańskimi państwami mają umacniać wrażenie, że Globalne Południe popiera promowane przez Chiny zmiany modelu międzynarodowego.

REKLAMA

Udało się to w miarę dobrze, bo, jak zaznaczył, w Pekinie pojawili się przedstawiciele niemal wszystkich państw afrykańskich - właśnie z wyjątkiem jednego, które utrzymuje relacje z Tajwanem.

Według eksperta PISM, relacje z Afryką, które miały wcześniej charakter gospodarczy - mają teraz dla Chin coraz częściej znaczenie polityczne - chodzi o poparcie na forum ONZ.

Chiny organizują też też szkolenia polityków, urzędników, "transferu dobrych praktyk". To transfer "wartości".

Coraz większe znaczenie mają kwestie bezpieczeństwa. - W Afryce jest jedyna oficjalna zagraniczna baza wojskowa - w Dżibuti - dodał dr Przychodniak.

REKLAMA

Rosja i Chiny chcą włączyć Afrykę do swojego obozu

Afryka, jak podkreślił także analityk PISM, jest elementem współpracy chińsko-rosyjskiej. - Pekin chcą włączyć te państwa do swojego bloku, gdzie najważniejszą pozycję ma już Rosja. Jednak podejście państw Afryki do chińskich pomysłów jest bardziej zróżnicowane niż Chińczycy próbują to pokazać. Problemów w relacjach jest na pewno sporo - stwierdził.

Ekspert zauważył, że w 2011-2012 roku Chiny przenosiły model współpracy z Afryką na teren Europy Środkowo-Wschodniej - chodziło m.in. o kredyty, inwestycje realizowane przez Chiny. Była to wręcz kalka z Globalnego Południa. Dla naszego regionu nie okazał się atrakcyjny. Teraz relacje z Europą Środkowo- Wschodnią wyglądają już inaczej - zwłaszcza po inwazji Rosji na Ukrainę.

"Nieuczciwie zdobyte przewagi"

A co obecnie interesuje Chiny? To szeroki temat, ale zdaniem analityka w polityce gospodarczej względem UE stawiają teraz np. na sektor elektromobilności, na tzw. zielone technologie, związane z ochroną środowiska, ograniczaniem emisji. - Pekin ma w tej branży przewagi technologiczne, firmy chińskie są obecnie wiodące w branży. Jest to część większego modelu polityki gospodarczej - eksploatowania przewag, często nieuczciwie uzyskanych, wobec Unii Europejskiej - przekazał.

Czytaj także:

***

Szczyt FOCAC (Forum on China - Africa Cooperation) miał miejsce w Pekinie w dniach 4-6 września. Forum Współpracy Chiny - Afryka powstało w 2000 roku i było efektem rosnącego od początku lat 90. zainteresowania Pekinu kontynentem afrykańskim.

Szczyt zbojkotowalo państwo Eswatini, które utrzymuje relacje z Tajwanem.

***

REKLAMA

Z dr. Michałem Boguszem (OSW) i dr. Marcinem Przychodniakiem (PISM) rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej