Rosja tworzy pustynię, strefę nie dla ludzi. "Ma też plany wobec Polski"

Zbliża się tysięczny dzień wojny w Ukrainie. - Potrzebujemy dodatkowych sił obrony powietrznej, aby Ukraina mogła przetrwać tę zimę. Rosja chce zmienić nasz kraj w strefę niedostępną dla ludzi - mówił portalowi polskieradio24.pl płk rezerwy ukraińskich sił zbrojnych Serhij Hrabski. Ukraina stawia na innowacje, stworzyła m.in. wojnę dronową. Jednak by przejść do kontrofensywy, potrzebuje większej pomocy Zachodu, na przykład lotnictwa.

2024-09-26, 19:49

Rosja tworzy pustynię, strefę nie dla ludzi. "Ma też plany wobec Polski"
W Charkowie uszkodzone są prawie wszystkie ciepłownie i elektrownie. Na zdjęciu: gaszenie pożaru po jednym z ostrzałów Rosji. Foto: PAP/EPA/Abaca/Yevhen Titov/Anadolu

Strategicznym celem Ukrainy, jeśli chodzi o działania na froncie, jest obecnie niszczenie potencjału bojowego przeciwnika. - Taki cel ma także operacja w obwodzie kurskim - przekazał portalowi polskieradio24.pl pułkownik rezerwy Ukraińskich Sił Zbrojnych Serhij Hrabski. Co dzieje się na innych odcinkach walk?

Na kierunku charkowskim wojska Ukrainy starają się wyprzeć Rosjan z zajętych przez nich terytoriów. To prowadzi do regularnych starć.

- Walki o różnej intensywności toczą się na prawie całej długości linii frontu. Ze względu na to, że Rosja ma inicjatywę strategiczną, stara się teraz zintensyfikować działania wojenne, aby zapobiec przemieszczaniu się dodatkowych zasobów sił obronnych Ukrainy na inne kierunki, w tym pokrowsko-kurachowski. Przeciwnik chce doprowadzić do wyrównania linii frontu tak, aby można było unikać ataków flankowych ze strony sił obronnych Ukrainy - stwierdził płk Hrabski.

Deep State Deep State

Dlaczego kierunek w stronę miejscowości Kurachowe jest dla Rosji ważny? - W razie, jeśli przeciwnik wypełniłby swoje zadania, będzie ryzyko przejęcia elektrociepłowni w Kurachowem, która jest ważnym obiektem infrastruktury krytycznej na tym terytorium. Do tego wróg utrzyma równoległą drogę, na osi wschód-zachód. To dodatkowo zła wiadomość dla ugrupowania sił obronnych Ukrainy w okolicy Wuhledaru - wskazał wojskowy.

REKLAMA

Wuhledar jest obecnie celem zaciętych walk. Rosjanie twierdzą, że wzięli miasto w kleszcze, siły ukraińskie zaprzeczają.

Czytaj także:

- Rosja próbuje wyprzeć stąd siły przeciwnika z Wuhłedaru. Wuhłedar pozostaje strategicznym punktem na mapie obronności Ukrainy, ponieważ pozwala nam poważnie skomplikować procesy zaopatrywania wojsk wroga działających na tym odcinku frontu i utrzymać pod kontrolą ognia bardzo ważny punkt kolejowy Wołnowacha - powiedział nasz rozmówca.

- Poza tym Rosja nieustannie ostrzeliwuje terytorium Ukrainy pociskami rakietowymi i dronami - dodał wojskowy.

REKLAMA

- W porównaniu z tym, co przeżyliśmy w kwietniu, maju i czerwcu, sytuacja nie jest tak trudna, jak była wtedy, bo siły obronne Ukrainy otrzymały dodatkowe uzbrojenie. Co najważniejsze, mamy też dodatkowy kontyngent wojskowy - mówił wojskowy, pytany o ocenę sytuacji.

Czytaj także:

Zbliża się 1000 dzień wojny

Niedługo zbliża się 1000 dzień wojny. Jaka obecnie pomoc jest potrzeba Ukrainie, jeśli celem ma być odniesienie zwycięstwa nad agresorem?

Wojskowy zauważył, że Ukraina prowadzi działania wedle swoich możliwości i niewątpliwie na tym etapie nie można mówić o jakichkolwiek aktywnych działaniach ofensywnych.

REKLAMA

- Ważna jest kwestia dostarczenia Ukrainie i siłom wojskowej floty lotniczej, czyli dodatkowych samolotów, a także sił i środków obrony powietrznej, pojazdów opancerzonych, broni i amunicji. Chodzi o to, by wyprzedzić wroga we wszystkich tych kwestiach - powiedział wojskowy portalowi polskieradio24.pl.

Zaznaczył, że lotnictwo jest potrzebne do zabezpieczenia zadań wyznaczonych podczas działań ofensywnych, uzyskania przewagi powietrznej. Nie wystarczy do tego obrona powietrzna. - Niemniej jednak dodatkowe siły obrony powietrznej są potrzebne, aby Ukraina mogła przetrwać tę zimę - stwierdził pułkownik. Chodzi o ciągłe ostrzały ukraińskiego terytorium ze strony Rosji.

- Potrzebujemy także większej liczby pocisków, aby stawić czoła wrogowi w pojedynkach artyleryjskich. To jest to ważne, bo jeśli na początku czerwca stosunek amunicji wynosił 7 do 1, dziś jest to 3 do 1. Pomimo tej dużej zmiany, to nie wystarczy, aby osiągnąć poważne wyniki na polu bitwy - ocenił.

Dodał, że energiczne, choć niepopularne działania, podejmowane przez rząd, powodują, że liczba ludzi w armii rośnie. - To pozwala mówić o wystarczającej liczbie wojsk na ten moment. Jednak dodatkowe środki mobilizacyjne będą konieczne - stwierdził.

REKLAMA

Uderzenia w infrastrukturę gazową

Płk Hrabski podkreślił, że Rosja próbuje zniszczyć infrastrukturę Ukrainy, i są to wciąż działania bardzo agresywne. Tak zapewne będzie nadal.

- Zdając sobie sprawę, że tranzyt gazu nie będzie kontynuowany po końcu tego roku, Federacja Rosyjska koncentruje obecnie dodatkowe siły uderzeniowe na uderzeniach w infrastrukturę gazową. Ostrzał obwodu lwowskiego miał właśnie taki cel - przypomniał wojskowy.

Od stycznia 2025 roku zakończy się tranzyt rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium, ale także rosyjskiej ropy rurociągiem Przyjaźń.

Płk Hrabski powiedział, że celem Rosji jest całkowite zniszczenie Ukrainy i "przekształcenie jej w strefę niedostępną dla ludzi", w tym celu stale i aktywnie działa.

REKLAMA

- Rosja uszkodziła wszystkie przedsiębiorstwa energetyczne milionowego Charkowa. Dlatego obecnie podejmowane są energiczne środki, aby zapewnić energię Charkowowi na jesień i zimę. Rosja celowo niszczy infrastrukturę cywilną i bez dodatkowych sił i środków na obronę powietrzną, nie będzie można mówić, że może dojść do zmiany sytuacji - dodał.

Na porządku dziennym są też uderzenia w cele wojskowe, na przykład w wojskowy instytut łączności w Połtawie. Zdaniem pułkownika, ten ostatni przypadek to dowód, że trzeba doprowadzić do rozproszenia zasobów, w celu ich ochrony.

Wojna dronowa

Cierpiąc na niedostatki broni, Ukraina stara się poprawić swoją sytuację poprzez innowacje. - Ukraina stara się rozwijać swoje wewnętrzne zasoby. Nie tylko stworzyła precedens: stworzyła od podstaw wojnę dronową, z jej intensywnością i szerokim spektrum zastosowania. Nie chodzi tylko o drony, które są w stanie nanosić uderzenia na terytorium przeciwnika o 1500 km. Do tego budowany jest system podziemnych zakładów zbrojeniowych. Tam będzie kontynuowana produkcja broni i sprzętu. Obecnie Ukraina jest w stanie rozwijać uzbrojenie zaledwie na sumę 9 mld dolarów. Ukraina jest gotowa podzielić się uzbrojeniem, bo za swoje środki nie możemy opłacić wszystkiego, co potrzeba. Tempo produkcji uzbrojenia powinno wzrastać - stwierdził nasz rozmówca.

Zagrożenia

W ostatnim czasie zwiększone były uderzenia przeciwnika z użyciem rakiet manewrujących. Zdaniem wojskowego, wiąże się to z informacjami o transporcie irańskich rakiet balistycznych.

REKLAMA

Co prawda, w ostatnim czasie były doniesienia, że do Rosji nie dotarły wyrzutnie do ich wystrzeliwania - nie jest to jednak w pełni wyjaśnione.

Irańskie rakiety są zatem wciąż potencjalnym zagrożeniem.

- Nie są zagrożeniem dla Kijowa, ale mogłyby uwolnić pewien zasób pocisków wroga, tak, że linię frontu będzie można ostrzeliwać intensywniej, i do tego wróg będzie mógł uderzać głębiej w Ukrainie. A to zwiększa zagrożenie, nie tylko dla Ukrainy, ale i dla naszych sąsiadów - Polski, Węgier, Słowacji, Rumunii. Już znajdowano tam fragmenty dronów i rakiet. Dlatego naszą wspólną sprawą jest minimalizowanie tych zagrożeń. Jako przykład mogę podać decyzję Bukaresztu o przekazaniu nam systemów Patriot - to może pomóc zakryć niebo m.in. nad Rumunią. Dobrze byłoby, gdyby inni nasi sojusznicy podjęli też takie decyzje - wskazał wojskowy.

Pułkownik ocenił, że jeśli Ukraina upadłaby, to wojna dotrze do Warszawy, Bukaresztu, nie mówiąc już o państwach bałtyckich. - Ukraina rozwiązuje wspólny problem cywilizacyjny i ogólnoeuropejski, niszcząc potencjał bojowy wroga - stwierdził.

REKLAMA

Płk Hrabsi ocenił, że wojna hybrydowa już ma miejsce na terytorium Polski. Informacje o aresztowaniu grupy hakerów, szpiegów to tylko jeden z jej aspektów. Wywierana jest wciąż presja hybrydowa na granicy z użyciem migrantów.

- Nie można wykluczyć, że tą drogą są przeprawiane grupy dywersyjne, które mogą osiedlić się w różnych miejscach i na sygnał mogą dokonać aktu sabotażu. Chodzi o ewentualną dezorganizację kraju. Poza tym widzimy, że przez Rosję zbierane są różnego rodzaju informacje, nie wiadomo jeszcze, jak one będą wykorzystane - dodał.

W ocenie ukraińskiego rozmówcy, "bezpieczeństwo Polski zależy całkowicie od zdolności Ukrainy do prowadzenia tej wojny", bo, jego zdaniem "w razie porażki Polska nie utrzyma wojsk rosyjskich na granicy". - Mogą to być też przymusowo mobilizowani do armii Rosji Ukraińcy, w sumie do pół miliona - ocenił, przedstawiając swoją opinię, że Polsce byłoby trudno odeprzeć ten cios w takim przypadku.

Z płk. Serhijem Hrabskim rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, portal polskieradio24.pl

REKLAMA

PAP PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej